Żubr spaceruje koło Przemyśla. Czy dojdzie do Rzeszowa, jak jego pobratymiec w 1965? [ZDJĘCIA, WIDEO]

Norbert Ziętal
Norbert Ziętal
Żubr w okolicach Średniej, którego sfotografował Maciej Sus - maciejfotograf.pl.
Żubr w okolicach Średniej, którego sfotografował Maciej Sus - maciejfotograf.pl. Maciej Sus/maciejfotograf.pl
Pulpita ciągnęło do „wielkiego” świata. W 1965 r. młody żubr stał się ulubieńcem mediów, które na bieżąco relacjonowały jego wycieczkę z Bieszczad do Przemyśla, ZSRR, a nawet do Rzeszowa. Czy w jego ślady pójdzie żubr, który pod koniec marca pojawił się w lesie w okolicach wsi Średnia, niedaleko Przemyśla?

- Od pół wieku w tej okolicy nie widziano żubra – dziwili się mieszkańcy, gdy na Facebooku pojawiały się zdjęcia dorodnego byka pasącego się na łące, koło lasu, w Nadleśnictwie Krasiczyn. Wieś Średnia w gm. Krzywcza, gdzie potężne zwierzę zostało zauważone. Miejscowość znajduje się zaledwie ok. 20 – 30 km od Przemyśla.

W Nadleśnictwie Krasiczyn pierwsze sygnały o nietypowym w tym rejonie gościu pojawiły się pod koniec marca. Nieco za wcześnie, aby robić sobie żarty prima aprillisowe. Wkrótce nieopodal miejscowości Średnia znaleziono dowód nr 1, żubrze ślady w błocie. Potem pojawiły się kolejne, to zdjęcia i filmiki.

- Na razie niewiele o nim wiemy. To męski osobnik. Najprawdopodobniej przywędrował do nas z Bieszczad

— mówi Przemysław Włodek, nadleśniczy Nadleśnictwa Krasiczyn.

Serię zdjęć żubra w lesie w krasiczyńskim nadleśnictwie wykonał Maciej Sus. Opłaciło się czekać w ukryciu. Żubr wyszedł spośród drzew, na odsłonięte pole i jadł sobie roślinki. Spokojny, tu skubnął jakieś źdźbło, obok zatrzymał się chwilę dłużej, na solidniejszy kęs. Nie musiał się niczego obawiać, bo w naszych lasach niewiele jest zwierząt, które ośmieliłyby się przeszkodzić żubrowi w śniadaniu.

Przybysz z Bieszczad wywołał sensację pod Przemyślem, bo widok wilków czy niedźwiedzi nie jest jakąś specjalną sensacją, ale żubr?

Żubr-turysta Pulpit długo był bohaterem mediów

Co się stało z nietypowym gościem? Na razie nie wiadomo, w którą stronę poszedł. Jak do tej pory na Facebooku nie ma nowych meldunków.

- Może to jakiś potomek Pulpita? – zastanawiają się starsi leśnicy.

Pulpit to najsłynniejszy bieszczadzki żubr, który zamiast korzystać z uroków lasów południa naszego regionu, urządzał sobie długie wycieczki. Jak przypomina Edward Marszałek, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie oraz współautor książki „Żubry z krainy połonin – 55 lat od powrotu w Bieszczady”, Pulpit doskonale nadawał się na bohatera bajki dla dzieci. „podobnie jak słynny byczek Fernando (…) był byczkiem spokojnym, nie lubił ni zwady, ni wojny i lubił wąchać kwiatki, stokrotki i bławatki”. Dzięki tej książce możemy przytoczyć nieco przygód najsłynniejszego żubra-turysty.

Pulpit przyszedł na świat w 1960 r. w Pszczynie (dzisiejsze województwo śląskie). Po trzech latach został wypuszczony na wolność w Bieszczadach. Niestety, w stadzie wolnościowym był silniejszy od niego byk Pulon. Bronił Pulpitowi dostępu do jedzenia i samic. Pulpit nie miał wyjścia, jak szukać szczęścia gdzie indziej. W stadzie wytrzymał zaledwie rok, po czym wyruszył w świat.

