Tysiące martwych ryb w Połańcu. Zabiła je choroba gazowa?

BOL
W ubiegłym tygodniu doszło do ekologicznej tragedii. W kanale łączącym Wisłę z elektrownią w Połańcu wędkarze zauważyli wielkie ilości martwych ryb. Dzień wcześniej doskonale brały licznie tam łowiącym, rano na powierzchni i przy brzegach widać było z daleka białe brzuchy martwych cert, leszczy, sandaczy, szczupaków, brzan i wielu innych gatunków. Śnięte ryby w dużych ilościach znajdowano również poniżej ujścia kanału, w Wiśle.

ZOBACZ TAKŻE: 

Kolejne zatrucie wód w Wielkopolsce. Warstwa piany i śnięte ryby w rzece Główna

(dostawca: TVN24/x-news) 

 

 

Jakby tego było mało, w mniej więcej tym samym czasie ogromne ilości zdechłych ryb wędkarze zaobserwowali w kanale elektrowni w Kozienicach. Sytuacje były niemal identyczne.

 

Zginęły najcenniejsze

 

Działacze Polskiego Związku Wędkarskiego w samym Połańcu straty szacowali na nie mniej niż 150 tysięcy złotych. Sławomir Figacz, dyrektor biura Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Tarnobrzegu dodawał, że największe wynikają stąd, że zginęła naturalna populacja wiślanych stad ryb, które na zimowiska przywędrowały w pobliże elektrowni. Tego nie naprawią żadne zarybienia. Wędkarze tarnobrzescy, podobnie jak ci z radomskiego okręgu PZW, obwiniali elektrownie. Twierdzili, że  zrzut zbyt ciepłej wody do kanałów spowodował szok termiczny, który zabił ryby. Elektrownie argumentowały, że temperatura wody nie przekraczała dozwolonych norm. Sugerowano, że w płytkiej po letnich suszach i zamarzniętej Wiśle mogło zabraknąć tlenu i wystąpiła przyducha.

 

Woda była czysta

 

Próbki wody z kanału i Wisły poniżej zabrali do badań pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Kielcach.  Woda w rzece poza dwoma składnikami nie przekraczała dopuszczalnych norm dla klasy I, w kanale klasy II, czyli dobrej jakości. Co ciekawe, nie zbadano ryb.

 

Ryb nie badają

 

- Te sprawy pozostają poza naszymi kompetencjami.  WIOŚ bada czystość / jakość wód płynących i takie badania były wykonane - wyjaśnia Małgorzata Janiszewska, Świętokrzyski Inspektor Ochrony Środowiska.

 

- WIOŚ  nie wypowiada się w zakresie  przyczyny śnięcia ryb. Z roboczych rozmów przeprowadzonych ze   specjalistami, np. z  Panem    Redaktorem Naczelnym miesięcznika „Wędkarski świat”, wynika , że najbardziej prawdopodobną przyczyną mogła być  różnica temperatur zaistniała  w kanale zrzutowym wód po chłodniczych, nawet w granicach maksymalnych temperatur dopuszczonych prawem - informuje inspektor Janiszewska. Zdaniem Marka Szymańskiego z Wędkarskiego Świata, rzeczywiście, ryby mogły zginąć na skutek choroby gazowej, którą wywołał zrzut ciepłej wody do kanału. Nawet, jeśli jej temperatura nie przekraczała dozwolonej. Szkoda nastąpiła. Czy ktoś za nią zapłaci?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Tysiące martwych ryb w Połańcu. Zabiła je choroba gazowa? - Echo Dnia Świętokrzyskie