MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Do szczęścia daleko

Redakcja
Skawinka - Nida Pińczów 2-1 (0-1)

0-1 Chlewicki 4 min

   1-1 Żurek 50 min
   2-1 Frączek 71 min
   Sędziował Robert Kubas. Żółte kartki: Mika, Jaworek, Ciekalski, Rechowicz, Chlewicki - Frączek. Widzów 700.
   Skawinka: Skrzypek - Żurek (81 Woźniak) Orzechowski, Rapacz, Czekaj (90 Barcik) - Zięba, Żak, Lewandowski, Nazarewicz - Frączek, Janeczko.
   Nida: Maj - Jaworek, Mika, Głuc - Francuz, Rechowicz, Ciekalski, Stankiewicz (83 Madej), Kłos - Chlewicki, Pawłowski (87 Derela).
   Szczęśliwe zakończenie miał dla piłkarzy Skawinki sobotni mecz. Do szczęścia, którym byłoby utrzymanie w III lidze, wciąż jednak beniaminkowi daleko - zwłaszcza po zwycięstwach Pogoni Staszów i Proszowianki.
   Nida, której szanse na utrzymanie już przed spotkaniem w Skawinie były zaledwie teoretyczne, postanowiła jednak walczyć. Szybko, bo w 4 min, zdobyła gola i w środku pola toczyła z gospodarzami w miarę wyrównaną grę.
   Skawinka znów borykała się z poważnymi kłopotami kadrowymi. Na ławce rezerwowych zasiadło zaledwie trzech rezerwowych - w tym kontuzjowany Skowronek. Kiedy więc przed końcem meczu boisko opuścić musiał kontuzjowany Czekaj, w jego miejsce trener Włodzimierz Kwiatkowski wprowadził bramkarza Barcika. Na szczęście jako obrońca nie musiał grać długo - zaledwie kilka minut. W poczynaniach gospodarzy widoczna była, zwłaszcza w pierwszej połowie, nerwowość, spowodowana presją, pod jaką zawsze gra zespół broniący się przed spadkiem. W II połowie ta nerwowość zamieniła się w determinację, ta przyniosła Skawince dwie bramki. Do prawidłowości drugiej goście mogliby mieć zastrzeżenia - z wysokości trybun strzelec gola Frączek wydawał się być na spalonym.
   Skawinka przeważała w pierwszej połowie i miała przynajmniej dwie okazje, które powinny zakończyć się bramkami. Sporo szczęścia miała przy nich Nida. W 36 min po zagraniu Zięby z prawej strony Janeczko uderzył piłkę głową, z linii bramkowej cudem, wyciągając się jak struna wybił ją Maj. W doliczonych trzech minutach pierwszej połowy ogromnego zamieszania pod bramką rywali nie wykorzystali najpierw Lewandowski, a potem Żurek. Obydwaj próbowali strzałów z bliska.
   Żurek nie stracił animuszu w czasie przerwy. Zaraz po niej, przestawiony teraz na prawe skrzydło, próbował indywidualnej szarży. Za pierwszym razem nie przyniosła jeszcze powodzenia, ale już kolejna, przeprowadzona dwie minuty potem, zakończyła się bramką. Poderwała ona miejscowych do walki, która nie przynosiła jednak klarownych sytuacji. Trudno za taką uznać bardzo niecelny strzał Lewandowskiego z 14 m.
   Trzy minuty później gospodarze cieszyli się z bramki Frączka, przy której arbiter boczny nie dopatrzył się spalonego. Widział go natomiast w 85 min, kiedy po podaniu Woźniaka z prawej strony do siatki głową posłał piłkę Nazarewicz.
   Nerwowe ostatnie minuty nie odebrały gospodarzom zwycięstwa, ale ich sytuacja w tabeli i tak jest bardzo trudna.
    (MAS)

Jak padły bramki

0-1

Piłkę spod końcowej linii z prawej strony boiska posłał w pole karne Francuz. Nie wyszedł do niej bramkarz Skawinki, ale Chlewicki, który wyprzedził obrońcę, zgrał sobie piłkę klatką piersiową i strzelił po przekątnej w tzw. długi róg.

1-1

Wysuniętego z bramki golkipera Nidy przelobował Żurek. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki. Wcześniej źle wybijał ją Głuc.

2-1

Frączek wykorzystał podanie Zięby i z narożnika pola karnego strzelił w lewy róg bramki. Według arbitra bocznego, napastnik Skawinki nie był na spalonym, z trybun wydawało się, że stał co najmniej dwa metry przed rywalami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski