Gorlice. Zdrowie dzięki powietrzu od pszczół?

Lech Klimek
Lech Klimek
Profesor Rajmud Sokół od wielu już lat jest przekonany, że powietrze, które wydobywa się z ula pełnego pszczół może mieć leczniczy wpływ na ludzi. To kolejna z wielu zalet tych owadów. Cztery lata temu zachęcony tym, co przeczytałem o działaniu ukraińskich pszczelarzy, sam postanowiłem zbudować api domek - opowiada Stanisław Lenard, szef koła pszczelarzy w Moszczenicy. To taka konstrukcja, w której wykorzystywany jest leczniczy wpływ na człowieka powietrza z ula. Domek w Moszczenicy

Z domku, który jak mówi sam pszczelarz, znajduje się w zielonych płucach gminy Moszczenica, czyli na Wiatrówkach, w jego pasiece, korzysta on sam i jego rodzina.

Pan Lenard zaznacza, że on nie jest pewny, czy działanie powietrza z ula ma zbawienny wpływ na ludzkie zdrowie. - Prowadzę dokładne zapiski i badania - opowiada. - Ale to jeszcze za krótki czas, by móc wyciągnąć jakiekolwiek pewne wnioski.

By przybliżyć mieszkańcom swojej wsi to, czego sam doświadcza w swoim domku, pan Lenard zaprosił do Moszczenicy wykładowcę akademickiego, Rajmunda Sokoła, profesora Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Profesor Sokół jest kierownikiem katedry Parazytologii i Chorób Inwazyjnych na wydziale medycyny weterynaryjnej, a pszczoły są jego wieloletnią pasją. Panowie poznali się w czasie konferencji pszczelarskiej w Stróżach i okazało się, obydwaj są zainteresowani tematem promocji zdrowia i udziału w dobrostanie człowieka pszczół.

Mieszkańcy Moszczenicy mieli okazje wysłuchać dwóch wykładów. Jeden dotyczył tego, co już bardzo silnie osadziło się w świadomości ludzi, czyli apiterapii. Drugi dotyczył głównie tak zwanego powietrza ulowego. Tematu, który dla większości nawet pszczelarzy jest czymś zupełnie nieznanym.

- Chciałbym, na początku zaznaczyć, że to nie pszczelarze są producentami miodu - mówił profesor. - Tym zajmują się pszczoły, a ich opiekunowie jedynie czerpią korzyści z ich pracy, podbierając im to, co one gromadzą w ulach i to sprzedając - tłumaczył.

Profesor podkreślił, że dobry wpływ produktów pszczół jest znany od wielu lat. Zarówno różnego rodzaju miody, jak i pozostałe produkty, znane są i cenione od wielu lat.

- Choćby taki jad pszczeli, który jest świetnym środkiem przeciwbólowym - podkreślał. - Mogą go stosować choćby kobiety w ciąży, które muszą skorzystać z pomocy dentysty.

Plastry miodu stosowane są przy okładach osób poparzonych. - Znany jest mi bardzo dobrze przypadek młodej kobiety, którą leczono w centrum oparzeń w Siemianowicach Ślaskich - relacjonował. - Kobieta poszkodowana w pożarze gdańskiej dyskoteki miał zagrażające życiu poparzenia. Okłady z pszczelich plastrów w krótkim czasie sprawiły, że doszła do pełni zdrowia. Czymś zupełnie innym jest tak zwane powietrze z uli.

Naturalna klimatyzacja

- Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim w latach 80. w Rosji - opowiadał profesor. - W Irkucku poznałem ludzi, którzy w zupełnie odmienny do nas sposób wykorzystywali pszczoły.

Jeden z rosyjskich kolegów zaprosił profesora, do swojego domu, gdzie z wielkim zaskoczeniem zauważył, że w oknie mieszkania na drugim pietrze bloku zainstalowane były ule, otwarte do wnętrza, choć oczywiście zabezpieczone siatką. - Bardzo mnie to zainteresowało i oczywiście natychmiast zapytałem, jaki jest cel takiej konstrukcji - opowiada.

To, co usłyszał, bardzo go zdziwiło. Rosyjski kolega z uśmiechem wyjaśnił, że te ule, to jego naturalna klimatyzacja, która dodatkowo jonizuje mu w domu powietrze. - One świetnie oczyszczają mi powietrze w mieszkaniu - opowiadał. - A dodatkowo mam jeszcze naturalny  środek uspakajający, gdy patrzę sobie na ich ruch wewnątrz ula, no i oczywiście miód.