Po zaledwie miesiącu został wytropiony 60 km od zagrody, w okolicach nieistniejącej wsi Sokale. Już wówczas, grudzień 1964 r., pisały o nim „Nowiny Rzeszowskie”, w artykule poświęconym bieszczadzkim żubrom: Tylko jeden gruby zwierz lubi samotność i dalekie wyprawy. W swej wędrówce „turystycznej” przemierzył ostępami spory szmat drogi. Zawędrował aż w okolice Ustrzyk Dolnych – zauważono go w lasach Nadleśnictwa Jasień”.

Był łagodny, ludzi traktował obojętnie

Pulpit był łagodny w stosunku do ludzi, w zasadzie traktował ich obojętnie. Jak miał ochotę, to obchodził sobie stację PTTK, a innym razem podjadał siano ze stogów w Teleśnicy Sannej. Swoją potężną posturą budził postrach, ale nikomu nie zrobił krzywdy. W Bezmiechowej Dolnej mieszkańcy tak go polubili, że zimą dokarmiali go sianem, koniczyną, owsem i burakami – jak donosiły „Nowiny” w lutym 1965 r. Fotka? Spoko, Pulpit – niczym rasowy celebryta – dał się sfotografować w momencie, gdy jeden z gospodarzy dawał mu buraka do zjedzenia. Fotka zdobiła artykuł w naszej gazecie w lutym 1965 r.

Wiosną 1965 r. Pulpit został odłowiony i przewieziony z powrotem do stada. Wytrzymał zaledwie kilka miesięcy. W sierpniu znowu ruszył przed siebie. Tym razem w o wiele dłuższą trasę. Sporą sensację wywołał, gdy zwiedzał Sanok. „Nowiny” pisał, że chodził po torach kolejowych, odwiedził sanoczan mieszkających obok nowo wybudowanego szpitala powiatowego. Niestety, jak zauważył dziennikarz „Nowin”, Pulpit na „gigancie” zmarniał, był wręcz chuderlawy.

Jak to na „ucieczkach” bywa, nie brakowało przygód.

Żubr nie wiedział, co to jest szyba. Z tego powodu, gdy zobaczył w oknie domu pelargonię w doniczce, po prostu sięgnął po nią. Brzęk tłuczonej szyby wystraszył gospodynię, a z kolei jej krzyk przeraził Pulpita. Uciekł i obszedł się smakiem. Historię tę w książce „Król Bieszczadów” opisał Tadeusz Janota Bzowski.

Ale przygoda z pelargonią to jeszcze nic. Jak wspominał Bzowski, pewnego dnia Pulpit zauważył kondukt żałobny zmierzający z trumną na cmentarz. Stanął zaciekawiony, a potem powoli ruszył w kierunku ludzi. Przerażeni żałobnicy zaczęli w popłochu uciekać. Pozostała tylko trumna i jedlinowe wieńce. „(…) podszedł spokojnie do leżących wieńców, powąchał je, pogardliwie stwierdzając ich niejadalność, przesunął ponurym spojrzeniem po gromadce obserwujących go z oddali ludzi i… ruszył wolno przez ośnieżone pola”.

Pulpit wchodzi do Rzeszowa

Pod koniec sierpnia 1965 r. – jak informowały „Nowiny” – przepłynął San i odwiedził park i ośrodek wypoczynkowy w Dubiecku (zamek). Chwilę pobył wśród ludzi. Ktoś miał aparat, więc żubr popozował do zdjęć. Znudzony ludzkim towarzystwem ponownie przepłynął San w okolicach Nienadowej. To ok. 20 – 30 km od Przemyśla.

10 września nasi koledzy z „Nowin” zaskoczyli Czytelników sensacyjnym artykułem „Żubr w… Rzeszowie”. Wtedy okazało się, że Pulpit nie tylko zapuszczał się pod Przemyśl, ale również skorzystał z zagranicznych wycieczek. Dwa razy był w ZSRR – Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. W tych latach dzisiejsza, niepodległa Ukraina była jedną z republik „wielkiego brata”.
Byki, jak wiadomo, nie lubią czerwonego (a ten kolor w komunistycznym ZSRR był na każdym kroku), pewnie dlatego Pulpit postanowił ruszyć na zachód.

