Lis zamieszkał w poznańskim ZOO, a stowarzyszenie przesłało do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Do organów ścigania sprawę chce skierować także Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Chodzieży - właściciel hodowli nie zgłosił bowiem że prowadzi działalność, choć miał taki obowiązek.
Zareagowali na zgłoszenie
Interwencja na fermie miała miejsce 17 sierpnia. Inspektorzy Stowarzyszenia „Otwarte Klatki” przyjechali do Chodzieży po mailowym zawiadomieniu na temat złych warunków, jakie miały panować w jednej z tutejszych hodowli.
- W otoczeniu lasu, na dwóch fermach znajdujących się od siebie w odległości kilkudziesięciu metrów, hodowanych jest co najmniej kilkaset lisów i jenotów, które późną jesienią są zabijane i skórowane. Inspektorzy Stowarzyszenia zauważyli przez ogrodzenie, że jeden z lisów ma poważną ranę i zmiany skórne - relacjonuje Paweł Rawicki ze Stowarzyszenia „Otwarte Klatki”.
Na miejscu pojawił się właściciel hodowli oraz Powiatowa Inspekcja Weterynaryjna. Okazało się, że jedna z dwóch ferm nie była w ogóle zarejestrowana.
Po przeprowadzeniu kontroli przez inspektorów PIW oraz rozmowach z właścicielem fermy, udało się dojść do porozumienia i lis został zabrany przez stowarzyszenie. Jeszcze tego samego dnia trafił do kliniki Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Weterynaryjnej w Poznaniu. Przeprowadzone tam badanie potwierdziło, że jest bardzo osłabiony. Stan jego utrzymania i odży- wienia opisany został jako zły.
Resztę życia spędzi w ZOO
Liskowi nadano imię Ferdynand. Resztę życia spędzić ma w poznańskim ZOO - jako jeden z ambasadorów kampanii „Cena futra” na rzecz zakazu hodowli lisów i jenotów na futro.
- Ferdynand to piękny lis, który niczym nie zasłużył sobie na życie w ciasnej, drucianej klatce i śmierć na fermie futrzarskiej. Mamy nadzieję, że jego obecność w zoo pozwoli zwiedzającym zobaczyć jaka jest ukryta cena futer czy dodatków futrzanych, które widzą w sklepach - mówi Paweł Rawicki.
Hodowla musi zostać zgłoszona
W najbliższych dniach do prokuratury powinno trafić również przygotowane przez stowarzyszenie zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa przez właściciela hodowli. Według członków „Otwartych Klatek”, poprzez brak leczenia i przetrzymywanie lisa w niewłaściwych warunkach, mógł się on dopuścić znęcania nad zwierzęciem.
Działania przeciwko właścicielowi podjąć chce również inspekcja weterynaryjna. Jak dowiedzieliśmy się w Powiatowym Inspektoracie Weterynarii w Chodzieży, hodowla zwierząt futerkowych należy do grupy tzw. działalności nadzorowanych, a informację o zamiarze jej prowadzenia należy 30 dni wcześniej zgłosić Powiatowemu Lekarzowi Weterynarii.
- Jeśli tak się nie stanie, musimy skierować sprawę do organów ścigania - mówią pracownicy Powiatowego Inspektoratu Weterynarii.
Walczą o zmianę prawa i mentalności
Stowarzyszenie Otwarte Klatki chce, aby hodowla zwierząt na futra na dobre odeszła do lamusa. Jak mówi Krzysztof Witalewski, który uczestniczył w interwencji na terenie chodzieskiej fermy, dopóki nie dojdzie do zmian prawnych i systemowych oraz nie zmieni się mentalność hodowców, zwierzęta będą cierpieć. - Działalność interwencyjną prowadzimy od niedawna. Mamy jednak świadomość, że niski standard jeśli chodzi o warunki panujące w hodowlach jest powszechny, bo zezwala na to prawo. Lisy, jenoty czy norki to zwierzęta dzikie, więc by zapewnić im dobrostan potrzeba dużo przestrzeni. Wtedy jednak hodowla przestaje się opłacać - mówi działacz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?