Profesora głównie zainteresowała informacja o oczyszczaniu powietrza.

Po powrocie do Polski zastanawiał się, jak sprawdzić rewelacje, z którymi zetknął się w Rosji. - Postanowiłem przeprowadzić eksperyment- relacjonuje.

W tym celu jedno z pomieszczeń na uczelni zostało wyłożone folią i uszczelnione. Miało ono około 16 metrów kwadratowych i wysokość 3 metrów. W pomieszczeniu został również zainstalowany ul w  podobny sposób, jaki widział w Irkucku. - Wielkim zaskoczeniem było dla mnie to, że aparatura pomiarowa wykazała po trzech godzinach fakt zjonizowania powietrza w całym badanym pomieszczeniu - mówi profesor.

Przy współpracy z lekarzami, profesorowi udało się również wykazać, że przebywanie w takim pomieszczeniu ma bardzo dobry wpływ, zwłaszcza na dzieci. Te chore mogły ograniczyć dawki antybiotyków stosowane w leczeniu. Był rok 1991.

Zaproszenie do Szwajcarii

- Chciałem dalej prowadzić badania i wdrożyć ten pomysł szerzej, ale niestety spotkałem się z chłodnym przyjęciem ze strony ministerstwa zdrowia - dodaje.

Ministerialny chłód nie zraził natomiast do pomysłu profesora przedstawicieli dwóch szwajcarskich szpitali, dziecięcego i chorób płucnych. - Zaprosili mnie do siebie i po zapoznaniu się z wynikami zaproponowali, bym dostarczył im kilka małych budynków, w których pacjenci mogliby korzystać z obcowania z pszczołami - relacjonuje profesor.

Po pewnym czasie do  Szwajcarii pojechało 10 małych domków. Na miejscu został odnaleziony lokalny pszczelarz, który miał zajmować się owadami.

Czas zweryfikował nadzieje szwajcarów. O ile w szpitalu dziecięcym wszystko było zgodnie z założeniami i u dzieci, które przebywały w domkach, zauważalna była poprawa stanu zdrowia, to przy chorobach płuc nie dało się zaobserwować żadnego pozytywnego wpływu. - Te domki tam jednak zostały tyle tylko, że zmieniono koncepcje ich wykorzystywania - mówi profesor. - Zamiast chorych korzystają teraz nich ci, którzy potrzebują odpoczynku od stresującego życia.

Stałymi bywalcami są tam muzycy Filharmonii Wiedeńskiej, bo jak się okazało, dźwięki, jakie wydają pszczoły, wpływają kojąco na ich układ nerwowy. - Udało mi się moją metodę jonizowania powietrza przez pszczoły opatentować w Szwajcarii - z dumą mówi profesor. - Z czasem Szwajcarzy zaproponowali mi, bym sprzedał wszystkie domki, z czego skwapliwie skorzystałem - dodaje.

Nikt nie robi badań

Profesor Sokół zapytany o naukowe podstawy takich terapii, bezradnie rozkłada ręce. - Niestety nie prowadzi się tego typu badań. Wszystko to dzieło pasjonatów - stwierdził. - Jedno mogę powiedzieć z pełną świadomością, sama praca przy pszczołach nie ma żadnych zbawiennych skutków, pszczelarze żyją podobnie jak inni - dodał z uśmiechem. Nie ma również żadnych danych, które mówiłyby, kiedy najlepiej wdychać powietrze z ula. Doświadczenie profesora podpowiada, że jednak najkorzystniej jest w okresie, kiedy owady są aktywne. 

A jak to zrobić. Tu specjalistą jest Stanisław Lenard. - Jest kilka sposobów inhalacji - stwierdza. - Od najprostszego, gdy po prostu pochylamy się nad otwartym ulem do bardziej skomplikowanego, jaki stosuję ja. Pan Stanisław skonstruował specjalną maszynę, przy  pomocy której bezpiecznie można, wdychać powierzę, nie narażając się na użądlenie owadów.  Inhalacje mają też taką przewagę nad apiterapią, że można jej poddać nawet niemowlęta. Dzieciom do ukończenia pierwszego roku życia nie powinno się podawać miodu.

Źródło: Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gorlice. Zdrowie dzięki powietrzu od pszczół? - Gazeta Krakowska