Wiatr nie zawsze jest gołębiarzom łaskawy. W tym roku był mniej...

Karolina Wojna
Hodowcy gołębi z Gorzkowic świętowali 40-lecie swojej sekcji. Lat przybywa, ale gołębiarzy ubywa, bo jak mówią, to coraz droższe hobby i coraz więcej w nim zawodowców.

Gorzkowicka sekcja piotrkowskiego oddziału Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych swoją rocznicę świętowała 10 listopada. Były gratulacje, podsumowania, puchary dla najlepszych i życzenia od wójta Gorzkowic, Alojzego Włodarczyka.
- To piękne hobby, które warto rozwijać, a zdobytą wiedzę przekazywać młodszym pokoleniom - podkreślił wójt, który życzył hodowcom dalszych sukcesów w realizacji życiowej pasji, która jednocześnie jest sportową rywalizacją wymagającą wiele pracy.
A sukcesów i owoców tej pracy na przestrzeni 40 lat działalności sekcji Gorzkowice nie brakowało, choć jak mówi Andrzej Ociepa, ubiegłoroczny mistrz całego oddziału w kategorii C, czyli gołębi w lotach powyżej 500 km, w tym roku wiatr nie był dla gołębiarzy zbyt łaskawy.
- W tym roku było słabo, wiatry nie były sprzyjające, a wiatr rozdaje w tym sporcie karty i nic na to się nie poradzi - mówi Andrzej Ociepa i przypomina, że 2016 rok zamknął z dziesiątym miejscem w Polsce wśród hodowców startujących w lotach w kategorii C.
W tym roku gratulacje i puchary odebrali - za pierwsze miejsce w lotach gołębi pocztowych o puchar wójta Gorzkowic oraz w kategorii „Najlepszy gołąb” - Marek i Damian Sojczyńscy. Za drugie miejsce w lotach - Dariusz i Tomasz Bednarkowie, a za trzecie miejsce - Wiesław Nurkowski.
Cała sekcja w Gorzkowicach liczy obecnie 27 hodowców, którzy 40 lat temu zaczynali działalność pod skrzydłami oddziału radomszczańskiego PZHGP. Później jednak, ze względu na korzystniejsze warunki hodowli, przenieśli się do oddziału piotrkowskiego. Lat sekcji przybywa, ale jak zwraca uwagę Andrzej Ociepa, który od początku odkrycia swojej pasji działa w związku, gołębiarzy jest coraz mniej.
- Jest różnie, są tacy, co przejmują hodowle z ojca na syna, ale jedni przychodzą, inni odchodzą, też do wieczności - mówi i dodaje, że najczęściej przyczyną rezygnacji z hobby są rosnące koszty hodowli.
- Nie każdego teraz stać na gołębie - podkreśla i przypomina, że podczas jednej z ostatnich aukcji za jednego gołębia zapłacono aż 72 tys. zł. On sam najwięcej na jednego ptaka wydał 2 tys. zł.
- Ten sport zaczyna się robić coraz bardziej zawodowy, a to kosztuje - potwierdza Henryk Żegota, prezes piotrkowskiego oddziału PZHGP. Jak mówi, hodowcy to dziś głównie emeryci i nie każdego stać na rosnące koszty prowadzenia hodowli. - Karma jest droga, transport jest drogi, dla emerytów to znaczące przeszkody - dodaje.
Cały oddział piotrkowski złożony z siedmiu sekcji liczy prawie 200 członków. Najkrótszą tradycję - kilkunastoletnią - mają sekcje w Sulejowie i Poniatowie.
- W naszym oddziale najstarsza jest sekcja Piotrków - podkreśla Henryk Żegota i z dumą zaznacza, że dzięki zaangażowaniu gołębiarzy i ich pracy, oddział piotrkowski jest jednym z najsilniejszych w całym okręgu obejmującym dawne województwo piotrkowskie. - Nasz oddział, obok oddziału w Radomsku, jest wiodący. W jednym roku gołębiarzy ubywa, ale w kolejnych pojawiają się nowi.
Na terenie gminy Gorzkowice znajduje się jeszcze jedna sekcja hodowców PZHGP - Żuchowice, która formalnie podlega pod oddział w Radomsku. Około 20-osobowa sekcja działa od 2006 roku, po odłączeniu się części hodowców z sekcji Gorzkowice, którzy przeszli pod skrzydła oddziału w Piotrkowie.
W ubiegły weekend również i ci gołębiarze podsumowali sezon. Pierwsze miejsce w lotach gołębi pocztowych o puchar wójta Gorzkowic zdobył Mirosław Tokarski, drugie miejsce - Jan i Adam Gałązka, a puchar za trzecie miejsce z rąk Alojzego Włodarczyka odebrał Zbigniew Olejnik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wiatr nie zawsze jest gołębiarzom łaskawy. W tym roku był mniej... - Dziennik Łódzki