Spis treści
Krótki czas, by zarobić na chryzantemach
- Jest coraz gorzej z chryzantemą, coraz mniej osób to interesuje. Sprzedaż jest bardzo trudna - przyznaje Anna Gizowska, która razem z mężem Januszem prowadzi od 1987 roku gospodarstwo ogrodnicze. Uprawiają te jesienne kwiaty w miejscowości Stawiguda w województwie warmińsko-mazurskim.
Im bliżej 1 listopada, tym więcej w sprzedaży pojawi się chryzantem szeregu odmian i wersji kolorystycznych. Wciąż dominuje wśród roślin kupowanych z okazji dnia Wszystkich Świętych obchodzonego w kościele Katolickim.
Chryzantema już kilka lat temu zyskała również popularność jako kwiat na balkony i tarasy. Jednak szczyt sezonu przypada na przełomie października i listopada. To wtedy prowadzący ich uprawę mają szansę zarobić.
- Sprzedaż to właściwie zaledwie 5 dni, a pracujemy na to pół roku. W ostatnich 5 dniach przed 1 listopada dowiadujemy się, czy nam się to udało, czy nie udało. Poza tym uprawa chryzantem jest bardzo ryzykowna - opowiada producentka ze Stawigudy.
Ogrodnicy "programują" chryzantemy, by zakwitły 1 listopada
Jak piszą właściciele na profilu swojego gospodarstwa ogrodniczego, proces uprawy chryzantemy jest dość długi i wymagający. Wskazują na konieczność "programowania" kwiatów, by nie wyrosły zbyt wysokie i nie zakwitły za szybko.
Proces hamowania rozwoju pąków polega na skracaniu dnia, czyli przykrywaniu kwiatów folią o odpowiedniej porze. Takie chryzantemy muszą mieć 14-godzinną noc. Ogrodnicy zapewnią im krótszy dzień, zaciągając osłony ok. godziny 18 i tak przez 1,5 miesiąca. - Są konkretne terminy dla danej odmiany, by zakwitły we właściwym czasie, czyli na 1 listopada - wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Czytaj też: Ceny chryzantem 2024. Wybierasz drobnokwiatowe donice czy duże? Już można zamawiać
Potrzebne są także hormony wzrostu, by kwiaty nie wyrosły zbyt wysokie. Inną, choć mniej popularną metodą jest łamanie gałązek kwiatów, które wymagają skarlania. To produkcja sterowana, by roślina zainicjowała pąk o odpowiedniej porze i była zwartą, niską kulą, którą lubią klienci.
Rosną koszty produkcji, więc cena chryzantem też
- W ostatnich latach zauważyliśmy, że takim największym kosztem to jednak są pensje i składki, czyli ZUS - opowiada Anna Gizowska. - Cała reszta wygląda jak wszędzie: woda, prąd, wszystkie środki do produkcji, czyli ochrona, nawozy. Wiadomo, że to wszystko idzie do góry. Ten produkt finalny też trochę podwyższamy, bo gdzieś trzeba zarobić na swojej pracy. Koszt produkcji zmienia się każdego roku.
Gospodarstwo w 1986 r. zaczęło stawiać pierwsze obiekty, a na wiosnę 1987 r. były pierwsze uprawy - pomidora i ogórka. Po kilkunastu latach Gizowscy do swoich szklarni wprowadzili kwiaty i przy tym zostali. Wiosną zaczyna się sprzedaż bratka, potem cała gama kwiatów balkonowych i rabatowych. W międzyczasie przychodzi pierwsza sadzonka chryzantemy, którą ogrodnicy prowadzą od maja do 1 listopada.
- W ostatnich latach bardzo popularne były chryzantemy o drobnych kwiatach. Teraz jest ich troszkę mniej, jakby nastąpił powrót do klasyki, obserwujemy to na swoim podwórku. Kiedyś taka prawdziwa chryzantema to był duży kwiat, taki pełen - wspomina pani Anna.
Według naszej rozmówczyni rynek teraz lekko idzie w tę stronę. Podsumowując nieco wcześniejszy okres sprzedaży, odnotowuje, że o wiele mniej sprzedaje się różnego rodzaju pelargonii, na rzecz bardzo modnej odmiany surfinii Supertunia Vista.
Poza zmieniającymi się kosztami produkcji, niezmiennie ważnym czynnikiem jest pogoda. - Przez cały ten czas, jak prowadzimy tę działalność, to patrzymy w niebo i słuchamy prognoz pogody, bo to jest bardzo ważna sprawa.
To kolejny sektor produkcji rolnej, czy też w tym przypadku rolno-ogrodniczej, w której brakuje następców.
- Dzieci nie chciały tego przejąć. To praca czasochłonna, nie ma weekendów. To jest żywa roślina, nie zamkniemy, nie wyjedziemy, bo byśmy nie mieli już do czego wracać. Jest niedziela, słońce świeci, trzeba podlewać. Mamy system kropelkowy, ale zdarza się, że drobinkami zatyka się. Dzieci chcą mieć weekendy, święta. W przypadku takiej pracy można coś zaplanować, a życie zweryfikuje.
Coraz mniej lokalnych producentów, pośrednicy wożą kwiaty po Polsce
- Mamy stałych klientów. Prowadzimy sprzedaż hurtową i detaliczną, jednak liczymy głównie na detal. Produkcja w innych częściach Polski jest tańsza, pośrednicy przywożą takie kwiaty, które producenci uprawiają na zewnątrz. Dziś jest dużo pośredników - mówi nieco zasmucona tym pani Anna.
- Na rynkach mało można spotkać producentów, więcej handlarzy. Tylko w naszej wsi 4 gospodarstwa zajmowały się chryzantemą, dziś zostaliśmy tylko my.
Niektórym ogrodnikom szkoda zamknąć interes, który budowali całe życie, choć czasem jest na granicy opłacalności. To nie tylko biznes, ale i pasja. Ci, którzy mają szczęście w postaci następców gotowych przejąć gospodarstwo, udaje się unowocześnić zaplecze produkcyjne i sprzedaż, docierać do klientów online, wprowadzać sprzedaż wysyłkową. Planujesz zakup chryzantem? Sprawdź, czy w twojej okolicy jest lokalny producent i wesprzyj go zakupem.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal Strefa Agro codziennie. Obserwuj Strefę Agro!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?