Sprawa trafiła do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii. Został o tym poinformowany również urząd miejski. Jeden z urzędników potwierdził, że sam również czuł w tym miejscu nieprzyjemny swąd. Na miejsce, do właściciela fermy lisów pojechał jeden z powiatowych weterynarzy.
My również wybraliśmy się do fermy lisów przy końcu IV odcinka obwodnicy na ul. Rogozińskiej. Niestety, brama wejściowa była szczelnie zamknięta, a całość terenu otoczona wysokim, betonowym murem. Nie wpuszczono nas na teren posesji. A przez płot nic nie mogliśmy zobaczyć.
Jak dowiedzieliśmy się od urzędników z ratusza, ferma ta funkcjonuje całkowicie legalnie. Właściciel posiada wszelkie pozwolenia do jej prowadzenia. Raport sporządzony przez weterynarza wyjaśnia natomiast, dlaczego w okolicach czuć palone białko. - Lisy, które są hodowane w tym miejscu żywią się głównie mięsem drobiu i jajami. Przywożone są tam ogromne ilości kurzych jaj. Wytłaczanki i skorupki są palone w specjalnym piecu, dlatego w dymie wyczuwalne może być białko - wyjaśnił nam Arkadiusz Kiszka z wągrowieckiego urzędu miejskiego, który również uczestniczył w spotkaniu właściciela fermy z powiatowym weterynarzem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?