Rodzina Gąsiorów zamieszkuje przy rowie melioracyjnym, który odprowadza też to, co wypuszcza oczyszczalnia należąca do Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek. Gdy nabywali tę działkę w latach 70., w urzędzie miasta zapewniano ich, że rów w najbliższych latach będzie zabudowany i zapach nie będzie odczuwalny.
- W 2008 r. rów został zakryty, ale tylko do granicy naszej działki, obok nas jest odkryty, a cały zmagazynowany smród wydobywa się u nas z jeszcze większą intensywnością - mówi pan Edward.
Rów ten wpływa do Białki, na jej zanieczyszczenie skarżą się bielscy wędkarze. W rzece często pływają bowiem martwe ryby.
- Otrzymujemy jako koło wędkarskie telefony nawet od zwykłych ludzi, nie wędkarzy, abyśmy przyjechali na miejsce i zajęli się sprawą - opowiada Jerzy Goroszkiewicz prezes Koła Wędkarskiego „Sum”. - Jeździmy na miejsce, dzwonimy do Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. Ale dzieje się to w weekendy, a wtedy oni wysyłają ekipę tylko w nadzwyczajnych okolicznościach. Nasze zgłoszenia takimi widocznie nie są.
Gdyby WIOŚ wykrył nadmierne zanieczyszczenie wody spowodowane przez mleczarnię, firma mogłaby zapłacić surową karę.
Próbowaliśmy skontaktować się z zarządem Bielmleku w celu wyjaśnienia sprawy. Niestety pani sekretarka poinformowała nas, że nikogo z zarządu nie ma i nie wie, kiedy będzie. Powiedziała to nam w momencie, gdy jakaś pani wychodziła z pokoju prezesa cichutko zamykając drzwi... Ale powstrzymaliśmy się od narzucania się prezesowi- senatorowi.
Jak się dowiedzieliśmy w starostwie powiatowym, Bielmlek ma pozwolenie na zrzut ścieków na czas nieokreślony, z zachowaniem obowiązujących parametrów i warunków. Ścieki są najpierw oczyszczane w zakładowej oczyszczalni, a następnie są odprowadzane do rowu, który wpada do rzeki Białej.
- Zakład ma obowiązek przekazywania wyników pomiarów zrzutu ścieków w terminie 30 dni od dnia ich wykonania. Jest zobowiązany przekazywać je także WIOŚ - mówi Iwona Prokopiuk, pracownik wydziału ochrony środowiska w starostwie. - Z dokumentacji, która do nas dociera, wynika, że dopuszczalne stężenia w odprowadzonych ściekach nie są przekraczane.
Bielszczanie mieszkający przy rowie, do którego są zrzucane ścieki, a także wędkarze, są zaniepokojeni. Ale nie jest to sprawa nowa. Problem istnieje od kilkudziesięciu lat. A co na to burmistrz miasta Jarosław Borowski?
- Można podciągnąć sarkofag zakrywający rów dalej, jeżeli Bielmlek go sfinansuje - mówi burmistrz. - Sprawa zapachu i zanieczyszczeń ma jednak także drugie dno. Wiele domów przy rowie nie jest podłączonych do kanalizacji i jest prawdopodobieństwo, że niektóre ścieki są także przez nich odprowadzane do rowu.
Dodał, iż miasto inwestuje w budowę kanalizacji w tym miejscu. Ma ona powstać w ciągu najbliższych lat. Później będzie dalej rozbudowywana. To może złagodzić problem.
Obecnie mleczarnia Bielmleku się rozbudowuje, pewnie wiąże się to ze zwiększeniem produkcji, a także ze zwiększenie emisji zanieczyszczeń. Jednak, gdy to nastąpi, spółdzielnia musi wystąpić do starostwa o przyznanie nowego limitu (pakietu zintegrowanego). A to z kolei musi być konsultowane z mieszkańcami.
Starostwo o konsultacjach będzie informować, my także.
Autor tekstu: Andrzej Salnikow, [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?