Spis treści
12 wigilijnych potraw. Czy w Wigilię obowiązuje post?
Na wigilijnym stole nie może zabraknąć 12 potraw, ich symbolika sięga 12 apostołów, niektórzy przypisują ją ilości miesięcy w roku. Półmiski pełne karpia, śledzi, pierogów, patery z ciastami, szklanki pełne kompotu z suszu według przepisu babci – takie menu gości u znacznej części Polaków. W zależności od regionu zamieszkania niektóre potrawy są modyfikowane, jednak pewne tradycje są niezmienne.
Co ciekawe, jeszcze kilkanaście lat temu kościół podtrzymywał obowiązek postu w dniu Wigilii, w 2003 roku zniesiono przepis i jedynie zaleca się skromne posiłki. Nie obowiązuje wprawdzie wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, ale biskupi zachęcają, by wprowadzić ją ze względu na wyjątkowy charakter tego dnia. Dotyczy to osób powyżej 14. roku życia.
Biały obrus, sianko i opłatek. Co symbolizują?
Przy dekoracji świątecznego stołu trzeba pamiętać zarówno o estetyce, jak i tradycji. Owszem, dobór zastawy, sztućców czy świec ma znaczenie, jednak ważniejsze jest przestrzeganie zakorzenionych w kraju obrzędów. To miejsce, w którym siada najbliższa rodzina i świętuje narodzenie Chrystusa. Warto zadbać, aby tego dnia ziściła się magia we wszystkich aspektach.
Od lat na blacie w dniu Wigilii powinien być rozłożony biały obrus. Biel wskazuje na czystość, nawiązuje do koloru szat, w które mały Jezus został owinięty po narodzinach. Pod obrusem musi znaleźć się sianko, jego garść to nie tylko symbol ubogiej stajni, ale też coś, co ma zapewnić gospodarzom dostatek na nadchodzący nowy rok.
O nastrój i blask wieczoru dba świeca. Rozpalony płomień symbolizuje nadzieję, niektórzy przypisują to też nostalgii i zadumie. Punktem kulminacyjnym wieczoru jest przełamanie opłatka, sięga to czasów, gdy kilka wieków temu chrześcijanie łamali się chlebem. Opłatek traktuje się jako dar, to cienki chlebowy płatek, który wypieka się z mąki i wody.
Nóż po lewej czy po prawej stronie? Takie ułożenie nakazuje savoir-vivre
Dopełnienie wieczerzy stanowi elegancka zastawa. To na niej będziemy spożywać 12 potraw, trzeba pamiętać, aby spróbować każdej z nich. O ułożeniu sztućców i naczyń mówi savoir-vivre. Po lewej stronie powinien się znaleźć widelec, po prawej nóż oraz łyżka. Nad talerzem umieszczamy sztućce deserowe.
Puste miejsce przy stole. Dla kogo?
Przy stole zawsze jedno miejsce pozostaje puste. Ta tradycja sięga wieków, kiedyś dodatkowy talerz przeznaczony był dla dusz zmarłych, dziś mówi się o niespodziewanym wędrowcu. „Gość w dom, Bóg w dom”, gdy ktoś zapuka do naszych drzwi, warto go przyjąć i nakarmić.
Na wsiach niektóre przesądy wciąż są żywe
Wigilia to czas szczególny, można pokusić się o stwierdzenie, że najbardziej rodzinny w całym roku. Magię tego wydarzenia czuć już na kilka tygodni przed. Wiejskie świętowanie nieco różni się od miejskiego. W wielu miejscach wciąż panują przesądy, których należy się wystrzegać, aby zapewnić swojej rodzinie dostatek.
Rodziny dbają, aby liczba osób przy stole była parzysta. W innym razie „ostatnią” osobę miał dotknąć pech. Najgorsze jest usadzenie trzynastu gości, nawiązuje to do Biblii i postaci Judasza.
Do niedawna na wsiach w wigilię Bożego Narodzenia ludzie niechętnie pożyczali sobie cokolwiek i uważali, żeby samemu nie pożyczać. Pożyczenie komuś na przykład soli w wigilię wróżyło, że w kolejnym roku będzie jej ciągle brakować. Jeszcze inni uważali, że przez cały następny rok będzie się skazanym na pożyczki, czytamy na stronie Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu.
Kiedyś rolnicy przynosili do domu snopy siana, które ustawiali w kącie izb lub pod stołem. Podobnie jak dziś obrzęd ten miał zapewnić pomyślność wszystkim członkom rodziny, a panny dodatkowo wróżyły sobie miłosną przyszłość z kłosów. Dawniej wierzono też w podrzucanie grochu na szczęście, wpływ wigilijnej pogody na dalsze lata, a także w rolę gospodarzy. Pan domu rozpoczynał wieczerzę i rozdawał opłatek, a pani domu, gdy już usiadła do kolacji, nie mogła wstać, póki Wigilia się nie skończy.
Jeżeli pierwszy przyszedł mężczyzna, cieszono się, ponieważ przynosił szczęście, a poza tym odwiedziny mężczyzny były wróżbą, że byczki będą się rodziły. Odwiedziny sąsiadek były niepożądane – mogły sprowadzić nieszczęście, a ich przyjście zapowiadało, że wśród inwentarza będzie przybywać jałówek. Jeśli już wpuszczano sąsiadkę do izby, to w niektórych stronach gospodyni natychmiast podsuwała jej stołek. Nawet jeśli sąsiadka przyszła tylko na chwilę, musiała usiąść i trochę posiedzieć – inaczej kury gospodyni nie chciałyby wysiadywać kurcząt, przekazuje Muzeum.