Warzywniki muszą wrócić! Bez nich rodzinne ogrody działkowe tracą argumenty do obrony gruntów

Agnieszka Romanowicz
Agnieszka Romanowicz
Stopniowe wygaszanie upraw ogrodniczych na działkach jest sprzeczne z celami rodzinnych ogrodów działkowych, określonymi w ustawie o ROD.
Stopniowe wygaszanie upraw ogrodniczych na działkach jest sprzeczne z celami rodzinnych ogrodów działkowych, określonymi w ustawie o ROD. Pixabay
Zarząd Polskiego Związku Działkowców naciska na to, żeby na działkach było więcej warzyw niż trawników z trampolinami. - To problem niezwykłej wagi, mogący wpłynąć na funkcjonowanie i przyszłość ROD – tłumaczy PZD.

Pan Jan z Bydgoszczy jest działkowcem od 2017 r. Na działce zastał winorośl i stare drzewa owocowe, i przy nich pozostał. Nie kontynuował jednak tradycji poprzednika, który większość terenu przeznaczał pod uprawy. Działka znajduje się przy ul. Inwalidów w Bydgoszczy. - Tam rzadko kto ma teraz warzywnik – opowiada nasz rozmówca. - Widzę raczej małe szklarnie i drzewa oraz krzewy owocowe.

ROD muszą działać zgodnie z przeznaczeniem

Odchodzenie od warzyw widać w większości ROD, tymczasem...

- Stopniowe wygaszanie upraw ogrodniczych na rzecz zagospodarowania rekreacyjnego i wypoczynkowego jest w dużej mierze sprzeczne z funkcją i celem rodzinnych ogrodów działkowych, określonymi w ustawie – uczula Eugeniusz Kondracki, prezes Jednostki Krajowej Polskiego Związku Działkowców.

Jednym z ustawowych celów ROD jest zaspakajanie wypoczynkowych oraz rekreacyjnych potrzeb społeczeństwa poprzez prowadzenie upraw ogrodniczych (art. 3 pkt 1 ustawy o ROD). Działki zaś winny służyć zaspokajaniu potrzeb działkowca i jego rodziny dotyczących nie tylko wypoczynku i rekreacji, ale i związanych z prowadzeniem upraw ogrodniczych (art. 2 pkt 2 ustawy o ROD). - Mając to na uwadze, zarząd PZD stara się powstrzymać negatywne w skutkach tendencje do rekreacyjnego zagospodarowania działek, dlatego przyjął „Otwarty program nowoczesnego zagospodarowania i użytkowania działek na miarę potrzeb współczesnych rodzin” – informuje Eugeniusz Kondracki.

Ulotki, plakaty, książki, szkolenia...

Czytamy w nim, że: „Podtrzymywanie złego kierunku użytkowania działek, może prowadzić do całkowitego zatracenia idei ogrodnictwa działkowego, a tym samym utraty argumentów do obrony gruntów, których forma użytkowania staje się nie w pełni zgodna z ich przeznaczeniem. W związku z niezwykłą wagą problemu, mogącego mieć wpływ na funkcjonowanie i przyszłość ROD, konieczne jest zaangażowanie wszystkich struktur PZD i wykorzystanie wszelkich dostępnych metod, aby dotrzeć z przesłaniem Programu do jak najszerszego grona działkowców.”

Zgodnie z tym PZD działa na wiele sposobów: wydaje ulotki, plakaty, książki, publikuje artykuły, szkoli działkowców i instruktorów.

- W PZD funkcjonują instruktorzy ds. ogrodniczych, a także społeczna służba instruktorska, których zadaniem jest promocja i upowszechnianie wiedzy ogrodniczej, m. in. przez bezpośredni kontakt z działkowcami - informuje Eugeniusz Kondracki. - Organizujemy też konkursy promujące działki o charakterze uprawowym, np. krajowy konkurs „Warzywnik roku”, który cieszy się zainteresowaniem

.

I tak chciałam uprawiać warzywa

Do grona działkowców dołączyła niedawno pani Agata z Bydgoszczy: - Na moim szkoleniu instruktorka mówiła o tym, że było to popularną praktyką, by na działce uprawiać warzywa, bo to było tańsze, człowiek był samowystarczalny. Nie było jednak wskazania, że my, nowi działkowcy, też tak powinniśmy.
Niemniej po to właśnie pani Agata i jej mąż kupili działkę. - Żeby grzebać w ziemi - podkreśla. - Mam już zapas nasion i niebawem będę wysiewać pierwsze pomidory na rozsady, kupiłam małą szklarnię. Chcę mieć własne warzywa i owoce - są tam krzaki malin i kilka drzewek owocowych po poprzednich właścicielach. Zachowam je wszystkie i zamierzam o nie dbać. Wtedy taka działka ma dla mnie sens - gdy żywi i daje szansę na aktywny wypoczynek.

Tak też wyglądały działki pół wieku temu. - Mój śp. mąż Stanisław większość dnia spędzał na swoim poletku, całą ziemię wokół altany przeznaczył pod uprawy – podkreśla pani Jadwiga z Bydgoszczy. - Kupiliśmy tę działkę 48 lat temu i wtedy wszyscy uprawiali warzywa, bo liczył się każdy grosz. Potem warzywa potaniały i zaczęły znikać z ogródków. Teraz, gdy pęczek włoszczyzny kosztuje nawet 6,50 zł, tym bardziej warto wrócić do warzywników na działkach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Warzywniki muszą wrócić! Bez nich rodzinne ogrody działkowe tracą argumenty do obrony gruntów - Gazeta Pomorska