Z wicepremierem Henrykiem Kowalczykiem o problemach rolników. Tak było na spotkaniu w Bydgoszczy

Wicepremier Henryk Kowalczyk zapowiedział, że liczy na głosy rolników wskazujące jak wyjść z problemów, które dotknęły branżę rolną. Podpowiedzi nie brakowało.

- Dziękuję za „kroplówkę”, która trafiła do producentów trzody chlewnej i w pewnym momencie zdała egzamin - mówił Ryszard Kierzek, prezes Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej nawiązując do wsparcia dla gospodarzy utrzymujących lochy i prosięta (po 1000 zł /10 sztuk prosiąt).

Dodał, że przy rosnących kosztach, produkcja trzody chlewnej znowu stała się nieopłacalna.

Wicepremier Kowalczyk zaznaczył, że resort rolnictwa planuje kolejną transzę pomocy dla rodzimych producentów trzody chlewnej, chociaż to wsparcie raczej nie będzie tak duże, jak poprzednio.

Prezes Kierzek zwrócił uwagę, że 50 proc. produkcji trzody odbywa się w systemie nakładczym i rodzinnym gospodarstwom trudno jest konkurować z tuczem usługowym. - W tuczu nakładczym rolnicy dostają 9,40 zł za kilogram tucznika, a nam płacą 8,50 zł - dodał. Jego zdaniem umowy są fikcją, bo powinny być zawierane z gospodarzami z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, wyliczone w taki sposób, by każdemu producentowi trzody gwarantowały minimalny zysk.

Zdaniem uczestników spotkania dopłaty do paliw rolniczych powinny uwzględniać także trzodę chlewną (tak jak w przypadku bydła).

Była mowa także o dopłatach do ubezpieczeń. Wicepremier Kowalczyk zachęcał do korzystania z polis dotyczących m.in. suszy i prosił o informacje, dlaczego tak niewielu rolników z nich korzysta.

Kilku rolników (opierając się na własnych przykładach) wyjaśniło, że firmy ubezpieczeniowe wciąż stawiają takie warunki, iż musieliby wykupić kilka polis, by ubezpieczyć się także przed skutkami suszy. Wicepremier Kowalczyk stwierdził, że resort nie może wtrącać się w politykę prywatnych firm, ale po to wykupiono udziały w TUW, by rolnicy nie musieli wielokrotnie ubezpieczać tego samego.

Bezpieczeństwo żywnościowe jest najważniejsze
Sporo uwagi poświęcono także bezpieczeństwu żywnościowemu w związku z wojną w Ukrainie. - Może Unia Europejska przejrzy wreszcie na oczy! - stwierdził gospodarz z pow. żnińskiego, który krytycznie odniósł się do założeń Europejskiego Zielonego Ładu.

- Trzeba zrobić wszystko, by zwiększać produkcję żywności - powiedział Jan Krzysztof Ardanowski, przewodniczący prezydenckiej Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich, poseł, były minister rolnictwa. Stwierdził, że w Polsce ogromnym problemem wciąż jest fakt, że rolnik za to, co wyprodukuje dostaje za mało, bo jego pozycja w łańcuchu „od pola do stołu” jest zbyt słaba. Liczy, że Krajowa Grupa Spożywcza będzie w stanie to zmienić i czeka aż wejdzie ona w fazę aktywnego udziału w rynku.

Rozmawiano także o retencji wodnej, walce z afrykańskim pomoru świń, dzierżawie gruntów rolnych (padła propozycja, by wydłużyć okres dzierżaw państwowej ziemi) i o potrzebie stworzenia funduszu gwarancyjnego dla rolników.

Chętnych do zabrania głosu w Kujawsko-Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim było więcej, ale na wicepremiera czekali jeszcze rolnicy w Kęsowie.