Świętokrzyskie sady na skraju przetrwania. - To ostatni rok działania, jeśli nic się nie zmieni - grzmią sadownicy

Marzena Ślusarz
Marzena Ślusarz
W chłodniach w całym  kraju zalega 700 tysięcy ton jabłek.
W chłodniach w całym kraju zalega 700 tysięcy ton jabłek. pixabay.com
Ceny jabłek o połowę niższe niż w latach poprzednich, dwukrotnie wyższe koszty energii i utrzymania sadów - sadownicy grzmią, że jeśli nic się nie zmieni, to będzie ostatni rok funkcjonowania po dwuletnim czasie stagnacji na rynku i cen nie pokrywających kosztów produkcji. W chłodniach w całym kraju zalega 700 tysięcy ton jabłek i wygląda na to, że połowa zostanie wysypana.

Przybywa ofert sprzedaży bądź wydzierżawienia sadów na terenie sandomierszczyzny. Na portalu olx.pl znaleźliśmy 11 takich ogłoszeń. - W tym roku nie wchodzę do sadu, nie stać mnie - mówi nam jedna z sadowniczek.

Połowę niższe stawki za jabłko, podwójnie wyższe rachunki

Cena za kilogram jabłka deserowego to w tym momencie 70-75 groszy. - To piękne, bardzo dobrej jakości owoce. Jeszcze w zeszłym roku płacono 1,50 za kilogram - mówi nam Grzegorz Przysucha, właściciel sadów w gminie Lipnik w powiecie opatowskim.

Sadownicy wyjaśniają, że nawet przy tych cenach nie ma chętnych na kupno. Przy braku dochodów ze sprzedaży rosną ceny utrzymania chłodni. Z 50 do 77 groszy poszły w górę stawki za kilowat energii dla gospodarstw, zaś prąd przemysłowy poszedł w górę dwukrotnie - z 90 do 1,80 złotego za kilowat. Koszty podstawowych produktów do utrzymania sadów również mocno podrożały - słupek do ogrodzenia z 29 do 50 złotych za sztukę, tyczka podporowa z 3 złotych na 5,20, kotwa z 27 do 46 złotych.

- Na pewno nikogo nie stać na rozwój, na poszerzanie sadów. Obniżony Vat dla vatowców nic nie dał, bo nie podniósł cen jabłka netto, zainteresowanie tym owocem też nie wzrosło. Nie idą jabłka na Wschód, na Białoruś, na Ukrainę, a Zachód nie chce większej ilości naszych jabłek. Jeśli taki rok się powtórzy, to będzie koniec sadów

- prognozuje sadownik.

Ograniczony eksport jabłek

O problemie z eksportem mówi także Marcin Piwnik, starosta sandomierski. - W całym kraju w chłodniach zalega 700 tysięcy ton jabłek. Jeszcze do końca lutego za przechowanie sadownicy płacą 30 groszy za kilogram, od marca ten koszt pójdzie w górę. Jeśli ze względu na zbyt wysokie koszty utrzymania, trzeba będzie w marcu otworzyć komory, to zachodzi obawa, że taka ilość nie znajdzie zbytu. Połowa nawet może zostać wysypana - wyjaśnia starosta.

Jak tłumaczy, przyczyną kłopotów ze zbytem jest sytuacja międzynarodowa, embargo na Wschód - Białoruś i Rosja przestały kupować. Utrudniony jest eksport na Ukrainę. - Nie ma klientów na jabłka. Dawno nie było takiego marazmu na rynku, takiej sytuacji, że nie ma klienta na piękne, konsumpcyjne jabłko. Widzimy, że pojawiają się tabliczki na sadach z ogłoszeniami "oddam w dzierżawę" albo "sprzedam". I co gorsza, nie ma chętnych - podsumowuje starosta Marcin Piwnik.

Sadownicy duże nadzieje wiążą z nowym właścicielem dawnego Owocu Sandomierskiego w Bilczy w gminie Obrazów. We wtorek spotkanie w firmie Real. Czytaj więcej: „Owoc Sandomierski” z Bilczy w gminie Obrazów kupiony przez firmę Real z Siedlec. Będą tu produkowane soki i musy znanej marki

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Świętokrzyskie sady na skraju przetrwania. - To ostatni rok działania, jeśli nic się nie zmieni - grzmią sadownicy - Echo Dnia Świętokrzyskie