Duże partie nie poparły wniosku o powołanie sejmowej komisji śledczej ws. importu produktów rolnych z Ukrainy. Znamy przyczyny

Joanna Grabarczyk
Joanna Grabarczyk
Politycy "buszują w zbożu": dla niektórych to okazja do kontynuowania działań w prekampanii wyborczej.
Politycy "buszują w zbożu": dla niektórych to okazja do kontynuowania działań w prekampanii wyborczej. Pixabay
Konfederacji udało się we czwartek wieczorem złożyć do laski marszałkowskiej wniosek o powołanie komisji śledczej w sprawie importu zboża z Ukrainy. Pod wnioskiem podpisało się 46 posłów. - Jest paru buntowników, którzy się pod nim podpisali – przyznaje Michał Urbaniak z Konfederacji. Wszyscy wywodzą się z małych ugrupowań i kół poselskich. Prawo i Sprawiedliwość, Koalicja Obywatelska i Lewica solidarnie nie poparły wniosku. Chociaż wniosek został złożony, nawet jego sygnatariusze wątpią, że komisja powstanie. Dlaczego?

Chcą komisji ws. ukraińskiego zboża

Sprawa zboża pochodzącego z Ukrainy, które zalało polski rynek ze szkodą dla naszych rolników, a także fakt, że surowiec nienadający się do spożycia przez ludzi trafił do polskich piekarni, zbulwersowały w ostatnim czasie polityków oraz obywateli. Krzysztof Bosak, podpisany pod wnioskiem Konfederacji, ogłosił na Twitterze, że złożenie wniosku o powołanie komisji śledczej to „duży sukces i problem dla PiS”.

Konfederacja nie jest jedynym ugrupowaniem, które postanowiło pochylić się nad problemem zanieczyszczonego zboża, które posłużyło do wypieku pieczywa oraz importu produktów rolno – spożywczych z Ukrainy. Parlamentarny Zespół ds. Zbadania Afery Zbożowo-Drobiowej powołało Polskie Stronnictwo Ludowe. Pierwsze posiedzenie odbyło się w poniedziałek 17 kwietnia. Jak wyjaśnił na antenie Radia ZET szef Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak – Kamysz, chociaż posłowie PSL podpisali się pod wnioskiem Konfederacji o powołanie komisji śledczej, nie wierzą, że w Sejmie w ogóle odbędzie się głosowanie nad jej powstaniem. To dlatego ludowcy nie zamierzali czekać i sami powołali swój zespół. Jak zapowiedział Władysław Kosiniak – Kamysz:

- Mamy przygotowany cały program tego zespołu, z zapraszaniem gości, z zadawaniem pytań, oczywiście wezwiemy ministrów

– mówił szef ludowców.

Co do tego planu sceptycyzm wyraził jednak Michał Urbaniak, zapytany o to, czy na pierwszym posiedzeniu zespołu pojawił się ktoś z konfederatów?

- Ze względu na inne sprawy, które też się dzieją w Konfederacji, żadnego z przedstawicieli ugrupowania nie było na zorganizowanym przez PSL Zespole ds. Zbadania Afery Zbożowo-Drobiowej. Oczywiście jesteśmy jego pracami zainteresowani, jak i wspólnymi działaniami w tej kwestii, ale zespół zespołem, a sprawą i tak powinna zająć się komisja śledcza. Ma po prostu trochę więcej możliwości na przykład w kwestii ściągania świadków. Na zespół parlamentarny ludzie po prostu mogą nie przyjść

– wyjaśnił poseł Konfederacji.

W powodzenie komisji śledczej nie wierzy również Platforma Obywatelska. Jak to ujął Zbigniew Konwiński:

- Komisja ma oczywiście sens, gdyby miała szansę powstać. Do tego potrzeba głosów w głosowaniu. Też nie jesteśmy jakimiś pierwszymi naiwnymi, żeby nie wiedzieć, jak to się dalej potoczy. Oczywiście taka komisja – jeżeli nie powstanie teraz, to powstanie zapewne w przyszłej kadencji, kiedy zmieni się układ sił w parlamencie

– zauważa poseł PO. Nadmienił jednak, że jeżeli taki wniosek będzie w Sejmie głosowany, to Platforma Obywatelska go poprze.

