Nieuczciwi zbieracze poroża zagrażają jeleniom

Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska
Kilogram poroża w skupie może kosztować nawet 150 złotych. Nieetyczni zbieracze zrobią wszystko, żeby zdobyć cenny łup
Kilogram poroża w skupie może kosztować nawet 150 złotych. Nieetyczni zbieracze zrobią wszystko, żeby zdobyć cenny łup 123rf
Hordy zbieraczy poroży niemal bezustannie płoszą jelenie, nie dając zwierzętom wytchnienia. Niektórzy używają dronów, żeby tropić zwierzęta, a potem je gnać. Zbieranie poroży może być całkiem lukratywnym, dodatkowym źródłem dochodu, drugą, a może i trzecią pensją - mówi Marcin Kostrzyński, przyrodnik, autor książek i filmów o lesie i zwierzętach.

Co roku w zimie pojawiają się w lasach zbieracze poroży. Leśnicy i aktywiści ekologiczni są oburzeni ich działalnością. Mówią, że to niebezpieczny dla zwierząt proceder, który nasila się i przybiera coraz szerszą skalę. Czy rzeczywiście jest aż tak dramatycznie? Przecież zbieranie poroży jest legalne, poza tym jelenie gubią je w sposób naturalny.
Mamy do czynienia z horrorem w lasach. I nie ma w tym stwierdzeniu cienia przesady. Rzeczywiście, zbieranie poroży nie jest zabronione, jest ono traktowane jak runo leśne, a więc jak grzyby czy jagody. Jeśli ktoś znajdzie takie poroże, może sobie je zabrać. W tym miejscu od razu musimy rozgraniczyć dwie sprawy. Są osoby, dla których zbieranie poroży jest pasją. Te osoby chodzą po lesie z szacunkiem dla zwierząt, każde znalezisko traktują jak świętość i cenny eksponat w kolekcji. Wobec nich nie możemy mieć żadnych zastrzeżeń. Problemem są zbieracze, a przede wszystkim ich całe zorganizowane grupy, które grasują w lasach i pozyskują poroże w sposób nieetyczny. Robią to oczywiście dla pieniędzy, bo poroże jest dziś wartościowym surowcem. O tej porze roku m.in. jelenie zrzucają poroże, a hordy zbieraczy je tropią, nie dając zwierzętom wytchnienia. Czasem idą przez las tyralierą i go przeczesują fragment po fragmencie. W porównaniu do nich zbieracze grzybów są nieszkodliwi i neutralni dla lasów. Nieetyczni zbieracze płoszą jelenie i liczą na to, że zwierzętom podczas szalonego biegu poroże odpadnie albo zostanie strącone przez gałęzie drzew. Zaganiają zwierzęta w taki sposób, aby przebiegały przez młodniki i gęstwiny leśne. Sam widziałem, jak wielokrotnie przeganiano to samo stado jeleni. Zwierzęta biegną na oślep, ranią się. Bardzo często zachowują się nieracjonalnie, np. wbiegają na zamarznięte jezioro, czego w normalnej sytuacji by nie zrobiły. Na środku jeziora desperacko szukają spokojnego miejsca. Lód pęka i zwierzęta się topią.

W ubiegłym roku w taki sposób zginęło stado jeleni w województwie zachodniopomorskim. To nie był incydentalny przypadek?
Nie. W Puszczy Bydgoskiej, niedaleko mojego miejsca zamieszkania, zdarzały się przypadki utonięcia jelenia. Zauważyłem, że ten nieetyczny proceder trwa od mniej więcej dwóch lat i ostatnio jeszcze bardziej się nasilił. Zaczyna się zwykle na początku stycznia i trwa do połowy lutego. Niektórzy zbieracze używają nawet dronów, żeby tropić zwierzęta, a potem je gnać. Inni jeżdżą w lesie quadami. W ten sposób płoszą nie tylko jelenie, ale wszystkie inne zwierzęta. Dosłownie kilka dni temu po białoruskiej stronie granicy utonęło w jeziorze 21 żubrów. Te zwierzęta nie były celem zbieraczy, ale prawdopodobnie uciekały przed osobami, które tropiły jelenie. Proceder kwitnie też na Białorusi. Żubry nie boją się innych zwierząt w lesie, nie obawiają się np. wilków, ale ludzi już tak. Z tego względu uważam, że żubry w Polsce, choć przecież są pod ochroną, to mogą nie być bezpieczne, bo zbieracze wywierają presję na wszystkie zwierzęta, również na te w parkach narodowych.

Czy nieetyczni zbieracze robią też pułapki?
Niestety, tak. Zbieracze poroża nie mają żadnych zasad. Budują różnego rodzaju wymyślne pułapki, w tym przypominające wnyki kłusownicze. Wokół nich wysypują atrakcyjną dla jeleni karmę. Zwierzę, chcąc podejść do jedzenia, zakleszcza się w pułapce, wpada w panikę, energicznie się rusza i w potrzasku może utracić poroże. Czasem ono nie nadaje się jeszcze do zrzucenia, bo pamiętajmy, że utrata poroża dokonuje się w wyniku biologicznego procesu. Polega on na tym, że w tkankach u podstawy poroża zachodzą zmiany, powstają jamy, które z czasem się powiększają i w końcu poroże w naturalny sposób się odłamuje. Istnieje wielkie niebezpieczeństwo, że jeleń, który jeszcze nie może zrzucić poroża, w takim wnyku lub innego rodzaju pułapce, straci życie, bo nie będzie mógł się wyswobodzić. A zbieracz, który znajdzie martwego jelenia, z pewnością zainteresuje się nie tylko porożem, ale też resztą ciała zwierzęcia.

