Inflacja, rosnące stopy procentowe, niekontrolowany zdaniem Agrounii przywóz zboża prowadzący do destabilizacji produkcji żywności, windowanie kosztów życia przez spółki Skarbu Państwa - to główne powody zapowiadanego strajku, jakie wskazuje Michał Kołodziejczak.
Agrounia: Zboże z Ukrainy rozsypuje się po Polsce. Są to tak ogromne ilości, że zupełnie psuje to polski rynek. Ziarno miało trafić do głodujących ludzi w Afryce. Polska miała być tylko krajem tranzytowym.
Taki problem zgłaszają również izby rolnicze. Tymczasem 6 lipca w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi odbyło się pierwsze posiedzenie Międzyresortowego Zespołu do spraw Transportu Produktów Rolnych i Spożywczych z Ukrainy. Jego przewodniczącym jest wicepremier Henryk Kowalczyk.
Agrunia zapowiada strajk w Warszawie 7 lipca 2022
Protest ma skupiać wszystkich niezadowolonych z aktualnej sytuacji, nie tylko rolników. Agrounia zamierza rozpocząć protest w czwartek 7 lipca o godzinie 10:00 pod Pałacem Kultury i Nauki, a następnie przejść pod budynek Sejmu RP. Trasa przemarszu protestujących: Al. Jerozolimskie od Emilii Plater do Ronda Dmowskiego.
"Na jesień, jak już będzie bardzo źle, nie będziemy mieć na bilet lub paliwo do Warszawy. Teraz albo nigdy", uważa jeden z komentujących zapowiedź strajku.
- Destabilizacja produkcji żywności odbije się na każdym z nas. Niekontrolowany import zabija naszą produkcję. O bezpieczeństwo żywnościowe i energetyczne będziemy walczyć. Nie poddajemy się - mówi Filip Pawlik, koordynator Agrounii z Wielkopolski.
Podczas konferencji prasowej Kołodziejczak relacjonuje sytuację na rynku rolno-spożywczym: - Zaczynamy bardzo mocno uzależniać się od importu żywności. Dwóch miesięcy potrzeba, by brakło nam ziemniaków i trzy miesiące dla mięsa wieprzowego, bo mamy już tak małą produkcję, ok. 30 proc. tego, co spożywamy - uważa lider Agrounii.
Zboże i ziemniaki zza granicy
Głośno mówi o braku ewidencji przywożonych towarów, które wypychają polskie produkty. W jednym z nagrań pokazuje swoje pole ziemniaków i przypuszcza, że nie będzie się opłacało ich kopać. - Już dzisiaj cena to jest 40 groszy za kilogram, tyle oferują skupy, które później wstawiają te ziemniaki do sklepów, a potem kosztują 2,3, a nawet 4 zł.
Wskazuje, że polskie ziemniaki są zastępowane tymi z importu i sprzedawane przez sklepy rozlokowane po całym kraju. "Nas po prostu się dobija". Michał Kołodziejczak mówi, że producentom ziemniaków w kraju oferuje się bardzo niskie ceny zniechęcające do sprzedaży. Oferty kupna na przyszły tydzień to 40-45 groszy.
- A jak nie chcemy sprzedać, to oni przywożą sobie po 80-90 groszy z zagranicy, bo tam mają dostawców, którzy są promowani przez sklepy.
Jednym z powodów wyjścia na ulice Warszawy mają być podnoszone stopy procentowe, których wzrost dotyka nie tylko tych, którzy spłacają kredyty mieszkaniowe. - Wielu rolników czuje się ukaranych za to, że inwestowali - dodaje Kołodziejczak i podaje, że spłata kredytów na kwartał to już nie np. 30 a 60 tys. zł.
To samo zdaniem rolnika dzieje się ze zbożem. - Całkowicie zdestabilizowany rynek, bo do Polski wjeżdżają nieograniczone ilości zboża, które miały wyjechać do Afryki, ale zostają u nas w kraju. Brakuje ewidencji.
"Co to za rząd, który nie potrafi poradzić sobie z niekontrolowanym przywozem zboża? Nie tylko zboże, ale wiele innych produktów, które są sprzedawane u nas jako nasze, krajowe, a przecież urosły w innym państwie", donosi Agrounia. Michał Kołodziejczak zwraca uwagę w jednym z postów na Twitterze na ceny cukru:
"Zobaczcie, co dzieje się z cenami cukru. Jeszcze kilka dni temu był po 3zł/kg. Dziś ‚nowe’ ceny zaczynają się od 4,5zł/kg, a w wiele sklepach go po prostu nie ma. Ma się skończyć mega drogo".
Polacy opracowali lek na śmiertelną chorobę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?