Ubezpieczenie upraw. Zbyt drogie nawet z dopłatą Skarbu Państwa?

Marzena Ślusarz
Freeimages.com
Susza, gradobicia i efekty pomocy Państwa skłaniają rolników do zastanowienia się nad ubezpieczeniem upraw. Blokadą są koszty i skomplikowane umowy. O dopłatach państwa mało kto słyszał.

Kołem od  lat toczy się historia ubezpieczania upraw od klęsk żywiołowych. Susze, grady, wichury, podtopienia, przymrozki… Po każdych kataklizmie wraca temat ubezpieczeń plonów i namawianie rolników do podejmowania takich działań. Gospodarzy przerażają koszty i formalności, mało kto wie też, że może ubezpieczać z dopłatą skarbu państwa. Choć wymogi są dość surowe, można skorzystać z 50-procentowej refundacji. Ale jest też druga strona - towarzystwa nie od każdej klęski chcą ubezpieczać.   

 

Kosztowne bezpieczeństwo

Po tegorocznej suszy urzędnicy namawiają do ubezpieczenia plonów. Do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa złożono ponad 2,5 tysiąca wniosków o pomoc suszową, zaledwie 77 rolników zadeklarowało ubezpieczenie upraw. Przypomnijmy tylko, że pomoc w ostateczności otrzyma niespełna tysiąc osób, a składających podanie o zbadanie szkód po suszy było ponad 10.300. Wielu rolników z grupy, dla której pomocy nie będzie, z tego względu, że nie wykazali ponad 30 procent strat, burzy się i ma żal do Ministerstwa Rolnictwa. Warunki pozyskania pomocy były dość restrykcyjne. Urzędnicy, podobnie jak dotychczasowy minister rolnictwa Marek Sawicki wrócili do tematu obowiązkowych ubezpieczeń od klęsk. Przypomnijmy, że każdy rolnik ma obowiązek ubezpieczenia OC siebie i każdego domownika, ubezpieczenie budynków wchodzących w skład gospodarstwa i 50 procent upraw od przynajmniej jednej klęski. Ponadto gospodarze mogą ubezpieczać maszyny rolnicze, zwierzęta gospodarskie, zmagazynowane plony, materiały i zapasy, jak opał czy środki do uprawy roślin. – Wielu rolników nie ubezpiecza, bo po prostu ich na to nie stać, a w dodatku nikt ich nie sprawdza, więc działają na zasadzie „a nuż się uda”. Ten temat powtarza się od lat, jest to sprawa bardzo trudna i skomplikowana, ale wymaga podjęcia konkretnych kroków - mówi Leszek Papaj, kierownik Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim.

– Przychodzą kolejne kataklizmy, pomaga się rolnikom doraźnie, co nie jest dobrym wyjściem, ponieważ nie rozwiązuje problemów. Tegoroczna susza udowodniła, że najwyższa pora wprowadzić odpowiedni system ubezpieczeń, nawet obowiązkowych. Jestem za tym, by ubezpieczenia były też kontrolowane – wyjaśnia Leszek Papaj. - Gdy dojdzie do klęski wszelkimi formalnościami związanymi z liczeniem strat, wypłatom odszkodowań zajmie się odpowiednie towarzystwo – tłumaczy. Jak podaje Concordia Ubezpieczenia na przestrzeni ostatnich czterech lat największe szkody wyrządzały ujemne skutki przezimowania, grad i przymrozki wiosenne. Nieco mniej dotkliwe były deszcz nawalny, huragan i ogień.

 

Klęski masowe

Podobnego zdania jest Ryszard Ciźla, prezes Świętokrzyskiej Izby Rolniczej. – Ubezpieczenie plonów od klęsk powinno być obowiązkowe, by zapewnić stabilizację w trudnych okresach. Ale dziś pakiety oferowane przez towarzystwa ubezpieczeniowe są za drogie, dlatego rolnicy ryzykują. W dodatku ubezpieczających uprawy ubywa – mówi. - Powinny być zmienione przepisy, wprowadzone ubezpieczenie obowiązkowe, powszechne i dotowane przez skarb państwa – podkreśla Ryszard Ciźla. Nie wszystkie firmy chcą też ubezpieczać od klęsk, które mogą objąć znaczne obszary kraju, jak na przykład susza, ponieważ obawiają się skutków finansowych.

Jak zaznacza, dziś stawki ubezpieczeń są dla rolników bardzo wysokie, nawet jeśli pakiet obejmuje dom, budynki, maszyny i pola. – Ubezpieczane powinny być w pierwszej kolejności uprawy wartościowe, potem te niszczone najczęściej przez przymrozki. Gospodarze już dobrze wiedzą, które tereny są często zalewane, podobnymi pasami rokrocznie przechodzą gradobicia, które także mocno niszczą. Więc powinni przekalkulować, czy nie warto tych obszarów ubezpieczyć.

 

CZYTAJ TAKŻE: Strefa Agro już we wtorek. W numerze ubezpieczenia i żywienie krów bez kiszonek

 

Przerażające formalności, brak wiedzy

Andrzej Bozowski, plantator truskawek z Bielin w powiecie kieleckim podkreśla, że dopłaty do ubezpieczenia od klęsk na pewno by zmobilizowały rolników. - Do tej pory ubezpieczenie moich plantacji było dla mnie zbyt drogie, wydatek rzędu kilku tysięcy złotych. W tym roku mam zamiar ubezpieczyć truskawki od przymrozków, bo to niemalże pewne zagrożenie, podobnie jak zresztą grad, ale nie wiem, czy się opłaci. Dopłaty skarbu państwa, takie jakie są do zbóż, bardzo by wsparły budżet gospodarstwa - mówi właściciel czterech hektarów truskawek. W rozmowie z nami rolnik zadeklarował, że jeśli ustawa o dopłatach do ubezpieczeń obejmuje truskawki, to podejmie odpowiednie kroki.

 

Dopłaty Skarbu Państwa

Jak informuje Renata Kania z Zespołu Prasowego Biura Ministra Rolnictwa, wedle ustawy z 7 lipca 2005 roku o ubezpieczeniach upraw rolnych i zwierząt gospodarskich, rolnicy mogą liczyć nawet na 50-procentowe dopłaty z budżetu państwa do składek. Ubezpieczenie z dopłatą obejmuje tak produkcję roślinną, jak i zwierzęta.

 

WAŻNE:**W tym roku umowę ubezpieczenia upraw ozimych z dopłatami z budżetu państwa można zawrzeć jeszcze tylko do 30 listopada. Po tym terminie możliwe będzie ubezpieczenie bez dofinansowania. Aby zawrzeć umowę z dofinansowaniem należy zgłosić się do agenta jednej z trzech firm, które mają umowę z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, czyli Concordii, PZU lub Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych.**

 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ubezpieczenie upraw. Zbyt drogie nawet z dopłatą Skarbu Państwa? - Echo Dnia Świętokrzyskie