Zaraza w pasiekach w Świętokrzyskiem. Pszczoły i ule do spalenia, nie ma leku

Agata Kowalczyk
Agata Kowalczyk
Wokół pasieki, w której pojawił się zgnilec amerykański ustanawia się obszar zapowietrzony o promieniu 3 kilometrów.
Wokół pasieki, w której pojawił się zgnilec amerykański ustanawia się obszar zapowietrzony o promieniu 3 kilometrów. Czytelnik
W wielu miejscowościach województwa świętokrzyskiego pojawiły się tajemnicze tabliczki z informacją "Zgnilec amerykański pszczół – obszar zapowietrzony".

Takie tablice ustawiono podkieleckiej w Miedzianej Górze, w powiecie kieleckim. - Źródło choroby zostało wykryte w Pępicach, w gminie Mniów, ale obszar zapowietrzony wyznacza się w odległości do trzech kilometrów od pasieki, w której pojawiła się choroba – przyznaje lekarz weterynarii Jacek Pawlak.

Dodaje, że tablica z napisem „obszar zapowietrzony” to informacja dla hodowców pszczół. Z pasieki, w której zaobserwowano chorobę nie wolno sprzedawać miodu, czy pszczelich rodzin, a z całego obszaru nie można wywozić uli i pszczół oraz ich wwozić, tak też jest w przypadku sprzętu używanego w pasiekach.

- Hodowca, u którego wykryto chorobę, jest zobowiązany spalić pszczoły i ule, a teren zaorać - informuje. - Za zlikwidowaną pasiekę otrzyma odszkodowanie od państwa, ponieważ choroba jest zwalczana z urzędu.

Tablice informujące o chorobie pojawiły się także poza powiatem kieleckim.

- W tym sezonie mieliśmy trzy czy cztery lokalizacje choroby, ostatnio w powiecie opatowskim – mówi Tadeusz Kulkiewicz, świętokrzyski wojewódzki lekarz weterynarii. – O tej porze roku choroba często atakuje pszczoły w naszym województwie, w całej Polsce, a także innych krajach. Jest ona groźna od końca wiosny i w lecie, najbardziej w lipcu i sierpniu, kiedy pszczoły żerują i są po godach. Wtedy z jaj wychodzą larwy i to one są atakowane przez bakterie, gdy są mniej odporne, brakuje pokarmu, na przykład podczas upałów czy okresie z deszczami. To jest tak, jak z człowiekiem, bakterie chorobotwórcze są cały czas wokół nas, a atakują, gdy spada nasza odporność.

Na tę chorobę pszczół nie ma lekarstwa, jest ona nieuleczalna, a rodziny pszczelej, w której się pojawiła nie da się uratować. Jest ona bardzo zaraźliwa. Jedynym rozwiązaniem, aby bakteria nie przeniosła się na inne pasieki jest likwidacja hodowli. Pszczoły się usypia, a potem pali wraz z ulem.

Niestety bakteria Paenibacillus larvae, zwana lasecznikiem larwy, ma przetrwalniki, które są odporne na wszelkie substancje chemiczne. Zimują one w ulach, sprzęcie pszczelarskim, wosku pszczelim, a nawet ubraniu pszczelarza i czekają aż przyjdą sprzyjające warunki do ponownego ataku.

Zgnilec amerykański zwany zgnilcem złośliwym jest groźny dla pszczół, ale nie zagraża ludziom.

Liczne ogniska choroby mogą powodować trudności z zapylaniem roślin sadowniczych i ogrodniczych, ponieważ zaraza powoduje wyginiecie wielu pasiek.

POLECAMY RÓWNIEŻ:

Największy aquapark w regionie już na finiszu


Czy mógłbyś zostać handlowcem? Test

Ruszyła budowa wielkiej tężni solankowej w Busku


Najbardziej absurdalne i najśmieszniejsze podatki


Ile zarabiają Polacy? Sprawdź, czy wiesz!


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zaraza w pasiekach w Świętokrzyskiem. Pszczoły i ule do spalenia, nie ma leku - Echo Dnia Świętokrzyskie