Zabrali rolnikowi prawo jazdy, bo brał udział w proteście?

Monika Kaczyńska
Podczas protestu ruch kołowy był wstrzymany
Podczas protestu ruch kołowy był wstrzymany Grzegorz Broniarczyk
Rolnikowi spod Konina policja odebrała prawo jazdy po jego udziale w proteście. Po czterech miesiącach nie ma ani wyroku ani prawa jazdy. Od 17 lutego Piotr Mizerny gospodarujący na 200 ha w Nowym Czarkowie pod Koninem nie ma prawa jazdy. Nie ma też prawomocnego wyroku sądu, który zakazywałby mu prowadzenia pojazdów, ani nawet terminu rozprawy. - To szykany za udział w rolniczym proteście - twierdzi Mizerny. - Policji się nie spieszyło, teraz czekam na termin rozprawy. I cały czas ponoszę straty.

Oficjalnym powodem zatrzymania prawa jazdy rolnika było spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym. Chodziło o przewożenie na przyczepie ciągnika osób, które w czasie demonstracji obsługiwały sprzęt nagłaśniający. Tyle, że w chwili, gdy policja zatrzymywała dokument przyczepa...była pusta. Gdy obsługujący sprzęt nagłaśniający na niej byli - policja nie reagowała.

- To kuriozalna sytuacja - denerwuje się Sławomir Dąbrowski z "Solidarności" Rolników Indywidualnych, który organizował protest. - Przejazd ciągników przez miasto był legalną, zgłoszoną demonstracją. Odbywał się pod eskortą policji. Ciągnik poruszał się przez miasto z prędkością dwóch, może trzech kilometrów na godzinę. Żaden z policjantów nie zatrzymał go, nie zwrócił uwagi kierowcy, że obsługujący nagłośnienie powinni opuścić przyczepę, ani do mnie jako przewodniczącego zgromadzenia - relacjonuje. - Czy to oznacza, że przez cały czas demonstracji tolerowali zagrożenie? - pyta retorycznie.

Podkreśla też, że w czasie protestu jedynymi przejawami ruchu drogowegona trasie protestu były właśnie poruszające się w żółwim tempie ciągniki i eskortujące pojazdy policji.

O tym, że w czasie demonstracji niebezpiecznie jednak było policjantom przypomniało się już po jej zakończeniu, gdy Piotr Mizerny ciągnikiem z pustą przyczepą dotarł do rogatek miasta. Policjanci zatrzymali go do kontroli i zabrali prawo jazdy.

Policja wezwała Mizernego na przesłuchanie. Rolnik nie przyznał się do winy. Policja wystąpiła więc do sądu o zatrzymanie prawa jazdy do zakończenia sprawy. Sąd Rejonowy w Koninie do wniosku się przychylił.
Rolnik mógł się odwołać od tej decyzji w ciągu siedmiu dni. Nikt jednak go o tym nie poinformował.

Policja prowadzila dochodzenie w tej sprawie prawie trzy miesiące. Dopiero 8 maja skierowała sprawę do sądu. Ten 9 maja w postępowaniu nakazowym zdecydował o ukaraniu rolnika zatrzymaniem prawa jazdy na pół roku i grzywną.

- Nie jestem winny, zdecydowałem się walczyć - mówi rolnik.

14 maja reprezentujący Piotra Mizernego adwokat wniósł sprzeciw od decyzji sądu o ukaraniu. Termin rozprawy jak dotąd nie został wyznaczony.

S. Dąbrowski skierował w sprawie Mizernego pismo do Rzecznika Praw Obywatelskich. Z otrzymanej odpowiedzi wynika, że póki postępowanie jest w toku jakiekolwiek działania nie wchodzą w zakres kompetencji RPO.

Rolnik więc czeka i liczy straty.

- Żeby cokolwiek załatwić poza wsią muszę wynająć kierowcę - mówi. - Na polach pracują wynajęci traktorzyści. Przez tyle miesięcy to spore pieniądze. Jestem pewien, że gdyby zatrzymano mnie w innych okolicznościach skończyłoby się najwyżej mandatem - dodaje.
 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zabrali rolnikowi prawo jazdy, bo brał udział w proteście? - Głos Wielkopolski