Na wsiach z odpadami radzimy sobie lepiej niż mieszkańcy miast

Marta Danielewicz
Zagospodarowanie odpadów to opłacalny biznes
Zagospodarowanie odpadów to opłacalny biznes Archiwum
Na wsiach za gospodarowanie odpadami płaci się mniej, jest też lepiej niż w miastach zorganizowane. Z najnowszego raportu Naczelnej Izby Kontroli wynika, że obowiązująca od 2012 r. znowelizowana ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, także wiejskich, nie do końca się powiodła. Mimo to gminy wiejskie w raporcie NIK wypadają lepiej od miejskich. Opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi w nowym systemie spadły głównie na wsiach (w miastach natomiast wzrosły).

W 81 proc. przypadków nie przekroczyły one 10 zł miesięcznie na mieszkańca, a blisko 30 proc. mieszkańców wsi płaci tylko 5 zł. Rolnicy twierdzą, że to kwestia ilości odpadów - mają ich mniej.

Inne odpady wytwarza mieszkaniec nowoczesnego bloku inne - właściciel domku jednorodzinnego z ogródkiem przydomowym, gdzie jest produkowana większa ilość odpadów organicznych.

- W miastach znaczną część wszystkich odpadów stanowią te organiczne. Na wsi nie ma z tym problemów. Rolnicy posiadają zwierzęta hodowlane, którym można przygotować do jedzenia to, co zostaje po obiedzie. Dlatego nie mamy z nimi problemu - zauważa Witold Przybył, rolnik z Międzychodu i członek Wielkopolskiej Izby Rolniczej.

W Polsce w ciągu roku wytwarza się 162 miliony ton odpadów organicznych. Odpady bytowo-gospodarcze na wsi powstają przede wszystkim w gospodarstwach domowych oraz obiektach obsługi wsi i rolnictwa. Ilość odpadów, jaka powstaje na danym terenie, można określić na podstawie liczby ludności oraz tzw. wskaźników nagromadzenia.

- Na terenie prywatnego gospodarstwa rolnik kompostuje resztki jedzenia. Jest też większa ilość odpadów zielonych niż w miastach - mówi dr Monika Jakubas z Wydziału Rolnictwa i Bioinżynierii Uniwersytetu Przyrodniczego.

Resztki dla zwierząt to jeden ze sposobów pozbywania się odpadów organicznych. Drugim jest wyrzucanie odpadów na kompostownik. Powstaje wówczas nawóz organiczny wytwarzany z odpadów roślinnych i zwierzęcych w wyniku częściowego, tlenowego rozkładu.

- Część odpadów organicznych trafia też na gnojownik. Dzięki temu następuje naturalna ich utylizacja. W efekcie końcowym trafiają na pole. Na kompostownik też trafiają niektóre odpady zielone, które szybko się rozkładają. To kolejna grupa śmieci, która jest odbierana w mieście, a na wsiach nie - mówi Witold Przybył.

Dla większości rolników najlepszym sposobem unieszkodliwiania odpadów organicznych jest właśnie ich kompostowanie. Kompost ma wartość nawozową zbliżoną do obornika, a jego działanie - charakter proekologiczny. Kolejnym sposobem jest jednak powstawanie gnojownicy.

Gnojówki - utrapienie ekologów
Właśnie o gnojówki ekolodzy drżą najbardziej. Ich zdaniem takie wysypiska odpadów gospodarczych na wsiach, wylewiska gnojowicy na pole i z obornika prowadzi do degradacji gleb i zanieczyszczenia wód podziemnych, okolicznych rzek oraz lasów.

- Dla rolników gnojówka jest naturalnym nawozem, potrzebnym do rozwoju roślin. Rzadko się zdarza, by ktoś miał nadmiar i wylewał ją do rowów melioracyjnych. To byłoby zresztą nieodpowiedzialne i zwyczajnie głupie. Naturalny nawóz to podstawa w rolnictwie. Ustawa wymusza na rolnikach, w jakich okresach może wylewać na pole gnojówkę. Nie można tego robić zimą, gdy ziemia jest zamarznięta. To jasne. Gnojownica jest zresztą przechowywana w specjalnych pojemnikach. Dodatkowo skład chemiczny gnojownicy jest dobry dla rozwoju wszystkich roślin uprawnych - tłumaczy Witold Przybył.

