Klienci twierdzą, że nie chcą szynki z “fabryki mięsa”, ale wolą kupować jak najtaniej

Lucyna Talaśka-Klich
Lucyna Talaśka-Klich
Tak wyglądają szczęśliwe świnie, ale nie każdy rolnik może im stworzyć takie warunki
Tak wyglądają szczęśliwe świnie, ale nie każdy rolnik może im stworzyć takie warunki Lucyna Talaśka-Klich
Zrezygnować z intensywnej hodowli zwierząt, a może postawić na produkcję mięsa w małych stadach? Nawet rolnicy mają różne zdania na ten temat.

- Jestem przeciwniczką hodowli w “fabrykach mięsa”, bo tam zwierzęta nie mają dobrego życia - powiedziała klientka bydgoskiego dyskontu, która kupiła mięso z szynki w promocji (8,99 zł/kg). - Tanie jest, ale każdy chce kupić jak najtaniej. Czy to coś złego?

Nowoczesne rolnictwo na cenzurowanym

Aleksander Dargiewicz, prezes POLPIG - Krajowego Związku Pracodawców - Producentów Trzody Chlewnej, odniósł się do apeli o całkowite zaniechanie intensywnej hodowli zwierząt i wywołał dyskusję.

“W mediach społecznościowych, a coraz częściej i w tych tradycyjnych (np. Polityka) pojawiają się głosy winiące nowoczesne rolnictwo za wzrost zanieczyszczenia środowiska, zwłaszcza emisję CO2” - napisał Dargiewicz. “Diagnozy w niewielkim stopniu słuszne (rolnictwo odpowiada za około 10 proc. emisji). Bardziej jednak niebezpieczne są wyciągane z nich wnioski i apele całkowitego zaniechania intensywnej hodowli zwierząt. Ich autorzy popełniają bowiem istotny błąd. Nawołując do walki z fundamentalizmem sami popadają w fundamentalizm - tym razem ekologiczny.”

Dodał, że zanim zdecydujemy się na całkowite zerwanie z intensywną hodowlą zwierząt należy przypomnieć: - To dzięki niej skutecznie zaspokajamy potrzeby nieustannie rosnącej populacji ludzi. Dziś na świecie żyje ponad 7 mld ludzi. Jednocześnie nigdy wcześniej w historii ludzkości tak mały jej procent narażony był bezpośrednio na głód. Dziś klęska głodu jest efektem splotu niepomyślnych okoliczności: prowadzonych wojen, upadku administracji, klęsk naturalnych. Jeszcze w połowie lat 50-tych, w dwóch najludniejszych krajach świata: Indiach i Chinach, powtarzające się, powszechne, klęski głodu były wpisane w naturalny cykl. Remedium stała się „zielona rewolucja” – wprowadzenie nowoczesnych metod rolniczych, ze sztucznym nawożeniem, nowymi, genetycznie modyfikowanymi gatunkami roślin i intensywną hodowlą zwierząt, dla potrzeb propagandowych dziś nazywaną „przemysłową” - napisał Dargiewicz.

Alternatywa z tuleniem prosiaczka

Prezes POLPIG zastanawia się co może być alternatywą, jeśli całkowicie zrezygnujemy z intensywnych metod hodowli. Sztuczne mięso? A może przeniesienie produkcji do drobnych gospodarstw?

Jego zdaniem to utopijna wizja: “Świetna w przekazie wizualnym ze zdjęciem rodziny czule tulącej prosiaczka i opiekującej się stadkiem kilku kur. Polska ma akurat doświadczenia z takim rolnictwem, bo dominowało ono w sektorze prywatnym do lat 90-tych. Efektem były stałe niedobory, a kolejki po mięso były stałym elementem krajobrazu PRL. Nietrafione są też argumenty ekologiczne. Przekaz, że hodowanie 10 tys. świń w tysiącu małych gospodarstw będzie bardziej ekologiczne niż ta sama ilość w jednej nowoczesnej fermie, jest tak samo prawdziwe jak hasło, że lepsze będzie ogrzewanie każdego mieszkania własnym piecykiem węglowym, niż dostarczanie prądu do ogrzewania z hydroelektrowni.(...)”

Jacek Bożek, prezes Klubu Gaja uważa, że najważniejsze są dwa aspekty: ekologiczny i etyczny. Jego zdaniem, żeby wyżywić ludzi na świecie nie potrzebujemy aż tak dużej produkcji mięsa: - Mój dziadek był kolejarzem, więc nie zarabiał mało, a jednak w naszym domu mięso jadało się raz w tygodniu. Dziś jestem wegetarianinem, ale rozumiem, że każdy ma prawo wyboru. Nie rozumiem jednak dlaczego dziś np. kilogram truskawek bywa droższy od kilograma szynki? Mięso i jego przetwory powinny być droższe. Poza tym chów zwierząt musi odbywać się bez okrucieństwa, bardziej naturalnie.

Bezwzględny rachunek ekonomiczny

- Chętnie utrzymywalibyśmy świnie w chowie pastwiskowym, mogłyby żyć szczęśliwe w budkach, ale rachunek ekonomiczny jest bezwzględny - mówi Jan Biegniewski z Wronia (pow. wąbrzeski), którego gospodarstwo nastawione jest na dużą produkcję wieprzowiny. - 90 procent konsumentów zwraca uwagę przede wszystkim na niską cenę mięsa i jego przetworów. Poza tym parametry dotyczące zanieczyszczeń środowiska są wyższe w małych gospodarstwach, gdzie świnie dłużej rosną. W dużych chlewniach stawia się na genotyp zwierząt, bo to ważne, by przyrosty dzienne były jak największe przy mniejszym zużyciu pokarmu.

Aleksander Dargiewicz zaapelował, by “zanim weźmiemy się za rewolucyjne działania, których długoterminowych skutków nie jesteśmy w stanie przewidzieć”, pomyśleć o ewolucji. - Dieta powinna być zróżnicowana, nie zmuszajmy nikogo do rezygnacji z mięsa – powiedział prezes POLPIG. - Każdy powinien mieć wybór, zachowajmy zdrowy rozsądek.

Janusz Walczak, gospodarz z Golskiej Huty (pow. włocławski), który zajmuje się ekstensywną produkcją mięsa (ma ok. 100 świń, w tym 12 loch rasy puławskiej) uważa, że rolnicy nie powinni niszczyć środowiska produkując żywność. - Nie zamierzamy jednak walczyć z tymi, którzy zajmują się intensywną hodowlą – dodaje rolnik. - Byleby nie było łamane prawo, bo zbyt skoncentrowana produkcja wieprzowiny czy drobiu, to bomba ekologiczna! A konsumenci powinni wiedzieć, co kupują. Dajmy im wybór – jeśli chcą jeść mięso ze świni, która urosła w błyskawicznym tempie, to ich sprawa. Najważniejsze, żeby takie informacje były dostępne dla klientów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Klienci twierdzą, że nie chcą szynki z “fabryki mięsa”, ale wolą kupować jak najtaniej - Gazeta Pomorska