Wodzisław Śląski: Postępowanie ws. znęcania nad zwierzętami trwa. Chore konie i krowy odebrano właścicielowi. Zobaczcie zdjęcia

Arkadiusz Biernat
Arkadiusz Biernat
Trwa śledztwo w sprawie znęcania się nad zwierzętami i ich niehumanitarnym zabijaniu
Trwa śledztwo w sprawie znęcania się nad zwierzętami i ich niehumanitarnym zabijaniu Pogotowie dla Zwierząt/KPP Wodzisław Śl.
Znęcanie się nad zwierzętami oraz niehumanitarne ich zabijanie - pod takim kątem prowadzone jest śledztwo wobec właścicieli gospodarstwa przy ulicy Rogowskiej w Wodzisławiu Śl. Na początku marca odebrano stamtąd chore konie i krowy.

Pierwsze sygnały o niewłaściwym traktowaniu bydła i koni w jednym z wodzisławskich przedsiębiorstw, policjanci otrzymali na początku marca od podmiotów zajmujących się ochroną zwierząt. 1 marca Inspektor Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt „Animals” poprosił mundurowych o interwencję w związku z nieprawidłowym przetrzymywaniem zwierząt na terenie gospodarstwa przy ulicy Rogowskiej.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA

- Policjanci asystowali przy kontroli warunków bytowych zwierząt, wylegitymowali właściciela oraz sporządzili dokumentację z interwencji. Inspektor OTOZ „Animals” postanowił nie zabierać zwierząt, jednocześnie przekazując właścicielowi stosowne zalecenia dotyczące opieki, leczenia oraz ich przechowywania. Zastosowane środki nie zdyscyplinowały właściciela hodowli. Jak okazało się podczas kolejnej kontroli, stan zwierząt pogorszył się - relacjonują policjanci Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Niespełna tydzień później przedstawiciel Stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt” złożył na policji zawiadomienie o znęcaniu się nad zwierzętami pod tym samym adresem. Mundurowi udali się na miejsce wraz z Powiatowym Lekarzem Weterynarii oraz pracownikami stowarzyszenia i fundacji zajmującymi się ochroną zwierząt. W tym czasie na terenie gospodarstwa znajdowało się kilkadziesiąt sztuk bydła i koni.

Choć większość zwierząt w ocenie weterynarza znajdowała się w dobrej kondycji, wiele z nich było zaniedbanych lub przebywało w złych warunkach. Policjanci zabezpieczyli dokumentację związaną z leczeniem koni, a pracownicy stowarzyszenia podjęli decyzję o odebraniu łącznie 3 sztuk bydła oraz 5 chorych koni.

Zdaniem wolontariuszy, były zagrożone utratą zdrowia. Jedna z krów była w ropniach, a druga mocno wychudzona. Wolontariusze dodają, że ponad 40 krów stało w odchodach sięgających kilkudziesięciu centymetrów. - Bez wody i ściółki. W złych warunkach. Dramat, że coś takiego miało miejsce - słyszymy. Zabrane zwierzęta trafiły pod opiekę innych gospodarzy.

- Zastaliśmy 24 konie w skandalicznych warunkach. W odchodach, bez ściółki, ogier przy ogierze. Typowo zwierzęta rzeźne. Nikt nie zabrania utrzymywania takich zwierząt, ale muszą być normalne warunki. Konie sfrustrowane, agresywne, poranione, z zaburzeniami psychicznymi. Jeden z koni był w stanie zagrożenia życia. Nie był leczony od bardzo długiego czasu. Rokowania jego są bardzo kiepskie - mówi Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt.

Trwa śledztwo w sprawie znęcania się nad zwierzętami i ich niehumanitarnym zabijaniu

Wodzisław Śląski: Postępowanie ws. znęcania nad zwierzętami ...

Postępowanie w sprawie wszczęła wodzisławska prokuratura, pod której nadzorem czynności prowadzili miejscowi policjanci. W działaniach wspierali ich policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. To właśnie do katowickiej komendy kilka dni później zgłosił się przedstawiciel stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt”, który zawiadomił, że w rzeźni znajdującej się przy wspomnianym gospodarstwie może także dochodzić do niehumanitarnego uśmiercania zwierząt oraz przerabiania mięsa z padłej, chorej zwierzyny.

