Spis treści
Chodzi o rozporządzenie ministra rolnictwa, które zacznie obowiązywać 18 kwietnia 2024 r., zmieniające sposób oznaczeń na opakowaniach. Z etykiet znikną sformułowania takie jak:
- „mieszanka miodów pochodzących z UE i niepochodzących z UE”,
- „mieszanka miodów pochodzących z UE” lub
- „mieszanka miodów niepochodzących z UE”.
Zostaną one zastąpione obowiązkowym oznaczeniem kraju lub krajów, w których miód został zebrany.
Pszczelarze proszą o wydłużenie vacatio legis
- Rozporządzenie dotyczące znakowania ma wejść w kwietniu, jednak środowisko pszczelarskie prosi o wydłużenie vacatio legis tego rozporządzenia ze względu na techniczne kwestie - powiedział wiceminister rolnictwa Jacek Czerniak. Zaznaczył, że jeżeli propozycja ta zostanie podtrzymana, to ministerstwo rozpocznie prace nad nią.
Przemysław Rujna z Polskiej Izby Miodu, zrzeszającej producentów, importerów i eksporterów miodów, potwierdził, że faktycznie Izba wnioskowała o vacatio legis, gdyż - jak tłumaczył - jest to polskie rozwiązanie, natomiast przepisy te nie będą obowiązywały firm z innych krajów, co „wydaje się krzywdzące”. Ponadto zostały już rozpoczęte prace w KE nad tzw. dyrektywą śniadaniową, która zmieni rozporządzenie o znakowaniu. Po jej wejściu w życie - wskazał - konieczna będzie ponowna wymiana etykiet.
Część miodów trafi do kosza?
Jak zaznaczył Rujna, kolejną sprawą jest to, że produkt ze starą etykietą będzie mógł być na półce sklepowej (po kwietniu 2024 r.) tylko przez 12 miesięcy, a więc znacznie krócej niż jego termin przydatności do spożycia. Taki produkt, spełniający wszystkie parametry, będzie musiał być zutylizowany.
Według Izby powodem importu miodu jest rosnący na polskim rynku popyt, który zdecydowanie przekracza podaż, czyli możliwości produkcyjne krajowych pszczelarzy.
Obecny na posiedzeniu komisji wiceprzewodniczący zespołu ds. pszczelarstwa przy ministrze rolnictwa w ramach Porozumienia Rolniczego Piotr Krawczyk oświadczył, że środowisko pszczelarzy nie domaga się przesunięcia przepisów w sprawie znakowania, gdyż dotyczą one miodów importowanych.
Miodów na rynku jest za dużo?
Krawczyk wyjaśnił, że obecnie problemem polskich pszczelarzy jest nadmiar miodów na rynku. Jak mówił w 2020 r., gdy była epidemia covid, konsumenci w obawie o swoje zdrowie wykupili cały zapas, dlatego pszczelarze w następnych latach poczynili szereg inwestycji i znacznie zwiększyli produkcję krajowego miodu. Obecnie jest 2,350 mln pszczół, a roczna produkcja szacowana jest na ok. 40 tys. ton, co w pełni pokrywa krajowe zapotrzebowanie.
Oficjalne dane resortu rolnictwa mówią o produkcji rzędu 24 tys. ton (2022 r.) Jednak pszczelarze - jak tłumaczył Krawczyk - nie mogą sprzedać swojego miodu z powodu dużej konkurencji ze strony importowanego miodu, głównie z Chin.
Takie są ceny miodu
Krawczyk dodał, że taki miód można kupić już za 12 zł/kg, podczas gdy koszty produkcji polskiego miodu są znacznie wyższe. Poinformował, że miód sprowadzany z Ukrainy kosztuje ok. 2 euro/kg, a z Chin jest jeszcze tańszy - 1,23 euro/kg.
Według danych ministerstwa rolnictwa w 2023 r. miód sprzedawany z pasiek kosztował ok. 40 zł/kg. W Polsce 85 proc. produkowanego miodu sprzedaje się w sprzedaży bezpośredniej i detalicznej.
W 2023 r. (bez grudnia) do kraju sprowadzono 24,5 tys. ton miodu, (w tym z Chin - 12,8 tys. ton) natomiast w całym 2022 r. import tego surowca do Polski wyniósł blisko 32 tys. ton.
Minister Czerniak poinformował, że ministerstwo rolnictwa prowadzi bilateralne rozmowy z Ukrainą nt. importu wrażliwych produktów m.in. miodu. Jego przywóz z Ukrainy w okresie I-XI 2023 r. wyniósł 8,6 tys. ton.
Źródło:
Polacy opracowali lek na śmiertelną chorobę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?