Kogut z Kazimierza Dolnego. Pomógł przegonić diabła, teraz jest opatentowany

Redakcja
Prawdziwy, kazimierski kogut występuje wyłącznie w dwóch odmianach - z plecionką lub bez - uznał sąd patentowy. Teraz można ścigać kogucie podróbki. - Nie zrobiliśmy tego dla własnych korzyści, ale dla dobra ogółu. To przecież wszyscy mieszkańcy Kazimierza są teraz właścicielami prawdziwych kogutów - tłumaczy Janusz Kowalski, prezes Stowarzyszenia Kupców i Przedsiębiorców z Kazimierza Dolnego, które wywalczyło objęcie dwóch wzorów kazimierskich kogutów patentem.

Takie koguty, z ciasta przypominającego chałkę, to jedna z atrakcji i po trochu znak firmowy malowniczego miasteczka nad Wisłą. Nie ma chyba turysty, który koguta by nie próbował, a potem nie kupił jeszcze co najmniej jednego i nie zabrał do domu. Na prezent bądź pamiątkę.

- W przeszłości walczyliśmy z podróbkami sprzedawanymi na straganach. Panowała pełna dowolność i wiele z takich kogutów nie przypominało wcale tych oryginalnych. Teraz to się skończy - uważa Kowalski. 

Sąd patentowy zastrzegł dwa wzory na koguty. Jeden jest bardziej zwarty, bez plecionki z ciasta, która otacza ogon. Drugi wzór jest smuklejszy, ma bardziej dopracowany grzebień na głowie, a różni się przede wszystkim właśnie tą plecionką.

Jak zaznacza prezes Kowalski, prawo wypiekania takich kogutów nie ogranicza się jedynie do terenu miasta ani do jednej czy dwóch piekarni. Koguty może wypiekać każdy, ale muszą być one zgodne ze wzorami. Taką opinię wyda właśnie stowarzyszenie.

Co, jeśli zdarzą się podróbki? - Wówczas sprawę skierujemy do rzecznika patentowego. Na pewno będziemy reagować - deklaruje Kowalski i dodaje, że stowarzyszeniu chodziło tylko o zachowanie koguta jako tradycji Kazimierza. 

Znawcy tematu kogutów twierdzą, że tradycja ich wypiekania sięga okresu międzywojennego. Na pewno koguty sprzedawano w Kazimierzu w latach 50. ubiegłego wieku. Na szerszą skalę, 20 lat później, rozpropagował je legendarny piekarz Cezary Sarzyński. Do połowy pierwszej dekady XXI w. jego piekarnia miała monopol na wypiekanie kogutów.

A co mówią legendy? Jedna z  nich głosi, że dawno, dawno temu diabeł mieszkający w Kazimierzu uwielbiał jeść koguty. Pożarł wszystkie, oprócz jednego, który się ukrył. Kiedy diabeł go poszukiwał, zakonnicy poświęcili kryjówkę diabła, a ten uciekł z miasteczka. 

Sławomir Skomra

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kogut z Kazimierza Dolnego. Pomógł przegonić diabła, teraz jest opatentowany - Kurier Lubelski