Powroty z połowów dla większości ludzi morza z Półwyspu Helskiego w ostatnim czasie nie są zbyt szczęśliwe. - To, co ląduje w sieciach, woła o pomstę do nieba - Zenon Dettlaff, doświadczony rybak i właściciel kutra KUŹ 27, z niepokojem wyciągnął kolejną skrzynkę pełną chorych ryb. A w niej flądry, które odstraszały swoim wyglądem.
- Nie dość, że ryb w Zatoce Gdańskiej i Puckiej jest coraz mniej, to wyciągamy coś takiego - mówi rybak z Kuźnicy i pokazuje sztukę pełną zakrwawionych ran i wrzodów. - Brzydziłbym się podać to zwierzętom, a co dopiero zawieźć do sklepu. Ryby zdychają, foki zdychają, teraz ludzie będą umierać.
Czytaj też: Toksyczne łososie z Pomorza? Jedna osoba nie żyje
W tragicznej kondycji są głównie ryby denne. Rybacy z żaków wyciągali też ropiejące węgorze i cienkie jak kartka papieru turboty. Wcześniej podobne przypadki zdarzały się sporadycznie. Obecnie wyławia się kilkadziesiąt sztuk.
- W tym czasie tak chude flądry to skandal - alarmuje Zenon Dettlaff.
Zarażone sztuki trafiły w ręce przedstawicieli Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturowego Nasza Ziemia z Kosakowa. To im przekazano cztery flądry z krwawymi dziurami na korpusach, wychudzone i z podejrzanie wyglądającymi wybroczynami.
Materiał trafił bezpośrednio do odpowiedniej komórki Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Gdańsku, zajmującego się m.in. chorobami ryb. Pracownicy Zakładu Higieny Weterynaryjnej do analizy wzięli dwa najbardziej szokujące przypadki zakażonych fląder i poddali je badaniom anatomopatologicznym.
Na podstawie pierwszej analizy dowiedziono, że przywiezione ryby są w mizernym stanie. U 35-centymetrowej flądry ubytek skórny miał wielkość 5-złotowej monety. - Rzeczywiście, zmiany skórne perforujące do kości kręgosłupa są znaczne. Druga ryba miała także wrzodowe anomalia - tłumaczy dr Andrzej Stryszak, kierownik Pracowni Chorób Ryb. - Jednak nie odnotowaliśmy innych wewnętrznych obrażeń w żadnym z tych przypadków.
Zdjęcia poranionych fląder otrzymał także Morski Instytut Rybacki. Specjaliści oceniają, że owrzodzenia wyglądają na uszkodzenia mechaniczne i nie są oznaką epidemii. - Rany zasiedlają bakterie, które stale występują w środowisku naturalnym i nie atakują zdrowych, odpornych ryb, jednak w przypadku uszkodzenia powłok skórnych i osłabienia organizmu, podobnie jak przy infekcji u ludzi, uaktywniają się i rozwijają - tłumaczy Iwona Psuty, zastępca dyrektora ds. naukowych MIR - Państwowego Instytutu Badawczego w Gdyni.
Naukowcy jednak nie zaprzeczają twierdzeniu, że kłopot z rybą w Polsce jest. - Nam również rybacy zgłaszają problem niskiej kondycji storni, jednak to problem dotyczący większego obszaru: od Mierzei Wiślanej po Rozewie, czyli całej Zatoki Gdańskiej - relacjonuje Iwona Psuty. I dodaje, że powodów może być bardzo dużo - od wpływu Wisły do Zatoki Gdańskiej, rozwoju żeglugi, po zanieczyszczenia powietrza.
Ekolodzy Naszej Ziemi podejrzewają jednak, że źródło kłopotów tkwi gdzie indziej.
- Do wody od dłuższego czasu trafia nieokreślony ładunek z różnymi substancjami i pierwiastkami - mówi Marcin Buchna. - Nikogo nie oskarżamy, bo zbieramy dowody i zabiegamy o wyniki badań tego, co trafia do naszego akwenu. Patrzymy na to z niepokojem.
Nieoficjalnie mówi się o lokalnej katastrofie ekologicznej. Pogłoski o tym, by działo się coś złego, dementuje Urząd Morski w Gdyni.
- Nie mieliśmy żadnej informacji o awariach sprzętu czy wyjątkowych zrzutach. Wszystko odbywa się zgodnie z pozwoleniami - tłumaczy Leszek Czerwiński, kierownik Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Nasza Ziemia poprosiła o interwencję Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Minister Marek Gróbarczyk na spotkaniu z rybakami w Jastarni deklarował baczniejsze przyjrzenie się sprawie. Departament już zlecił przeprowadzenie badań. Obecnie w Instytucie brakuje odpowiednio wysokich środków finansowych na szczegółowe sprawdzenie stanu tego konkretnego akwenu.
- Dzięki osobistemu zaangażowaniu Ministra Gróbarczyka wyrażonemu m.in na spotkaniu z rybakami w Jastarni istnieje szansa na podjęcie badań rybackich dedykowanych Zatoce Puckiej, w ramach których powinno się realizować badania skumulowanego wpływu różnych źródeł zanieczyszczeń na ekosystem, w tym przede wszystkim na zasoby pokarmowe ryb demersalnych (dorsza i storni) - kończy wicedyrektor MIR Gdynia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?