Ziemia na Dolnym Śląsku obszarnikami stoi

Marcin Kaźmierczak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Jedną czwartą ziemi w regionie włada kilkanaście osób. To 198 tys. ha warte 7,2 mld zł.

Blisko 40 procent Polaków to mieszkańcy wsi. Na Dolnym Śląsku wskaźnik ten jest nieco niższy i wynosi 31 proc. Na dolnośląskiej wsi żyje 901 tys. osób. To dane z raportu Głównego Urzędu Statystycznego za 2016 r. Użytki rolne stanowią ponad 45 proc. powierzchni Dolnego Śląska. To aż 909 515 hektarów, z czego gospodarze indywidualni posiadają 749 600 ha.

Na Dolnym Śląsku mamy jedne z większych gospodarstw w kraju. Jak informuje Marek Tarnacki, dyrektor Dolnośląskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w regionie istnieje blisko 63 tys. gospodarstw. Jednak tylko na 54 tys. z nich docierają unijne dopłaty.

Średnia powierzchnia gospodarstwa w 2017 r. wynosi 16,46 ha. Dla porównania, największe, ponad 30-hektarowe są na Pomorzu Zachodnim, a najmniejsze o średniej powierzchni 4,77 ha na Podkarpaciu. W ciągu ostatnich 10 lat dolnośląskie gospodarstwa powiększyły się o prawie 1,5 ha.

- Polityka rolna w pierwszych latach po 1989 r. była nakierowana na przekazywanie gospodarstw w całości, bez dzielenia. Przez co np. rolnicy indywidualni nie mieli możliwości kupić nawet 10, czy 20 hektarów. Stąd ta wysoka i stale rosnąca koncentracja ziemi - podkreśla Tarnacki.

Kilka miliardów w kilkudziesięciu rękach

Ponad połowa (52 proc.) gospodarstw ma od 1 do 5 ha. Gospodarstw wysokotowarowych o powierzchni ponad 300 ha, które są tak naprawdę przedsiębiorstwami rolnymi, mamy w regionie 308. Łącznie zajmują powierzchnię 197 885 ha. Wynika z tego, że pół procent gospodarstw zajmuje prawie jedną czwartą powierzchni użytków rolnych na Dolnym Śląsku. Jeśli wziąć pod uwagę średnią cenę hektara w regionie, który kosztuje 36 618 zł, ziemie dolnośląskich obszarników są warte ponad 7,2 mld złotych.

- Jedna osoba ma często kilka kilkudziesięcio- lub kilkusethektarowych gospodarstw. Opłaca się mieć więcej mniejszych gospodarstw niż jedno ogromne - twierdzi Tarnacki.

Ma to związek m.in. z unijnymi dopłatami, które są oparte o system degresywny. Im większe gospodarstwo, tym mniejszy procent dopłat. - Dla przykładu, dopłaty dodatkowe są przyznawane wyłącznie gospodarstwom o powierzchni od 3 do 30 hektarów - tłumaczy Tarnacki.

W 2016 r. rolnicy mogli liczyć na 19 rodzajów unijnych dopłat. Producenci chmielu otrzymali 2 317 zł za każdy hektar upraw, buraków cukrowych - 1 952 zł, ziemniaków - 1 287 zł, pomidorów - 3 074 zł, lnu - 289 zł, konopi - 547 zł. Za każdą krowę można było otrzymać 322 zł, owcę - 111 zł, a kozę - 68 zł.

Dolnośląska prowincja obszarnikami stoi

Największe gospodarstwa na Dolnym Śląsku posiada Grupa Pieprzyk znana przede wszystkim ze stacji benzynowych. - Posiadamy około 14 tys. hektarów ziemi w województwie dolnośląskim, wielkopolskim i opolskim - mówi Robert Naskręt z Grupy Pieprzyk.

W województwie istnieje 37 gospodarstw o powierzchni powyżej 1000 ha, 106 o pow. od 500 do 1000 ha i 165 o pow. od 300 do 500 ha. Dwa największe mają powierzchnię powyżej 3 tys. ha. Łącznie zajmują 6541 ha.

Paradoksalnie, duże gospodarstwa wcale nie zapewniają wielu miejsc pracy, zwłaszcza jeśli zajmują się uprawą, a nie hodowlą. - Wpływają na to nowoczesne technologie, czasami wręcz przesadnie wykorzystywane. Kombajny, które w ciągu godziny zbierają plon z trzech hektarów, maszyny agregatowe, które podczas jednego przejazdu wykonują trzy zabiegi, czy bardzo szerokie, nawet kilkunastometrowe opryskiwacze - wymienia Marek Tarnacki. - To nie jest reguła, ale znam takie gospodarstwo na Dolnym Śląsku, w których trzy osoby pracują na prawie tysiącu hektarów. Jedynie tam, gdzie jest hodowla, tam potrzeba pracowników, ale to tylko 25 proc. produkcji w regionie.

Gdzie te latyfundia?

Największe gospodarstwa wysokotowarowe (pow. 300 ha) znajdują się w powiecie lwóweckim (średnia powierzchnia 568 ha), górowskim (419 ha), złotoryjskim (394 ha), legnickim i głogowskim (357 ha), jeleniogórskim (340 ha). W powiecie wrocławskim i w samym mieście, w którym tereny rolne zajmują 12,9 ha, gospodarstwa wysokotowarowe mają przeciętnie 303 ha. Co ciekawe, w aglomeracji wrocławskiej są najlepsze ziemie.

- W okolicach Lubania były ogromne PGR-y, dobre ziemie w dolinach, a do tego jest tam małe zaludnienie, przez co łatwo było przejmować te gospodarstwa - komentuje Tarnacki.

Bardzo duże gospodarstwo znajduje się w Warcie Bolesławieckiej (pow. bolesławiecki). Ma powierzchnię 2200 ha. Aż 880 ha zajmuje uprawa pszenicy, a 660 ha rzepaku. W gospodarstwie w Kamieniu Górowskim (pow. górowski) o pow. 1385 ha hoduje się głównie borówkę amerykańską i szparagi.

- Był taki czas, że na dużych gospodarstwach przeważały monokultury. Uprawiało się to, co było najbardziej dochodowe - rzepak, kukurydzę, pszenicę. Polityka unijna i zasady wzajemnej zgodności wymuszają dbanie o środowisko i urozmaicone uprawy - tłumaczy Tarnacki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ziemia na Dolnym Śląsku obszarnikami stoi - Gazeta Wrocławska