- W całym naszym województwie jest jedna gmina, Lipie w powiecie kłobuckim, która zakwalifikowała się jako gmina suszowa, dzięki czemu rolnicy mogą starać się o nisko oprocentowany kredyt, tzw. suszowy. Inni nie mogą liczyć na wsparcie - mówi Roman Pilorz, rolnik z Sadowa w powiecie lublinieckim.
- Tu nie chodzi tylko o to, że rolnik chce mieć zapłacone, ale żeby przeżył kolejny rok. Każdy inwestuje w środki, nawozy, sprzęt. Trzeba jednak przekroczyć 70 proc. strat w danym gospodarstwie. Są komisje samorządowe, zatwierdzone przez wojewodów, które szacują poziom strat na polach rolników. Rolnicy narzekają, na samorząd, na wójtów, ale co oni mogą zrobić, kiedy są odgórne wytyczne określające, których nie da się przeskoczyć. Według nich w naszym powiecie nie ma suszy, a przecież gołym okiem widać, że jest. Część zbóż została spalona przez słońce. Z nich nie ma plonów. Jeśli już są, to ich jakość jest niestety gorsza - dodaje.