- Tak naprawdę wiejskie odpady są poza kontrolą. Kompostowniki przydomowe są poza regulacją prawną. Rolnicy kompostują nawet duże odpady zielone. Jednak zwykłe śmieci muszą być usuwane w ramach działań gminy. Każda gmina ma bowiem swój harmonogram i regulamin ich pozbycia się - mówi dr Monika Jakubus.

Przepisy te same co w mieście
-
Wprowadzony Krajowy Program Gospodarki Odpadami mówi o tym jak segregować odpady i co robić z tymi bio, jak i organicznymi. Mimo ustawy o odpadach każda gmina ma prawo uchwalić własny regulamin odpadowy, który obowiązuje na danej wsi. Konsekwencje jego nieprzestrzegania są wyciągane na szczeblu samorządowym - tłumaczy Monika Jakubus.

Ustawa nałożyła na gminy obowiązek przygotowania oraz wdrożenia systemu, który zapewni selektywne zbieranie odpadów, lepsze ich pozbywanie się i zagospodarowanie. Ustawa miała też zapobiec powstawaniu nielegalnych wysypisk i składowisk śmieci. I chociaż z najnowszego raportu NIK wynika, że miasta kiepsko poradziły sobie z ustawą, to na wsiach sytuacja wygląda dużo lepiej. - Wbrew pozorom na wsiach lepiej wygląda chociażby segregowanie śmieci. W dużym bloku, gdy odpady są zrzucane do zsypu nikt nie interesuje się kto, jakie odpady wyrzuca. Na wsiach to wygląda inaczej, każdy tu się zna, sąsiedzi wiedzą też, jakie odpady są wystawiane przed dom. Nikt więc ich nie miesza ze względu na reputację - mówi Witold Przybył.

Największym problemem, szczególnie w mniejszych gospodarstwach są odpady niebezpieczne, które w gminach wiejskich także są wytwarzane, często w znacznych ilościach. - Nie można się ich ot tak pozbyć. Pojemniki po pestycydach muszą być oddawane do ich producentów - zauważa dr Monika Jakubus.

Opakowania po produktach chemicznych, folie do kiszonek, sznurki i siatki do balotów, których nie można po prostu wyrzucić ani składować, powinny trafić do producentów. Większość sprzedawców już o takiej możliwości informuje rolników podczas zakupu chemicznych środków.

- Świadomość proekologiczna wzrasta. Wiadomo, jedni bardziej o to dbają, inni mniej. Rolnicy coraz częściej zdają sobie sprawę, że złym składowaniem odpadów szkodzą tylko i wyłącznie sobie. W końcu przecież my żyjemy z tej ziemi - tłumaczy Witold Przybył.

Śmieci to idealne paliwo
Ostatnim sposobem pozbywania się odpadów w gminach wiejskich są przydomowe biogazownie.

- Energetyka biogazowa jest źródłem wykorzystania energii odnawialnej w postaci biogazu powstającego w wyniku procesu fermentacji beztlenowej, jaki przechodzi masa organiczna pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego - tłumaczy dr Radosław Szczerbowski z Instytutu Elektroenergetyki Wydziału Elektrycznego Politechniki Poznańskiej. - Biogaz można uzyskać chociażby w wyniku fermentacji odpadów pochodzenia zwierzęcego i roślinnego.

Niestety, w Polsce wciąż nie jest to zbyt popularna inwestycja. - Biogazownie to bardzo wrażliwy organizm. Nie mogą tam trafić odpady niepełnowartościowe. Do znacznej części biogazowni trafiają pasze, takie jak się daje na przykład krowom - mówi Witold Przybył.

Jego słowa potwierdza dr Monika Jakubus z Uniwersytetu Przyrodniczego: - Takie rośliny jak topinambur są wykorzystywane jako opał. W Polsce nie jest to jednak tak popularne - mówi.

- W Europie opłaca się stawiać biogazownie. W Polsce niekoniecznie. Mamy tu nieodpowiednie warunki, jest sporo biurokracji, a także jest silny opór ze strony dostawców prądu. By u nas sprzedawać tam prąd, to trzeba naprawdę przejść długą drogę. W Niemczech bez problemu taki system działa, więc wielu rolników inwestuje tam w biogazownie przydomowe - zauważa Witold Przybył.
 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Na wsiach z odpadami radzimy sobie lepiej niż mieszkańcy miast - Głos Wielkopolski