Stróże prawa wspólnie z Wojewódzkim Lekarzem Weterynarii oraz przedstawicielami stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt” wkroczyli do ubojni. Okazało się, że przedsiębiorstwo od jakiegoś czasu już nie funkcjonuje. Policjanci mimo tego zabezpieczyli dokumentację ubojową i handlową znajdującą się w firmie, a także przesłuchali część świadków uzyskując cenne informacje, które mogą potwierdzić, że wcześniej na terenie ubojni prawdopodobnie dochodziło do przestępstwa niehumanitarnego uśmiercania zwierząt.

Ponadto na terenie firmy przebywali dwaj obywatele Ukrainy, którzy w związku z przypuszczeniem, że pracują w naszym kraju nielegalnie, zostali zatrzymani i przekazani Straży Granicznej.

Dalsze ustalenia w kontrowersyjnej sprawie wodzisławskiego gospodarstwa i rzeźni, wykażą nadzorowane przez Prokuraturę Rejonową w Wodzisławiu Śląskim dwa postępowania przygotowawcze. Śledczy analizują teraz zabezpieczony materiał i przesłuchują kolejne osoby. Są także w stałym kontakcie z lekarzami weterynarii oraz podmiotami zajmującymi się ochroną zwierząt.

Policjanci zapewniają, że sprawdzają każde zgłoszenie nieprawidłowości związane z niewłaściwym taktowaniem zwierząt. - Przypominamy, że zwierzę nie jest rzeczą. To istota, która czuje, cierpi i wymaga rozsądnej opieki. Znęcanie się nad zwierzętami jest przestępstwem, które należy zgłosić organom ścigania. W Ustawie o Ochronie Zwierząt z dnia 21.08.1997 roku zawarte są zasady obchodzenia się ze zwierzętami i przepisy karne dotyczące ich niewłaściwego traktowania - podkreślają mundurowi.

"Wszystko jest w porządku"

Gospodarstwo, o którym mowa, funkcjonuje od 2011 roku. Z opisu w Panoramie Firm możemy dowiedzieć się, że "posiada bogate doświadczenie w uboju żywca, zajmuje się również sprzedażą oraz skupem".

- Skupujemy byki, jałówki i krowy oraz konie. Specjalizujemy się w produkcji mięsa wołowego oraz końskiego.
Nasze towary kierujemy zarówno do dużych zakładów przetwórczych jak i również średnich i małych przedsiębiorstw oraz firm handlowych. Posiadamy unijne pozwolenia na handel z krajami Unii Europejskiej dla mięsa wołowego oraz koniny - czytamy w opisie firmy.

Jak właściciele reagowali na zarzuty Pogotowia dla Zwierząt po interwencji? Kilka tygodni temu w rozmowie telefonicznej usłyszeliśmy, że policja i powiatowy lekarz weterynarii mają dowody na to, że sztuki były stojące, a nie leżące.

- Były chore. Ale tak były kupione i leczone, bo nie można zbijać chorych zwierząt. Były pod opieką weterynarza - odpowiadał, syn właściciela gospodarstwa.

Tłumaczył, że na opublikowanych w internecie filmikach sztuki nie leżą, nie są też wychudzone. Niektóre miały ropień, ale są leczone. Jego zdaniem akcja była tylko po to, aby przekazać zwierzęta do kliniki. Podkreśla, że w gospodarstwie i tak byłyby leczone. Zaprzecza też temu, że zwierzęta stały w odchodach, zdziczałe, bez słomy i nie pojone wodą.

- Jak inni gospodarze dają owies i siano, tak my jeszcze dajemy marchewkę, buraki, kiszonkę. Nie mamy interesu w tym, żeby te konie wychudzić i nie dać im wody. Robimy to po to, aby były jak najcięższe. Nie dochodziło do żadnych nieprawidłowości - podkreślał syn właściciela.

Bezczelny złodziej okradł sklep jubilerski w Katowicach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo