Na 18 ha ziemi uprawia owies i pszenżyto, które przeznacza na karmę dla gęsi. Hodowca kupuje 1-dniowe pisklęta z zakładów drobiarskich w Kutnie, a także sprzedaje tam 16 tygodniowe gęsi. - Mam umowę kontraktacyjną zawartą na rok. Cena jest ustalona. Pełny odchów 1 sztuki kosztował mnie przeciętnie 36 zł, z czego czysty zysk to 15 zł od sztuki. Mogłem mieć zysk ponieważ mam zdrowe stado prawie bez upadków zwierząt. W zeszłym roku gęsi miały grzybicę jednak udało mi się opanować chorobę w stadzie - zdradza Sławomir Kupczak.
Hodowca nieczęsto gości weterynarzy w gospodarstwie.
- Staram się sam radzić sobie z chorobami gęsi, co nie znaczy, że nie muszę wydawać na badania weterynaryjne na salmonellozę czy obecność choroby Derzsego.
Odpowiednia pasza to ważna część procesu odchowu gęsi.
- Pisklętom do 5 tygo dnia życia podaję starter, starszym sztukom paszę treściwą z dodatkiem otręb, rozdrobnionych zielonek oraz około 30 gr MMD na ptaka dorosłego na dzień. Mieszanka mineralna dla drobiu zawiera ważne pierwiastki dla odchowu cynk i mangan. Oprócz tego gęsi dostają śrutę sojową, zbożową oraz witaminę B.
Na jedną sztukę do odchowu hodowca potrzebuje przeciętnie ok. 25 kg zboża. Mimo że ma własne zboże to i tak musi w sezonie dokupić około 70 ton. W okresie letnim przez około 3 tygodnie hodowca dokarmia gęsi na wybiegach i na pastwiskach ziarnem owsa.
- Z gęsi, oprócz mięsa, można uzyskać zdrowy tłuszcz oraz pierze i puch. Są zyski, ale są również wydatki i to spore - mówi Kupczak.
Hodowca wydaje dużo na paliwo oraz energię elektryczną. Na jeden rzut gęsi 3 tys. sztuk po 1.000- 1.500 zł na paliwo i prąd. - Koszty są spore i nie wiem, dlaczego zabrakło dotacji do takich hodowli jak moja? Czy jesteśmy producentami rolnymi drugiej kategorii? To tym bardziej niezrozumiałe, że ogólnie branża drobiarska, w szczególności hodowle gęsi, przynoszą duże dochody nie tylko hodowcom, ale i budżetowi. Polska gęsina jest ceniona w wielu krajach Unii - mówi rozczarowany hodowca.
Zdaniem hodowców, kolejnym zagrożeniem dla poskich producentów drobiu jest zakaz stosowania pasz z zawartością GMO.
Zdaniem hodowców, kolejnym zagrożeniem dla poskich producentów drobiu jest zakaz stosowania pasz z zawartością GMO. Dlatego hodowcy zwrócili się do ministra rolnictwa o kolejne przesunięcie zakazu stosowania pasz GMO w żywieniu zwierząt. Jak mówią, polskiego białka dla drobiu nie wystarczy.
- Musimy kupować pasze za granicą, a te importowane zawierają w większości soję - tłumaczy Sławomir Kupczak. - Wszyscy wiedzą, że śruta sojowa w 95 procentach jest modyfikowana genetycznie. Ale brak takich pasz oznaczać będzie, że produkcja drobiu stanie się nieopłacalna.
W Polsce próbuje się wypromować na wsi rośliny bobowate. Czy jest szansa by mogły zastąpić soję? - W tej chwili jest dostępnych około 600 tys. ton paszy, a branża potrzebuje co najmniej 2 mln ton - dodaje hodowca. - Rośliny bobowate mogą stanowić jedynie około 7 procent w paszy dla drobiu. To na potrzeby gospodarstwa drobiarskiego za mało. Pasza sojowa z zagranicy jest nam niezbędna.
Jak przekonują drobiarze, zakaz stosowania śruty sojowej może pogrążyć sektor drobiarski. Niedobór białka paszowego występuje w całej UE, która importuje około 34 mln ton śruty sojowej rocznie. Import do Polski wynosi ok. 2 mln ton. a ą
Źródło: Dziennik Łódzki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?