Rolnicy i sadownicy z regionu radomskiego szykują się znów do wielkich protestów. Będą blokady dróg?

Więcej ciekawych i ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej ECHODNIA.EU/RADOMSKIE

Ostatnie wzburzenie sadowników spowodowała obniżka cen jabłek przemysłowych do poziomu 33 groszy za kilogram. To temat, który wraca co roku. Kilku największych producentów koncentratu jabłkowego, którzy dyktują ceny skupu na polskim rynku co roku obniżają ceny skupu do poziomu, który ma się nijak do kosztów produkcji, transportu, ale przede wszystkim kosztów zbioru owoców.

Denerwujące jest też dla rolników to, że również ceny jabłek deserowych nie pokrywają kosztów produkcji. Według wyliczeń ekspertów koszt produkcji kilograma wysokiej jakości jabłek przy uwzględnieniu kosztów nawożenia, oprysków i zbiórki to 1 - 1,2 złotego, podczas gdy obecna cena rynkowa jabłek sprzedawanych w hurcie nie przekracza jednej złotówki. W tym roku na ceny narzucane przez sieci handlowe narzekają też producenci innych owoców.

Mamy dość!

W poprzednich latach sadownicy niezadowoleni z cen jabłek przemysłowych organizowali różne akcje - blokowali zakłady przetwórcze, albo wysypywali jabłka na ulicach Warszawy. Jak będzie w tym roku?

- Nie chcemy jeszcze zdradzać form protestu. O wszystkim będziemy komunikować na bieżąco. Na pewno protesty odbędą się w ciągu najbliższych dni, na pewno nie później niż w niedzielę - powiedział Sebastian Anyszkiewicz, lider Agrounii w powiecie grójeckim.

Nieoficjalnie wiadomo, że protest będzie najprawdopodobniej polegał na blokowaniu dróg, na początku na miejscu - w regionie. W sprawie sytuacji w rolnictwie oraz planowanych strajków rolniczych odbywają się właśnie spotkania rolników w różnych miejscowościach - między innymi w powiecie grójeckim oraz powiecie radomskim.

Nie możemy tego sprzedać

Na złą sytuację w rolnictwie zwracają uwagę rolnicy reprezentujący różne branże. Ale do protestu sadowników z pewnością dołączą producenci świń. Cena skupu żywca wieprzowego spadła bowiem do rekordowo niskiego poziomu - nawet poniżej dwóch złotych za kilogram, a katastrofę pogłębia import wieprzowiny oraz zakazy sprzedawania zwierząt na terenach, gdzie stwierdzono afrykański pomór świń.

- Jakieś odszkodowanie dostają ci, gdzie stwierdzono chorobę. Ale inni rolnicy z tego samego „zakażonego” terenu mają zakaz sprzedaży świń, które przyrastają na wadze i nie wiadomo co z nimi zrobić później. Oni powinni być też objęci odszkodowaniami i ochroną państwa, ale tak się nie dzieje - powiedział Sebastian Anyszkiewicz.

Grójecki lider Agrounii uważa, że nikt z rolników nie powinien być obojętny na sytuację w jakiej znalazła się cała branża.

- Nie możemy pozwolić sobie na bierność, bo nasze gospodarstwa zwyczajnie zbankrutują. Nawet ci, którzy oprócz uprawy roli mają jeszcze jakiś dodatkowy biznes, na przykład sprzedaż nawozów stają się też „nieopłacalni”. Takich rolników jest coraz więcej - powiedział szef lokalnej Agrounii.

W tym roku sytuację w sadownictwie i rolnictwie dodatkowo pogarszają rosnące koszty robocizny w sadach i w ogrodnictwie. Od wielu już lat producenci z naszego regionu niemal w całości opierają się na robotnikach zza wschodniej granicy. Ukraińcy domagają się jednak coraz wyższych stawek, a ewentualna kolejna fala pandemii sprawi, że w ogóle zabraknie ich na naszym rynku pracy.