Jeśli wzrośnie cena paliwa, żywność może zdrożeć nawet o kilkanaście procent

Wojciech Tatara
Stanisław Bartman, prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej
Stanisław Bartman, prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej Archiwum Nowin
Rozmowa ze Stanisławem Bartmanem, prezesem Podkarpackiej Izby Rolniczej. Jaki jest stan zbóż w naszym regionie po ostatnich ulewnych deszczach?

W tej chwili uprawy zbożowe wyglądają dobrze. Niepokoją natomiast opady deszczu, jeśli chodzi o rzepak. On w tej chwili dojrzewa, a codziennie padający deszcz psuje jego jakość. Jeśli taka pogoda przeciągnie się przez kolejne kilka dni, może dojść do odbierania łuszczyn i część rzepaku wypadnie. Rolnicy są jednak dobrej myśli, ponieważ prognozy pokazują, że pogoda ma się poprawić. Plon zapowiada się dobry i jego jakość również.

Kiedy rozpoczną się żniwa na Podkarpaciu?

Tegoroczny okres wegetacji jest opóźniony o blisko dwa tygodnie. W zeszłym roku już w lipcu mieliśmy żniwa, a w tym roku wszystko jest jeszcze zielone i żniwa zaczną się dopiero na początku sierpnia. Z kolei te rzepakowe będą opóźnione o trzy tygodnie. 

Czy rolnicy bardzo odczują proponowaną przez rząd podwyżkę cen paliw o 25 groszy na litrze?

Ta podwyżka najbardziej uderzy właśnie w rolników, ponieważ w produkcji rolnej zużycie paliwa jest bardzo duże. My bez paliwa nie zrobimy nic w gospodarstwie i na roli. Wszystkie maszyny, traktory działają na jego bazie. Obecnie rolnicy nie pracują końmi w polu, więc każdy wzrost cen paliw to zabieranie rolnikom pieniędzy. Zwróćmy uwagę, że nabiał już drożeje, chociaż cena paliwa nie poszła jeszcze w górę. My, jako hodowcy bydła, nie mamy takiej zwyżki cenowej, a wyrób gotowy idzie do góry po kilkanaście procent. Jeśli paliwo podrożeje, to artykuły żywnościowe mogą zdrożeć nawet o kilkanaście procent. 

O ile są obecnie droższe owoce miękkie w porównaniu z zeszłym rokiem.

To wina wiosennych przymrozków. Doprowadziły one do drastycznego spadku plonów. Niektóre plantacje w ogóle nie zaowocowały, bo wszystko zostało zmrożone. My na Podkarpaciu nie wiem, czy zbierzemy 20 procent tego, co w zeszłym roku. Wszystko przemarzło, szczególnie w sadach. Brzoskwiń w ogóle nie było, z kolei truskawki były kiepskiej jakości i też niewiele ich było. Jeśli chodzi o sprawy sadownicze, to mamy bardzo trudny rok. Właśnie widać to po cenach wspomnianych truskawek czy czereśni. Czereśnie, które można było kupić, były tak naprawdę przywiezione z Bułgarii, Rumunii czy Węgier. W zeszłym roku kosztowały one 4 złote,  a w tym roku 24 złote. Te owoce mogą jeszcze drożeć w sklepach, chociaż cena niewiele tutaj zmieni, bo tego towaru zwyczajnie nie ma. 

Czy rolnicy z Podkarpacia skorzystali z odszkodowań z tytułu strat, jakie ponieśli w związku z przymrozkami?

Do tej pory rolnicy nie dostali nawet pół złotego. Powołaliśmy komisje gminne, w skład których wchodzili przedstawiciele izb rolniczych, ośrodków doradztwa rolniczego i poszczególnych gmin. Wszystkie straty zostały oszacowane i przekazane do wojewody podkarpackiego. W tej chwili raporty są podsumowywane i prowadzona wycena, ile dokładnie jest strat na Podkarpaciu i na jaką sumę. Według moich danych, pomocy wymaga kilka tysięcy gospodarstw.

Orzechów też jest mniej . Czy one też mogą podrożeć?

Orzechów w ogóle nie ma. Sam jestem niewielkim producentem orzechów, bo posiadam 0,5 ha sadu. I w tym roku na mojej plantacji nie ma ani jednego orzecha. Nie pamiętam podobnego roku, aby tak było. Cena orzechów z pewnością w sklepach wzrośnie, chociaż nas jako sadowników to nie cieszy. My chcemy sprzedawać za opłacalną cenę. Czasami wysoka cena bardziej może zaszkodzić niż niska, ponieważ następuje w kolejnych latach nadprodukcja i później nie ma co zrobić z danymi owocami. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jeśli wzrośnie cena paliwa, żywność może zdrożeć nawet o kilkanaście procent - Nowiny