Tragedia bocianiej rodziny. Młode zginęły, Klekotkę ocalili mieszkańcy

Kacper Chudzik
Samica bociana tuż po wyciągnięciu z zawalonego gniazda oraz u weterynarza
Samica bociana tuż po wyciągnięciu z zawalonego gniazda oraz u weterynarza użyczone
Niedawne wichury narobiły szkód w całym powiecie głogowskim. Nie były to jednak tylko szkody materialne. Ulewa i porywisty wiatr były przyczyną tragedii bocianiej rodziny mieszkającej w Chociemyśli. Ze słupa spadło gniazdo, w którym znajdowały się dwa młode bociany i ich mama. Niestety, maluchy nie przeżyły upadku. Starszy ptak miał więcej szczęścia, ale został przygnieciony przez błoto i gałęzie. Bociana ocalili jednak mieszkańcy Chociemyśli, którzy zobaczyli co się dzieje.

Władysław Górski, mimo deszczu i burzy, ruszył na pomoc ptakom. - Najpierw odkopał z błota i gałęzi maluchy, ale one już niestety nie żyły. Później wyciągnął dorosłego bociana. Zaniósł go do nas na podwórko, do kojca. Próbowaliśmy wezwać kogoś na pomoc. W końcu udało się skontaktować z paniami zajmującymi się pomaganiem zwierzętom. Przyjechały one oraz weterynarz i zabrały ptaka do kliniki w Głogowie - opowiada Renata Górska, żona pana Władysława.

 

Na ratunek bocianowi z Chociemyśli przyjechały Anna Bartkowska i Anna Szatkowska. Ptak trafił do głogowskiej Kliniki Weterynaryjnej „Zwierzak” pod opiekę Julii Słowek. - Początkowo bałyśmy się, że bocian ma złamaną nogę. Utykał na nią. Na szczęście po badaniach okazało się, że nie ma groźnych obrażeń. Ale wielkie brawa należą się państwu, którzy odkopali ptaka. Gdyby nie to, na pewno by nie przeżył - opowiada Anna Bartkowska.

 

- Podziękowania należą się też pani doktor Słowek, która o późnej porze, za darmo przyjęła bociana do siebie. Już nie raz nam pomagała w takich sytuacjach, czy to z jeżami, czy pustułkami, czy innymi zwierzętami. To po prostu dobra osoba - dodaje.

 

Następnego dnia samiczka bociana mogła już wrócić na wolność. Dzięki ludzkiej pomocy zyskała nie tylko nowe życie, ale też wdzięczne imię - Klekotka. - Wypuściłyśmy ją w okolicach jej starego gniazda. Najpierw trzeba było ją od nas odgonić, bo nie chciała iść. Ale wreszcie się przemogła i po chwili zaczęła już nawoływać swojego partnera - dodaje Anna Szatkowska.

 

Jak dowiadujemy się od mieszkańców Chociemyśli, wraz ze swoim partnerem, który przetrwał burzę i upadek gniazda bez szwanku, Klekotka wzięła się już za odbudowę gniazda. - Niestety, młodych już w tym roku nie będą miały, jest na to za późno. Ale całe szczęście, znów są razem - mówi weterynarz Julia Słowek.

 

Bociania rodzina to już pełnoprawni mieszkańcy Chociemyśli. Ludzie przyzwyczaili się do obecności klekoczących ptaków. - Przylatują do nas już od ładnych kilku lat. Mają gniazdo akurat naprzeciwko naszego domu. Często je obserwujemy z kuchni - opowiada pani Renata.

 

Mieszkańcy Chociemyśli mają nadzieję, że w przyszłym roku ptaki wrócą i tym razem odchowają małe bociany bez przeszkód.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tragedia bocianiej rodziny. Młode zginęły, Klekotkę ocalili mieszkańcy - Gazeta Wrocławska