W związku z rosnącym niepokojem wśród wszystkich mieszkańców wsi, odbyło się spotkanie, na którym omówiono wszelkie wątpliwości.
- Dopiero co zakończyliśmy batalię i nie zgodziliśmy się na fermę norek. Wydawało nam się, że to już koniec i możemy czuć się bezpiecznie. Niestety, kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że inwestor ma znów plany związane z Albertowskiem - mówiła podczas spotkania Małgorzata Szlązak ze stowarzyszenia „U źródeł Dojcy“.
Zobacz też: W jakich warunkach hodowane są w Polsce kury?
(Źródło: TVN)
Podkreśliła również, że z informacji, którą przysłał grodziski ratusz, nie da się jednoznacznie wyczytać, że planem inwestora jest budowa fermy. - Czytając ogłoszenie nikt z nas nie mógł podejrzewać, że chodzi o przemysłową fermę kur. A tutaj mówimy tak naprawdę o ponad 50 tysiącach sztuk zwierząt! I to dopiero początek, bo inwestor chce wprowadzić wielki przemysł- małymi krokami - twierdzi.
- Informacja, która trafiła z urzędu nie mówi dokładnie, co ma tam faktycznie powstać. Siedlisko brzmi ładnie, a tam ma powstać przemysłowa ferma, która będzie dla nas ogromnym zagrożeniem - dodaje w rozmowie z nami Natalia Liszkowska-Płóciennik.
Mieszkańcy są przeciwni inwestycji. Wskazują, że Albertowsko nie jest miejscem, gdzie powinien pojawić się jakikolwiek przemysł.
- Jesteśmy jedyną wsią na terenie całej gminy, w której nie ma żadnego przemysłu. Będziemy walczyć o to, by nadal móc się tym szczycić
- podkreślali.
Ich zdaniem również obecność fermy jest niezgodna z założeniami Studium Uwarunkowań i Kierunków zagospodarowania przestrzennego Miasta i Gminy Grodzisk, w którym Albertowsko przewidziano jako teren turystyczno-rekreacyjny. Ponadto, zdaniem mieszkańców w Karcie Informacyjnej Przedsiębiorstwa, którą złożono w Urzędzie, nie zawarto między innymi planu zagospodarowania kurnika, w bezpośrednim sąsiedztwie działki nie wykonano inwentaryzacji przyrodniczej (a znajdują się tam zbiorniki wodne z gatunkami z polskiej czerwonej listy, dąb o odwodzie 4,8 m, aleja dębowa itp.). Działka - jak podają - znajduje się na obszarze szczególnie narażonym, więc zgodnie z przepisami jest to teren, na którym należy ograniczyć przedostawanie się azotu ze źródeł rolniczych do wód powierzchniowych i gruntowych. - Inwestor był zobowiązany do opracowania bilansu azotu, którego w karcie nie ma - wskazują. Obecni na spotkaniu mieszkańcy narzekali, że nie czują wsparcia ze strony samorządu.
Udało nam się skontaktować z inwestorem, który w Albertowsku planuje uruchomić działalność:
- Wszystko jest robione według litery prawa
- powiedział.
O stanowisko w związku z mająca powstać inwestycją poprosiliśmy również władze gminy Grodzisk. Poinformowano nas, że odpowiedzi otrzymamy w kolejnym tygodniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?