- Żyjemy w wolnym kraju! Moja własność? To mogę sprzedać każdemu. Kowalskiemu z Warszawy czy Nowakowi z Wrocławia – ganc egal - mówi Krzysztof Pogorzelski, rolnik ze wsi Roszki-Ziemaki
1 maja wchodzi ustawa o obrocie ziemią. Ma chronić polską ziemię przed niekontrolowanym wykupem i spekulantami. Rząd PiS uważa, że mieszkańcy bogatszych krajów unijnych zaczną wykupować grunty rolne, które u nas są dużo tańsze. W założeniu nowe prawo ma poprawić sytuację ekonomiczną rolników. Ale wielu z nich może stracić.
Pierwsza sytuacja: rolnik chce przekazać swoją prywatną ziemię państwu, samorządowi lub spadkobiercom. Tu nie ma problemu. Gorzej, jeśli zechce oddać ziemię w obce ręce. Będzie mógł ją sprzedać tylko innemu rolnikowi indywidualnemu ze swojej lub sąsiedniej gminy. A i tak prawo pierwokupu będzie miała Agencja Nieruchomości Rolnych. Choć o cenie zdecyduje rzeczoznawca, rolnicy mogą „dostać po kieszeni”. Bo jak spadnie popyt, to i spadną ceny.
– Nawet jeśli tak się stanie, to może osiągną normalny poziom. W końcu będzie większa opłacalność produkcji. A wtedy rolnicy będą się rozwijać, będą potrzebować ziemi, kupować ją. Nikt na tym nie straci – uważa Jan Monach z Kobylanki (gm. Michałowo), właściciel 60-hektarowego gospodarstwa. Popiera pomysł, żeby działki rolne mogli kupować tylko rolnicy. I_podaje przykład: – Ziemia była po sąsiedzku. Pasowała mi. Ale ktoś z innego województwa czy przez słupa tak „nabił” cenę, że mnie nie było stać. A ten grunt nie jest nawet użytkowany.
– To może wprowadźmy takie prawo, żeby ludzie ze wsi nie mogli kupować mieszkań w mieście, bo... ceny nabijają! – ripostuje Pogorzelski.
Opinie rolników są podzielone.
– Są dwie grupy. Jedna to ci, którzy chcą sprzedać ziemię, bo rezygnują z produkcji, np. idą na emeryturę. Oni chcieliby, żeby na tej ziemi jak najwięcej zarobić. Ale jest też grupa aktywnych rolników, którzy chcą powiększać gospodarstwa. I oni chcą, żeby ziemia była w rozsądnej cenie. Aby pogodzić te wszystkie elementy, potrzeba Salomona – przyznaje prezes Leszczyński. – Jedno jest pewne: ochrona ziemi rolnej była konieczna. Nie może podlegać spekulacji. Ceny zostały wywindowane przez osoby, które inwestycje w ziemię traktują jako lokatę kapitału.
Leszczyński wylicza, że rolnik płacił 100 tys. zł za hektar, a za tonę pszenicy może otrzymać 600-800 zł.
– Kiedy to się zwróci? – pyta.
Ustawa powinna więc podnieść opłacalność produkcji rolnej.
– A w województwie podlaskim, gdzie jest wysokotowarowa produkcja mleczna, popyt na ziemię zawsze będzie – dodaje.
Według izb rolniczych, ustawa jest kompromisem, ale nie jest ideałem. Krajowa Rada Izb Rolniczych wysłała do prezydenta Andrzeja Dudy pismo z wnioskiem o szybką nowelizację. Chodzi m.in. o możliwość kupna ziemi poza swoją lub sąsiednią gminą.
Izabela Krzewska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?