Wycofanie owoców z rynku ratunkiem dla sadowników w Świętokrzyskiem i kraju. Takie są założenia pomocy

Marzena Ślusarz
Marzena Ślusarz
Wedle założeń mechanizmu wycofania jabłek,  z rynku powinno zostać wycofane 150 tysięcy ton.
Wedle założeń mechanizmu wycofania jabłek, z rynku powinno zostać wycofane 150 tysięcy ton. pixabay.com
Z rynku, w ramach pomocy dla sadowników, może zostać wycofane 150 tysięcy ton jabłek. Udział w mechanizmie wsparcia mają wziąć zakłady określone rozporządzeniem. W każdym razie nie będzie monopolu jednej firmy. Rolnik ma otrzymać zapłatę od firmy i dopłatę ze Skarbu Państwa. Trwa oczekiwanie na decyzję Komisji Europejskiej i rozporządzenie rządu.

W tym momencie obserwujemy paraliż na runku sprzedaży jabłek. Po informacjach, że rząd planuje wprowadzenie mechanizmu wycofania jabłek z rynku, zakłady przetwórcze obniżyły cenę bądź całkowicie zaniechały skupowania. Program wycofania jabłek z rynku ma polegać na tym, że jabłko deserowe, które teraz jest w chłodniach będzie sprzedawane na przemysł. Sadownik za sprzedany kilogram będzie otrzymał zapłatę z zakładu oraz dopłatę ze Skarbu Państwa.

Trwa oczekiwanie na decyzję Komisji Europejskiej i wydanie rozporządzenia przez rząd.

Założenia programu wycofania jabłek z rynku

- Koncepcja wdrożenia mechanizmu wsparcia udzielanego producentom jabłek w sektorze owoców i warzyw” konsultowana jest zarówno z branżą sadowniczą, jak i z przetwórcami, co jest gwarancją powodzenia tego programu. Pierwsze spotkanie w tej sprawie odbyło się z mojej inicjatywy i posła Jana Dudy 16 marca, w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. W spotkaniu uczestniczył Wicepremier Henryk Kowalczyk, wicemister rolnictwa Norbert Kaczmarczyk i przedstawiciele branży sadowniczej i przetwórczej, w tym Piotr Trojanowicz, prezes Zakładu Przetwórstwa Owoców i Warzyw Polkon z Jasienicy, w gminie Łoniów w powiecie sandomierskim - jeden z pomysłodawców tego mechanizmu. Podczas tego spotkania podjęta została decyzja o przeznaczeniu części jabłek deserowych na przetwórstwo, czyli na produkcję koncentratów. I to jest to novum w przeciwieństwie do wcześniej stosowanego mechanizmu, który polegał na zdjęciu z rynku jabłka deserowego i przekazanie go organizacjom społecznym, czy bankom żywnościowym. Jabłka trafiały wtedy za darmo do konsumentów, wobec tego tak naprawdę zepsuto rynek powtórnie. Odbyło się jeszcze kilka spotkań i możemy w tej sprawie spodziewać się rozporządzenia ministra rolnictwa, w którym określone zostaną szczegółowe zasady wdrożenia mechanizmu wsparcia udzielanego producentom jabłek. Mam nadzieję, że jak najszybciej nastąpi notyfikacja Komisji Europejskiej. Dla mnie ważne jest, aby tem program ruszył jak najszybciej, gdyż sytuacja na rynku jabłek wiąże się z wysokimi kosztami ich przechowywania i żeby jak najwięcej sadowników mogło skorzystać z tego wsparcia rządowego. Środki finansowe są możliwe do pozyskania z unijnej rezerwy kryzysowej, która wynosi 500 mln euro dla wszystkich krajów UE, z czego Polska dostanie około 44,8 miliona euro - mówi Marek Kwitek, poseł Prawa i Sprawiedliwości, członek sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

W tej chwili w chłodniach znajduje się około 800 tysięcy ton jabłek, z rynku, w ramach wycofywania, wukupiono by 150 tysięcy ton. Do tej pory około 200 tysięcy ton szło na wschód. Teraz eksport w tym kierunku jest niemożliwy.

Wedle założeń, w mechanizmie wycofania jabłek z rynku udział by wzięły zakłady mogące dziś przetworzyć jabłko deserowe na koncentrat i soki, na które dziś jest zapotrzebowanie na całym świecie. - Na naszym terenie są cztery takie zakłady, to przetwórnie w Koprzywnicy, Jasienicy w gminie Łoniów, Samborcu i Gołębiowie w gminie Lipnik - wymienia poseł Kwitek.

Jak tłumaczy, wedle założeń mechanizmu, sadownik wybierałby zakład, do którego dostarczałby jabłka, podpisywałby umowę na cenę z tą przetwórnią i na podstawie tej umowy składałby wniosek do agencji płatniczej. Najprawdopodobniej będzie nią Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Ta instytucja wypłacałaby pieniądze do rolnika.

- Z programu nie wszyscy sadownicy będą musieli korzystać. Każdy sam będzie musiał ocenić, czy zechce i ewentualnie gdzie jabłka będzie mógł sprzedać. Program ma na celu wycofanie części owoców, zwłaszcza tych odmian, które były eksportowane na Wschód. Kupno i sprzedaż ma odbywać się na uczciwych zasadach. Celem jest też wywołanie konkurowania o owoc wśród zakładów. Przecież przetwórcy tego owocu potrzebują - wyjaśnia poseł Marek Kwitek.

Na dziś możemy jedynie spekulować co do cen. Jest zamysł, by za kilogram owoców sadownik dostawał nie mniej niż 60 groszy przy sprzedaży do zakładu i 30 groszy dopłaty z budżetu Skarbu Państwa.

W działaniu ma brać udział także Wojewódzki Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno - Spożywczych, który ma nadzorować zakłady oraz Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa.

Nie wiadomo nic o terminie, kiedy mechanizm mógłby wejść w życie. Zakłada się, że może to być maj.

- Mechanizm wycofania jabłek z rynku jest formą pomocy doraźnej, natomiast pracujemy nad rozwiązaniami systemowymi - podsumowuje poseł Kwitek.

Czytaj również:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wycofanie owoców z rynku ratunkiem dla sadowników w Świętokrzyskiem i kraju. Takie są założenia pomocy - Echo Dnia Świętokrzyskie