Konfederacja nie traci nadziei:

- Przed wyborami parlamentarnymi komisja kończyłaby już swoje prace. Jeśli pani marszałek Witek na kolejnym posiedzeniu Sejmu umożliwi głosowanie nad takim wnioskiem, to wówczas jesteśmy w stanie jeszcze przez parę miesięcy w takiej komisji popracować. Przez kilka miesięcy bylibyśmy w stanie wyjaśnić sporo rzeczy

– upiera się Michał Urbaniak.

Pewną konkurencją dla działań sejmowej komisji śledczej jest powołanie przez Zbigniewa Ziobrę zespołu śledczych, mających wyjaśnić sprawę:

- Cieszy powołanie zespołu śledczych przez prokuratora generalnego. To jest coś, o czym rozmawialiśmy podczas spotkania kierownictwa ministerstwa. Minister Telus proponował takie rozwiązanie. Sytuacja, w której zboże opisane było jako techniczne, a zostało później zakwalifikowane inaczej i wykorzystane niezgodnie z jego przeznaczeniem, to działania po prostu nielegalne. Trzeba wyciągnąć konsekwencje wobec firm, które się tego dopuściły. Właśnie to powinny robić służby, bo do tego mają uprawnienia, w przeciwieństwie do zespołów parlamentarnych

– mówi wiceminister rolnictwa Anna Gembicka.

Jest także sceptyczna w kwestii działalności Zespołu ds. Zbadania Afery Zbożowo-Drobiowej, powołanego przez PSL:

- Dlatego nie widzę powodu, by dodatkowo powoływać zespoły parlamentarne w tej sprawie. PSL sam się powinien najpierw uderzyć w pierś, bo jeżeli chodzi o sytuację polskiego rolnictwa, to mają bardzo dużo na sumieniu

– mówi wiceszefowa resortu rolnictwa i rozwoju wsi.

Michał Urbaniak z Konfederacji sceptycznie podchodzi z kolei do bezstronności śledczych:

- Zespół śledczy uzależniony jest od Zbigniewa Ziobry, zatem może zająć się na przykład osobami, które są poprzez urzędy powiązane ze starą władzą, ale na przykład już przez palce może patrzeć na to, co robią jacyś jego koledzy z PiS-u czy z instytucji powiązanych

– zasugerował polityk. Nadmienił, że doszły go słuchy o tym, jakoby niektórzy działacze związani z partią rządzącą nawiązali na Ukrainie sporo kontaktów w ubiegłym roku podczas licznych pobytów na miejscu. Wedle słów posła mieli mieć również pozakładane tam spółki zajmujące się handlem zbożowym lub szerzej – rolnym. Dopytywany o szczegóły Urbaniak zastrzegł, że nie chce ich wyjawiać, by nie narażać się na sprawę cywilną, gdyż wspomniane informacje posiada z niepotwierdzonych plotek.

Kto nie poparł wniosku Konfederacji?

Nawet jeśli ostatecznie wniosek o powołanie komisji śledczej będzie głosowany w Sejmie, niewielkie ma szanse powodzenia. Jak ujawnił poseł Michał Urbaniak, który koordynował zbieranie podpisów pod wnioskiem o powołanie komisji śledczej w sprawie tak zwanej „afery zbożowej”, największe ugrupowania sejmowe nie zdecydowały się poprzeć wniosku:

- Niespecjalnie liczyliśmy w tej kwestii na Prawo i Sprawiedliwość. To jest komisja, która może sprawdzić przede wszystkim ich rządy, więc tutaj raczej nie ma co specjalnie liczyć na ciepłe przyjęcie

– mówi Michał Urbaniak.

