Spis treści
- Za kilogram najtańszych jabłek, które znalazłem w sklepie pewnej sieci handlowej, musiałem zapłacić aż 4,70 zł - mówi pan Adam z Torunia. - Inne owoce oraz warzywa są coraz droższe. Co się stało?
- Za kilogram jabłek sadownicy dostają 1,70 zł, za owoce lepszej jakości najwyżej 1,90 zł - twierdzi Paweł Pączka, prezes Grupy Producentów Owoców Galster w Wierzchucicach (powiat bydgoski). - Ich koszty związane z przechowywaniem jabłek wzrosły, ale oni dostają za swój towar mniej niż wynosi połowa ceny widocznej na sklepowej półce - dodaje.
Z kolei mieszkaniec Bydgoszczy zauważa, że drogie są nawet ziemniaki. - Po dwa złote za kilogram to można je kupić zwykle tylko w promocji. Droga jest nawet cebula - kręci głową.
Cebula i marchew za grosze. U rolników
- Cebula w tym roku jest „bezcenna” - próbuje żartować Maciej Przybylski, który prowadzi w Szostce (pow. radziejowski) rodzinne gospodarstwo ukierunkowane głównie na produkcję warzyw, także na eksport. - Bo cena jest tak niska (np. 30 groszy za kilogram cebuli prosto z pola), jakby jej w ogóle nie było.
Roman Molenda, rolnik z miejscowości Skotniki w gm. Kruszwica, który uprawia cebulę na 30 ha, sprzedaje ją drożej (poprzez Rynek Hurtowy Bronisze), ale jego towar jest posortowany, zapakowany.
A w sklepach sieci handlowych za kilogram najtańszej cebuli trzeba zapłacić ok. 4 zł.
- My sprzedajemy cebulę obraną i zapakowaną po 1,30 zł za kilogram (to stawka netto) a koszt pracy stanowi 90 groszy - dodaje pan Maciej, który podkreśla, że problem dotyczy także innych warzyw.
Na przykład marchwi, którą gospodarze z Szostki sprzedają po 70 groszy za kilogram, ale po wypakowaniu w sklepie i uwzględnieniu pewnych strat w towarze, zostanie im zaledwie 55 groszy za kilogram.
Gospodarze narzekają na dyktat cenowy
- Sieci handlowe stosują dyktat cenowy - skarżyli się rolnicy podczas ostatnich targów w Minikowie. Czesława Siekierskiego, szefa resortu rolnictwa, prosili o wsparcie.
Niektórzy gospodarze uważają, że przy ministerstwie rolnictwa powinna powstać specjalna komisja, która pozwoliłaby im na prawdziwe negocjacje z przedstawicielami sieci handlowych.
- Żadne komisje, kręgi dyskusyjne, nie pomogą w rozwiązaniu tych problemów - mówi Andrzej M. Faliński, niezależny ekspert do spraw handlu. - Handlem detalicznym zajmują się firmy, które są od zarabiania. One nie będą pochylać się nad ciężkim losem rolników. Na razie jest tak - niskie ceny za surowiec, duże koszty po drodze do sklepu i marże, które idą pod sufit.
Jego zdaniem przede wszystkim trzeba inaczej zorganizować rynek. - Potrzebny jest strumień inwestycji, by móc dobrze zorganizować się w łańcuchu dostaw kooperacyjnych - twierdzi ekspert. - Rynki hurtowe, takie jak w Broniszach, powinny powstać we wszystkich regionach. Poza tym potrzebne jest planowanie produkcji i zakupów, w tym rozwiązań na wypadek niższych plonów (np. z powodu pogody) lub nadprodukcji. Przydadzą się też kręgi negocjacyjne do przygotowania umów generalnych (co nie ma nic wspólnego z socjalizmem) oraz fundusz rezerwowy z pomocą państwa (taki jak np. instytucje powiernicze w USA).
To też może Cię zainteresować
Maciej Przybylski uważa, że tegoroczne zawirowania na rynku warzyw to m.in. efekt problemów na rynku zbóż. - Niektórzy przestawili się na produkcję warzyw i teraz mają problem ze sprzedażą towaru - dodaje gospodarz z Szostki. - A warto stawiać na jakość i stałych odbiorców.
Twierdzi, że liczy na mądrość naszych rolników: - Oby się nie poddawali i nie sprzedawali warzyw zbyt tanio, bo markety to wykorzystają.
Samozbiór? Niektórzy już tego próbowali
Pan Adam z Torunia dziwi się, dlaczego kujawsko-pomorscy gospodarze nie oferują np. samozbioru?
Jego zdaniem, gdyby konsument mógł zapłacić znacznie mniej za owoce czy warzywa w zamian za to, że sam zbierze towar, skorzystałaby każda ze stron.
- Kiedyś zdecydowaliśmy się na samozbiór truskawek - opowiada współwłaścicielka plantacji owoców miękkich. - To był taki rok, że truskawki nie były drogie, chętnych do pracy przy zbiorach brakowało, więc pomyśleliśmy o takim rozwiązaniu. Bardzo potem tej decyzji żałowaliśmy. Chętnych nie brakowało, ale niektórzy za nic mieli naszą plantację. Kładli się na roślinach, rzucali truskawkami, ściółką spod krzaczków... Potem musieliśmy ponieść spore koszty związane z uzupełnianiem ubytków na plantacji.
Polacy opracowali lek na śmiertelną chorobę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?