Spis treści
- Zbijają się w grupę i tak potrafią przetrwać najsurowsze zimy. Pszczoły całą zimę są aktywne i spożywają pokarm, który sobie zgromadziły w czasie lata. Tak muszą dotrwać do kwietnia – wyjaśniają Lasy Państwowe.
Zimowla, czyli pszczele zimowisko
Zima w świecie pszczół nazywana jest zimowlą. To wszystkie te dni pomiędzy ostatnim wylotem z ulu po okolicznych lasach i łąkach jesienią do pierwszego oblotu wiosennego. Czy to oznacza, że pszczoły spędzają w ulu bez ruchu aż kilka miesięcy? Nie. Kiedy pogoda zimą jest wyjątkowo piękna, jest pogodnie i ciepło, pszczoły opuszczają ul w celu lotów oczyszczających.
- Pszczoły są owadami, których ciała muszą być utrzymywane w temperaturze powyżej 8°C. Kiedy temperatura jest niższa, ich ciała drętwieją, a pszczoły umierają – tłumaczą Lasy Państwowe.
I to właśnie wspólne zimowisko sprawia, że pszczoły mogą przetrwać najzimniejsze miesiące. Pojedyncze owady nie przetrwają takiej pogody, ale jeśli zbiją się w „kłąb zimowy”, czyli zwartą grupę, mogą dzięki temu utrzymać wystarczająco wysoką temperaturę, dochodzi ona nawet do 33 stopni Celsjusza!
Taka zwarta grupka owadów zajmuje w ulu kilka ramek, a otaczają je specjalnie wyznaczone do tego pszczoły, które dbają, aby wnętrze ramki się nie wychłodziło. Wszystko ze względu na królową, która znajduje się w samym środku, czyli tam, gdzie w kłębie jest najcieplej.
Ciężka praca w ulu nigdy się nie kończy
Prawdą jest zatem stwierdzenie, że praca w ulu nigdy się nie kończy i jest to jedna z najbardziej zapracowanych firm na świecie. Chociaż zimą tego nie widzimy, to ta praca nie kończy się wraz ze zmianą pór roku. To, że nie ma czego zapylać, nie oznacza, że nie ma co robić. Trzeba przecież jakoś przetrwać.
Nie jest tak, że owady pozostają przez zimę bez ruchu. Muszą się przecież wymienić, aby te, które otaczają kłąb mogły wejść głębiej i się ogrzać. W tym czasie ochronną rolę zaczynają pełnić kolejne pszczoły, którą ogrzały się już wystarczająco i mają siłę, by dbać o resztę. Cały czas machają skrzydełkami, dzięki temu wytwarzają energię cieplną.
- Niekiedy widzimy zasypane ule prawie do daszków. Nie jest to zjawisko które negatywnie wpływa na zimowlę rodziny pszczelej. Najważniejsze jest aby woda z topniejącego śniegu nie dostawała się do wnętrza ula – podkreśla portal prawdziwemiody.pl.
Im lepiej pszczoły przygotują się do zimy, tym większa szansa, że bez problemu ją przetrwają. Wiosną pszczelarz bez wątpienia znajdzie wokół uli trochę martwych pszczół. Jest to tzw. osyp pszczół, który jest całkowicie naturalnym zjawiskiem. Słabe i stare osobniki giną zimą, ale dopóki jest ich niewiele, nie ma powodu do zmartwień. Skorzystają na tym ptaki, m.in. sikorki. To bardzo odżywcza przekąska.
- W trakcie zimy duże szkody w leśnej pasiece mogą wyrządzić gryzonie, dzięcioły i drapieżniki, np. kuna. Mogą one niepokoić zimujące pszczoły, niszczyć plastry i zatwory. Aby nie doszło do takiej sytuacji, warto sprawdzać stan techniczny uli, ich szczelność oraz stosować wkładki wylotowe – uczulają Lasy Państwowe.
