Żywe karpie przed świętami? Tradycja rodem z PRL-u na dobre odchodzi w zapomnienie

Norbert Ziętal
Norbert Ziętal
Coraz mniej Polaków akceptuje sprzedaż żywych karpi.
Coraz mniej Polaków akceptuje sprzedaż żywych karpi. Andrzej Banaś/Polska Press
To już chyba jedne z ostatnich Świąt Bożego Narodzenia, przed którymi możemy kupić żywego karpia, prosto z plastikowego zbiornika. Tak sprzedawanych ryb nie chcą klienci i a ze sprzedaży karpi w tej formie rezygnują niektóre sieci handlowe.

Plac Rybi w Przemyślu. Cztery dni przed Wigilią. Dawniej w tym miejscu było co najmniej kilka stanowisk ze zbiornikami wypełnionymi żywymi karpiami, amurami a czasami i innymi rybami. Do tego podobne stoiska niemal we wszystkich większych sklepach, a nawet pojemniki wystawione przy malutkich sklepikach osiedlowych. W tym roku na Pl. Rybim jedno stoisko a w sklepach rzadko można spotkać zbiornik wodny.

Cena na Pl. Rybim za kilogram żywego karpia wynosi 18 złotych. Przy sklepiku, na jednym z osiedli w Przemyślu jest taniej. Kilo za 17,5 złotych.

- Brać póki jest, bo w przyszłym roku na pewno nie wyjadę z rybą — niby zachęca do kupna, ale właściwie narzeka sprzedawca. Klientów jak na lekarstwo. Po południu, w ciągu ok. pół godziny pojawił się tylko jeden klient. Ale nie kupił ryby, powiedział, że przyjdzie bliżej świąt.

Od kilku lat żywy karp jest w zdecydowanym odwrocie. Według sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie fundacji Compassion Polska tylko 26,6 proc. Polaków planuje w tym roku zakup żywego karpia. 35,2 proc. chce go kupić w innej formie, natomiast 32,5 proc. chce tej ryby w ogóle. Ogólnopolskie badanie zostało przeprowadzone pod koniec listopada na reprezentatywnej grupie 1100 Polek i Polaków.

CZYTAJ TEŻ: Co trzeci Polak nie chce mieć karpia na świątecznym stole

Dlaczego Polacy nie chcą już kupować żywej ryby i nieść jej jest w torbie do domu, a potem wpuszczać do wanny, jak robili to przez kilkadziesiąt lat Polski ludowej? Największym "winowajcą" na pewno jest wolny rynek. Dzisiaj bez problemu możemy w sklepach kupić wiele gatunków ryb. Schłodzonych, mrożonych, wędzonych, w puszkach, czy przygotowanych na dziesiątki sposobów.

Nasz odwrót od żywego karpia to też spora zasługa obrońców zwierząt. Od wielu lat protestują przeciwko sprzedaży żywego karpia, z plastikowych zbiorników. To akcje prozwierzęcych działaczy sprawiły, że niemal wszystkie sieci handlowe najpierw poważnie ograniczały, a później wycofywały żywe ryby ze sprzedaży. Niektóre próbują przypodobać się i obrońcom zwierząt, i tradycyjnym klientom. Zbiorniki z rybami wystawiają na parking przed sklepem i ustawiają przy nich albo swoich pracowników, albo wynajmują kogoś z zewnątrz.

W ubiegłym tygodniu sieć Kaufland zadeklarowała, że w żadnym ze swoich sklepów nie będzie prowadzić sprzedaży żywych karpi. I tak faktycznie jest. Tę rybę kupić za to można w innej formie, np. już wypatroszoną. Inne sieci na razie nie zdobyły się na takie radykalne deklaracje.

Obok karpi w stawach hodowlanych w Rudzie Różanieckiej żyją też amury, tołpygi, sumy, szczupaki, jesiotry.

Mamy taaaakie karpie! Z wizytą w Rudzie Różaneckiej u podkar...

Karp sprzedawany na stojących na zewnątrz stoiskach przez wiele lat był jedną z "tradycji" świątecznych w Polsce. Czy wkrótce będziemy żałować jej zaniku? Raczej nie.

Spożywanie karpia to tradycja rodem z PRL-u. Łatwy w hodowli karp doskonale nadawał się do przynajmniej przedświątecznego "zamaskowania" gospodarki niedoborów.


ZOBACZ TEŻ: Mamy taaaakie karpie! Z wizytą w Rudzie Różaneckiej u podkarpackich hodowców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Żywe karpie przed świętami? Tradycja rodem z PRL-u na dobre odchodzi w zapomnienie - Nowiny