Na te zarzuty odpowiedziała portalowi i.pl wiceminister rolnictwa Anna Gembicka:

- Teraz trzeba skupić się nie na tym, by na obecnej sytuacji - do której doprowadziła Komisja Europejska znosząc cła - zbić kapitał polityczny, jak to robi Konfederacja, PSL albo Platforma Obywatelska. My skupiamy się na rozwiązaniu problemu. Zaproponowaliśmy konkretne propozycje - zamknęliśmy granicę dla importu zboża i innych produktów rolnych, wprowadzimy dopłat do 1400 złotych do tony pszenicy oraz będziemy kontynuować dopłaty do nawozów, które wprowadziliśmy jako jedyny kraj w Unii Europejskiej

– wskazała wiceminister w resorcie rolnictwa.

Wniosku o powołanie komisji śledczej nie poparła także Platforma Obywatelska pomimo wcześniejszych sygnałów, że jest przychylna pomysłowi.

- Odbyłem bardzo sympatyczną rozmowę z panem Konwińskim w tej sprawie. Wyraził nawet pewien entuzjazm wobec projektu i przyznał, że pomysł powołania komisji śledczej wart jest rozważenia. Widocznie jednak czynniki decyzyjne w samej Platformie stwierdziły, że jest inaczej i że nie wolno tego projektu poprzeć. Platforma się pod naszym wnioskiem nie podpisała

– zdradza wnioskodawca. Zbigniewa Konwińskiego z Platformy Obywatelskiej zapytaliśmy o powody odmowy.

- Z jednej strony – komisja śledcza jest okej. Z drugiej strony powstaje pytanie, na ile politycy Konfederacji wykorzystają wniosek w tej sprawie do prowadzenia polityki antyukraińskiej? Od 10 miesięcy wielokrotnie mówiliśmy o problemie i o zbożu, które zalewa Polskę. Rząd sobie z tym nie radzi, ale nie chcemy przy okazji być wciągnięci w antyukraińską politykę, którą uprawia Konfederacja. Taki pogląd zwyciężył w naszych szeregach

– wyjaśnił Zbigniew Konwiński z Platformy Obywatelskiej.

Jak zdradza Michał Urbaniak z Konfederacji, Lewica rónież nie poparła wniosku o powołanie komisji śledczej.

- Lewica nie podpisała się, chociaż w tym przypadku to im się dziwię. Im chyba również powinno zależeć na tym, żeby wyjaśnić tę sprawę i żeby takie sytuacje się nie powtarzały?

- dodaje polityk.

Poseł Arkadiusz Iwaniak z Lewicy wyjaśnia, jak doszło do tego, że pod wnioskiem Konfederacji zabrakło podpisów przedstawicieli jego klubu:

- Oczywiście, że chcielibyśmy uczestniczyć w przedsięwzięciu, które wyjaśni to, co się dzieje dzisiaj ze zbożem z Ukrainy, ale po pierwsze - nie zostaliśmy zaproszeni przez Konfederację do podpisania się pod takim wnioskiem, a po drugie - robienie czegokolwiek przez partię antysystemową, która mówi, że "na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści" nie bardzo nam pasuje. Są w Sejmie partie demokratyczne, z którymi chcielibyśmy współpracować. Wpisaliśmy się na przykład do uczestniczenia w Zespole powołanym przez Polskie Stronnictwo Ludowe. W nim będziemy brali udział

- zapowiedział polityk zastrzegając, że jego udział w pierwszym posiedzeniu Zespołu nie był możliwy z powodu delegacji zagranicznej.

Jedynie małe ugrupowania domagają się powołania komisji

Do momentu nadania dokumentowi zgłoszonemu do laski marszałkowskiej przez Konfederację numeru druku sejmowego, Michał Urbaniak nie chce ujawniać wszystkich nazwisk posłów, którzy poparli wniosek.