Szczeble zatrudnienia w pasiece
Skoro ustaliliśmy już, że ul to bardzo zajęta firma, w której nie ma czasu na odpoczynek, warto zwrócić uwagę kto jakie stanowisko w takiej firmie zajmuje. Pszczoły mają swoje zadania, które skrzętnie wykonują, dzięki czemu same mają pokarm na zimę, a my pyszny miód w słoiku.
Siłę pszczelej rodziny rozpoznać można po jej liczebności. W jednym ulu mieszka 50-80 tys. pszczół. Całkiem sporo, jak na tak niewielkie pomieszczenie, prawda? Najwięcej jest tam wiecznie zajętych robotnic, trochę mniej trudni i ona, jedna jedyna królowa matka.
Szefowa – królowa pszczół
- W ulu panuje prawdziwy matriarchat. Jej zadaniem jest odbycie lotu godowego, a następnie czerwienie, czyli składanie jaj. W okresie czerwienia pszczela matka, potrafi ich złożyć nawet 1500 dziennie. Dlaczego jednak matriarchat? Bo pszczoły bardzo dbają o swoją matkę. Można powiedzieć, że jest dla nich najważniejsza. Jednak… do czasu – wyjaśnia Pasieka Smakulskich.
Okazuje się, że szefowanie kończy się pod byle jakim pretekstem. Królowa pszczół musi być z każdej strony idealne. Jeśli dozna jakiegokolwiek uszczerbku, np. oderwie się jej skrzydełko, robotnice pozbywają się takiej królowej i… szykują sobie nową!
Wybierają larwę, dbają o nią, karmią pszczelim mleczkiem i w ten sposób tworzą sobie nową królową.
Pszczoły do zadań specjalnych – robotnice
To robotnice wykonują „brudną robotę”. Bez nich w ulu nic nie byłoby tak jak być powinno. Robotnice żyją latem zaledwie kilka tygodni, a ich życie podporządkowane jest pracy już od samego początku.
- Pszczoły nie mają dzieciństwa. Zaraz po wygryzieniu się z komórek, od razu biorą się do pracy. Pierwszą rolą, jaką obejmują jest dbanie o porządek w ulu. Oczyszczają one plastry z resztek kokonów, odchodów larw i tym podobnych – wyjaśnia Pasieka Smakulskich.
Sprzątanie dotyczy też usuwanie martwych koleżanek. W ulu musi panować nieskazitelny porządek. Starsze robotnice opiekują się potomstwem królowej, dbają aby dobrze się rozwijały i aby niczego im nie zabrakło. Niektóre z nich potrafią w pewnym momencie wytwarzać pszczele mleczko, które jest niezwykle ważne do prawidłowego rozwoju. Te robotnice pozostają przy królowej, można więc powiedzieć, że są jej osobistymi asystentami.
Kolejna grupa robotnic to woszczarki, budują ul i plastry za pomocą gruczołu woskowego, który wytwarza się ok. 9 dnia ich życia. Obok nich stoją strażniczki, które za pomocą gruczołu jadowego o żądła bronią firmę przed atakami wrogów, takich jak szerszenie, ćmy, czy pszczoły z innych korporacji.
Ostatnią grupą są zbieraczki, które do końca swojego życia wylatują i wracają do ula nawet kilkanaście razy dziennie. Wszystko po to, aby zebrać pyłek, nektar albo spadź, które są odbierane przez młodsze koleżanki i przemieniane w miód i pierzgę.
Na tapczanie siedzi leń – truteń
Można by powiedzieć, że samce w ulu nie mają zbyt wiele do roboty. A takim samcem jest truteń, który nie pracuje, ale bez nich w ulu tak właściwie nic by się nie wydarzyło. Truteń zapładnia matkę, więc bez trutnia, nie byłoby nowych pszczół. Trutnie dostają też pszczele mleczko, ale do czasu. Kiedy królowa złoży jaja, robotnice wyganiają trutnie z ula. Nie są już do niczego potrzebne. Bywa i tak, że strażniczki żądlą zbędnego darmozjada na śmierć. Ciężka więc jest rola trudnią w ulu.
Źródło: Lasy Państwowe, Prawdziwe Miody, Pasieka Smakulskich