W Rogowicach problem z dzikami istnieje od dawna, ale nigdy zwierząt nie było aż tak dużo. Ludzie ogradzają swoje uprawy jak mogą, ale dziki bez trudu niszczą siatki i wdzierają się na pola. Mieszkańcy mówią, że ostatnio zwierzęta przychodzą już praktycznie pod ich płoty, niczego się nie boją, nie jest w stanie przestraszyć ich nawet huk petard.
Ludzie są bezradni
Załamana całą sytuacją jest Krystyna Bednarz z Rogowic, której dziki zniszczyły już część ziemniaków oraz zboże. - Nie mam już siły. Co noc pilnuję, strzelam petardami, ale nie jestem w stanie być na polu cały czas. Co z tego, że koło łowieckie da 200 złotych odszkodowania za zniszczone ziemniaki, jak ja nie chcę ich pieniędzy, tylko chcę mieć swoje ekologiczne ziemniaki – mówi zdenerwowana kobieta. Mieszkanka Rogowic nie ukrywa, że jest oburzona działalnością koła łowieckiego, jej zdaniem myśliwi już dawno powinni wystrzelać część zwierzyny, ale nie robią tego, ponieważ mięso z dzika jest tanie, trzeba je przebadać, a jak się okaże, że zwierzę było chore to trzeba jeszcze pokryć koszty jego utylizacji.
Sił na pilnowanie dzików nie starcza już także Teresie Sidor. -Ileż można pilnować zwierzyny? Nie, jak to jest, że dziki zawładnęły wsią...Poszkodowanych ludzi jest mnóstwo, a znikąd nie mamy pomocy – mówi załamana mieszkanka.
Bezradnie ręce rozkładają także Domicela Chyb i Mieczysław Grabarz. - W tym roku to chyba nie zbierzemy żadnych plonów. Co z tego, że ogrodziliśmy pola? Jak dziki i tak bez problemu rozdzierają siatki - pytają.
Gmina interweniujeSprawą zajął się już zastępca wójta gminy Mniów, Michał Milcarz. - W środę, 21 lipca wysłaliśmy pismo do koła łowieckiego, żeby rozpoczęli odstrzał dzików. We wtorek była u mnie mieszkanka Rogowic, dlatego dobrze znam problem i mam nadzieję, że uda się go rozwiązać - wyjaśnia Michał Milcarz.
Myśliwi nie mają sobie nic do zarzucenia
Sprawę skomentował także Tomasz Pasierbek, łowczy Koła Łowieckiego Cietrzew, który podkreśla, że myśliwi nie mają sobie nic do zarzucenia. - Jeżeli chodzi o realizację planu to w ubiegłym sezonie mieliśmy odstrzelić 43. dziki, a odstrzeliliśmy 72. W tym sezonie, który rozpoczął się 1 kwietnia, w planie mamy odstrzał 53. zwierząt, a już odstrzeliliśmy 17 – tłumaczy łowczy.
Tomasz Pasierbek zaznacza, że nikt nie narzuca rolnikom wysokości odszkodowania, zawsze odbywa się to na zasadzie ugody między poszkodowanym, a kołem łowieckim. -Ludzie muszą zrozumieć, że wszyscy pracujemy i nie jesteśmy w stanie chodzić codziennie po nocach i pilnować dzików. Oprócz Rogowic, odpowiadamy za prawie 7 tysięcy hektarów położonych w innych wsiach – podsumowuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?