Prokuratura: Klacze z Janowa nie zostały otrute

Redakcja
Piotr Hukało
Śmierć trzech klaczy ze stadniny w Janowie Podlaskim nastąpiła z przyczyn naturalnych – taką opinię lubelskiej Prokuraturze Regionalnej przekazał biegły. Śledztwo trwa dalej – poza wątkiem padnięcia zwierząt prokuratorzy szukają również nieprawidłowości w zarządzaniu stadniną.

Zakończył się jeden z etapów postępowania, jakie Prokuratura Regionalna w Lublinie prowadzi w sprawie stadniny w Janowie Podlaskim. Jak mówi rzecznik prokuratury Waldemar Moncarzewski, wątek śmierci trzech wysoko wycenianych klaczy, które padły na przestrzeni pół roku (dwie z nich należały do Shirley Watts, żony perkusisty zespołu The Rolling Stones Charliego Wattsa) został już przebadany przez biegłego w zakresie weterynarii.

– Na podstawie przekazanych dowodów biegły stwierdził, że przyczyną śmierci zwierząt były naturalne, typowe dla koni przypadłość – informuje Moncarzewski. Jak mówi rzecznik, biegły bezspornie wykluczył, by u podstaw śmierci zwierząt leżały przyczyny o charakterze żywieniowym, mechanicznym lub toksykologicznym. – Nie należy się więc doszukiwać tu zaniedbań i ingerencji osób trzecich – przekonuje. Jak stwierdził biegły, przyczynami śmierci zwierząt były zmiany patologiczne typowe dla koni, czyli przemieszczenie anatomiczne części przewodu pokarmowego. U klaczy Amry skutkowało to powstaniem ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej i w ostateczności śmierci. W przypadku Pianissimy i Prerii doprowadziły one do stanu, kiedy weterynarze zdecydowali o uśpieniu zwierząt.

Stadnina w Janowie Podlaskim, która przez lata cieszyła się bardzo dobrą opinią wśród miłośników koni, w ostatnim czasie nie ma dobrej passy. W październiku zeszłego roku padła wyceniana na trzy miliony euro klacz Pianissima, zaś w marcu Amra i Preria – których właścicielką była Shirley Watts. Do tej pory była ona stałą bywalczynią aukcji odbywających się w Janowie i jednym z najlepszych kupców polskich koni. Po tym, jak jej klacze padły, a podległa nowemu ministerstwu rolnictwa Agencja Nieruchomości Rolnych odwołała poprzednie kierownictwo, Watts zdecydowała o zabraniu pozostałych koni z Polski.

 

Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel sugerował wtedy, że przyczyny śmierci zwierząt mogły nie być naturalne. „Szczegółowe okoliczności zdarzeń i jak wszystko wskazuje, taka sama w każdym przypadku przyczyna zgonu rodzą uzasadnione podejrzenie, że padnięcie klaczy, powodujące olbrzymie straty dla Skarbu Państwa i uderzające w prestiż cieszącej się wielką renomą stadniny, to efekt celowego działania osób trzecich” – napisał w oświadczeniu minister. Jurgiel zapowiedział również, że wyjaśni to prokuratura, podobnie jak ewentualne nieprawidłowości w zarządzaniu stadniną, które były oficjalnym powodem zwolnienia jej poprzedniego szefa, Marka Treli (a także zarządcy stadniny w Michałowie, Jerzego Białoboka). Śledztwo w tej sprawie wciąż trwa.

– Prokurator wciąż oczekuje na opinię biegłych w zakresie zarzutów o niegospodarność w stadninach – mówi Moncarzewski, podkreślając jednocześnie, że wątek śmierci klaczy jest w tym momencie uznany za wyjaśniony i zakończony.

Jak pisały media, m.in. Rzeczpospolita, audyt w stadninie w Michałłowie, zlecony przez Agencję Nieruchomości Rolnych wykazał, że stadnina za odwołanego prezesa Jerzego Białoboka była zarządzana prawidłowo.

Autor: Maciej Deja AIP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prokuratura: Klacze z Janowa nie zostały otrute - Gazeta Współczesna