- Jest paru buntowników, którzy podpisali się pod wnioskiem

– zdradza polityk. Wyjawia, że pod wnioskiem podpisali się wszyscy Konfederaci, Porozumienie i PSL. Poparcia udzieliło również dwóch posłów z Polski 2050 oraz jeden poseł z koła Lewicy Demokratycznej. W całości wniosek poparło koło Kukiz’15 i poseł niezrzeszony Paweł Szramka.

Czego domaga się komisja śledcza?

Komisja śledcza do zbadania przyczyn i skutków niekontrolowanego importu żywności z Ukrainy, jakiej domaga się 46 posłów, którzy podpisali się pod złożonym przez Konfederację wnioskiem o jej powołanie, miałaby zbadać następujące zagadnienia:

- Myślę, że znamienne jest to, że część środowisk, które mówiły o tym, że trzeba ten import powstrzymać, w momencie w którym zamknęliśmy granicę, zaczęła
- Myślę, że znamienne jest to, że część środowisk, które mówiły o tym, że trzeba ten import powstrzymać, w momencie w którym zamknęliśmy granicę, zaczęła nas za to atakować. Tak zrobił na przykład pan Kołodziejczak, lider partii politycznej AgroUnia. To pokazuje, że nie zależało im na konkretnych rozwiązaniach, po prostu chcieli zbić na tym kapitał polityczny - mówi Anna Gembicka, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi. Konfederacja
  • zbadanie procesu niekontrolowanego importu produktów z Ukrainy, w szczególności przyczyn i skutków oraz braku ich tranzytu do innych państw;
  • zbadanie wpływu nieuczciwej konkurencji importu produktów rolno – spożywczych z Ukrainy na gospodarkę w Polsce;
  • zbadanie wpływu importowanych produktów rolno - spożywczych z Ukrainy na zdrowie i życie konsumentów;
  • ustalenie, czy import produktów rolno – spożywczych z Ukrainy stanowi czyn nieuczciwej konkurencji, określony w ustawie z 16 kwietnia 1993 o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji;
  • zbadanie, czy import produktów rolno – spożywczych z Ukrainy był zgody z ustawą z 16 lutego 2007 o ochronie konkurencji i konsumentów;
  • zbadanie nadzoru ministra rolnictwa i rozwoju wsi oraz wyjaśnienie motywów jego komunikatów do rolników w zakresie produktów rolno – spożywczych importowanych z Ukrainy;
  • ustalenie przyczyn braku odpowiedniej kontroli produktów rolno – spożywczych;
  • ustalenie odpowiedzialności personalnej w sprawie zaniechania odpowiedniej kontroli produktów rolno – spożywczych z Ukrainy;
  • zbadanie, ile produktów zostało zaimportowanych bez kontroli wymagań obowiązujących na terenie Rzeczypospolitej Polskiej.

Wiceminister Anna Gembicka z PiS oponuje, że na wiele z pytań, które zamierza zadać komisja, odpowiedź jest już znana:

- Jeżeli chodzi o informacje na temat kontroli i badań, które są i były przeprowadzone wobec towarów, które wpływają do Polski z Ukrainy, to są to informacje, które były przekazywane chociażby posłom w ramach ich interwencji poselskich. Wkrótce opublikujemy też listę firm, które sprowadzały zboże w Ukrainy. Trzeba to podkreślić - zboże, które wjeżdżało do Polski, było kontrolowane przez odpowiednie inspekcje

– mówi wiceszefowa resortu rolnictwa i rozwoju wsi.

O tym, czy ostatecznie komisja śledcza powstanie, zdecyduje poselskie głosowanie. Najpierw jednak marszałek Sejmu Elżbieta Witek musi nadać wnioskowi oficjalny bieg, by przedłożyć go posłom do zatwierdzenia lub odrzucenia.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Duże partie nie poparły wniosku o powołanie sejmowej komisji śledczej ws. importu produktów rolnych z Ukrainy. Znamy przyczyny - Portal i.pl