„Wielu mieszkańców wsi podrzeszowskich (m.in. w Łukawcu i Łące) ze zdziwieniem zobaczyło krążącego koło domostw żubra. Nie reagował na ludzi, nawet na ich dotknięcia. W południe widziano go już wędrującego polną drogą we wsi Trzebownisko, tuż pod Rzeszowem. W godzinach wieczornych przybył do Staromieścia – dzielnicy Rzeszowa. Ostatnio widziano go w jednym z ogrodów przy ul. Prusa” – informowały „Nowiny”.

Długo nie zabawił w Rzeszowie. Gnał na zachód. Być może, jak wtedy sądzono, chciał dotrzeć do miejsca swojego urodzenia, czyli Pszczyny w Puszczy Niepołomickiej. Gdy zapadła decyzja o jego odstrzeleniu, ludzie zaczęli protestować. W liście do „Nowin” mieszkanki Krosna zaapelowały o amnestię dla Pulpita. W końcu byk został odłowiony i trafił do ZOO w Krakowie. Tutaj dożył końca swoich dni w 1970 r.

Żubry z Mucznego w Bieszczadach. Możesz je spotkać w Zagrodzie Pokazowej Żubrów prowadzonej przez Nadleśnictwo Stuposiany.

Żubry z Mucznego w Bieszczadach. W Zagrodzie Pokazowej Żubró...

Ludzie polubili żubra. „Byleby tylko ktoś go nie skłusował”

Nie był jedynym żubrzym podróżnikiem. Inny byk jesienią 1965 r. dotarł w okolice Pruchnika koła Jarosławia. Natrafił tutaj na dobrze zaopatrzoną „stołówkę”, czyli hałdę buraków cukrowych, które miały być zawiezione do cukrowni. Niestety, ten nie lubił ludzi, a oni jego. Co chwilę chodzili ze skargami do leśniczych i milicji. W końcu postanowili sami wymierzyć sprawiedliwość. Zarzucili mu stalową linkę na szyję, zwierzę udusiło się w szale. Wybuchła afera, najbardziej aktywni pogromcy żubra trafili pod sąd. Zostali jednak uniewinnieni. Jak stwierdził sąd w uzasadnieniu: „niedouczeni, ciemni ludzie ze wsi nie wiedzieli, co to za zwierz, więc nie mogą odpowiadać, jak za świadomy postępek”.

Inny słynny żubr to Pubal. W 2005 r. został uratowany przez leśników z Baligrodu. Miał zaledwie kilka dni, gdy w czasie lipcowej powodzi odłączył się od stada. Został znaleziony po wielkiej nawałnicy, sam nie przetrwałby. Chociaż w przypadku dzikich żubrów nadawanie imion nie jest praktykowane, to nieoficjalnie ochrzczono go Pubal. Przezimował u jednego z leśniczych, na wiosnę miał wrócić do natury. Niestety, okazało się, że jest zbyt oswojony. Trafił do ośrodka reprodukcyjnego w Wielkopolsce.

Żubr powrócił w Bieszczady w 1963 r. Obecnie, jak wykazała najnowsza inwentaryzacja, w lasach bieszczadzkich żyje 668 żubrów. Ponadto dziewięć żyje w zagrodzie pokazowej w Mucznem. W ub. roku było ich 551. Obecnie stada bytują na terenie nadleśnictw Baligród, Cisna, Komańcza, Lesko, Lutowiska i Stuposiany, a pojedyncze osobniki są obserwowane w zasięgu nadleśnictw Bircza, Brzozów i Krasiczy.

***

Nie wiadomo, w którą stronę poszedł żubr widziany koło Średniej. Obecnie ludzie nie mogą wchodzić do lasów, to niezauważony może sobie spokojnie zwiedzać region. Może już podchodzi pod Rzeszów? Gdy kilka dni temu opublikowaliśmy informację o żubrze, ludzie w komentarzach do artykułu, także na Facebooku, troszczyli się o jego los. „Byleby ktoś go nie skłusował i nie poszedł na świąteczny stół” – niepokoił się Czytelnik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Żubr spaceruje koło Przemyśla. Czy dojdzie do Rzeszowa, jak jego pobratymiec w 1965? [ZDJĘCIA, WIDEO] - Nowiny