Oficjalnym powodem zatrzymania prawa jazdy rolnika było spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym. Chodziło o przewożenie na przyczepie ciągnika osób, które w czasie demonstracji obsługiwały sprzęt nagłaśniający. Tyle, że w chwili, gdy policja zatrzymywała dokument przyczepa...była pusta. Gdy obsługujący sprzęt nagłaśniający na niej byli - policja nie reagowała.
- To kuriozalna sytuacja - denerwuje się Sławomir Dąbrowski z "Solidarności" Rolników Indywidualnych, który organizował protest. - Przejazd ciągników przez miasto był legalną, zgłoszoną demonstracją. Odbywał się pod eskortą policji. Ciągnik poruszał się przez miasto z prędkością dwóch, może trzech kilometrów na godzinę. Żaden z policjantów nie zatrzymał go, nie zwrócił uwagi kierowcy, że obsługujący nagłośnienie powinni opuścić przyczepę, ani do mnie jako przewodniczącego zgromadzenia - relacjonuje. - Czy to oznacza, że przez cały czas demonstracji tolerowali zagrożenie? - pyta retorycznie.
Podkreśla też, że w czasie protestu jedynymi przejawami ruchu drogowegona trasie protestu były właśnie poruszające się w żółwim tempie ciągniki i eskortujące pojazdy policji.
O tym, że w czasie demonstracji niebezpiecznie jednak było policjantom przypomniało się już po jej zakończeniu, gdy Piotr Mizerny ciągnikiem z pustą przyczepą dotarł do rogatek miasta. Policjanci zatrzymali go do kontroli i zabrali prawo jazdy.
Policja wezwała Mizernego na przesłuchanie. Rolnik nie przyznał się do winy. Policja wystąpiła więc do sądu o zatrzymanie prawa jazdy do zakończenia sprawy. Sąd Rejonowy w Koninie do wniosku się przychylił.
Rolnik mógł się odwołać od tej decyzji w ciągu siedmiu dni. Nikt jednak go o tym nie poinformował.
Policja prowadzila dochodzenie w tej sprawie prawie trzy miesiące. Dopiero 8 maja skierowała sprawę do sądu. Ten 9 maja w postępowaniu nakazowym zdecydował o ukaraniu rolnika zatrzymaniem prawa jazdy na pół roku i grzywną.
- Nie jestem winny, zdecydowałem się walczyć - mówi rolnik.
14 maja reprezentujący Piotra Mizernego adwokat wniósł sprzeciw od decyzji sądu o ukaraniu. Termin rozprawy jak dotąd nie został wyznaczony.
S. Dąbrowski skierował w sprawie Mizernego pismo do Rzecznika Praw Obywatelskich. Z otrzymanej odpowiedzi wynika, że póki postępowanie jest w toku jakiekolwiek działania nie wchodzą w zakres kompetencji RPO.
Rolnik więc czeka i liczy straty.
- Żeby cokolwiek załatwić poza wsią muszę wynająć kierowcę - mówi. - Na polach pracują wynajęci traktorzyści. Przez tyle miesięcy to spore pieniądze. Jestem pewien, że gdyby zatrzymano mnie w innych okolicznościach skończyłoby się najwyżej mandatem - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?