Które zwierzęta zrzucają poroże i właściwie czym ono jest?
Jelenie, łosie, daniele, również sarny. Z tym, że poroże pochodzące od samców sarny jest niewielkie i najmniej cenne dla zbieraczy, choć oczywiście nim nie pogardzą. W zależności od gatunku i kondycji zwierzęcia okres zrzutu poroża jest nieco inny. Te cztery gatunki występują w całej Polsce, a to znaczy, że w całej Polsce mogą być prześladowane. Nie tylko w lasach, ale też na łąkach, na bagnach, polach. Obawiam się, że to tylko kwestia czasu, kiedy znów usłyszymy o śmierci dużej grupy zwierząt... Poroże co roku jest zrzucane przez samców i na nowo im odrasta, to bardzo wyszukany, wręcz niebywały proces. Można by było powiedzieć, że jest marnotrawstwem, bo co roku wyrasta kość, która potem odpada. Wydatek energetyczny, który ponosi samiec w związku z odtworzeniem poroża, jest porównywalny z kosztem energetycznym samicy w czasie ciąży. Nowe poroże wzrasta nieprawdopodobnie szybko, w ciągu zaledwie 3 miesięcy. Jest najszybciej rosnącą tkanką występującą u zwierząt, wyliczono, że w ciągu doby może przyrosną o ponad jeden centymetr. Poroże okazałe i z dużą liczbą odrostków świadczy o dobrej kondycji zwierzęcia i właśnie ten jeleń ma największe szanse na przekazanie swoich genów kolejnym pokoleniom. To paszport do przedłużania gatunku. Wspaniałe poroże jest wskazówką dla samic w czasie rykowiska, że jego właściciel ma najlepsze geny. Jest też wskazówką dla innych samców. Bywa, że samiec z małym porożem nawet nie staje do walki ze zwierzęciem, które ma okazałe poroże, bo stwierdza, że nie ma żadnych szans.

Myślałam, że zbieranie i skup poroży to działalność bardzo niszowa. Tymczasem tylko na Pomorzu punkty skupu działają w niemal każdym powiecie. W internecie znajdziemy setki ogłoszeń z ofertami kupna poroży.
Zbieracze mogą naprawdę dobrze zarobić. Jedna para zrzutów jelenia, bo tak fachowo mówi się o porożu, może ważyć nawet 10 kilogramów. W przypadku łosi poroże może ważyć jeszcze więcej. Jeśli w skupie za kilogram płacą 100-150 zł, to tylko za jedną parę można dostać nawet 1500 zł. Nic dziwnego, że niektórzy ludzie czują ogromną determinację, żeby po tym lesie chodzić do upadłego. Ci ludzie zrobią wiele, żeby poroże zdobyć i je potem sprzedać. Dla osoby, która zarabia na poziomie minimalnej pensji, zbieranie poroży może być całkiem lukratywnym, dodatkowym źródłem dochodu, drugą, a może i trzecią pensją. To działa tak, że jeśli jakiś mieszkaniec wsi pochwali się koledze, że na porożach zarobił 10 tys. zł, to na drugi dzień do lasu pójdzie już pół wsi.

Co punkty skupów robią z porożem? Domyślam się, że ono nie jest sprzedawane po to, żeby ktoś sobie zrobił z niego dekorację na ścianie.
W internecie prowadzony jest handel również w celach typowo kolekcjonerskich. Piękne i rozłożyste poroże może kosztować kilka tysięcy złotych. Kiedyś z poroży robiono unikatowe przedmioty, np. elementy noży czy figurki. Z czasem człowiek zrobił się pazerny. Obecnie punkty skupów nabywają poroże od zbieraczy wręcz na masową skalę, kupują je na kilogramy i ich wygląd nie ma już większego znaczenia. Duża część zebranego w Polsce poroża jest sprzedawana do Chin. Istnieją w Polsce firmy, które wręcz już się wyspecjalizowały w sprzedaży tego surowca na zagraniczny rynek. Sproszkowane poroże jest wykorzystywane np. w produkcji kosmetyków i różnego rodzaju specyfików farmakologicznych czy raczej parafarmakologicznych. W internecie znajdziemy mnóstwo ofert sprzedaży tego typu preparatów. Cały ten rynek, na którym handluje się porożem, jest wart setki milionów złotych.

Znalazłam w internecie takie ogłoszenie: „Naturalny bioaktywny proszek z poroża jelenia wspomaga regenerację organizmu, goi rany, pomaga na osteoporozę i stymuluje libido, preparat od wieków stosowany w medycynie chińskiej”. W opisie innego preparatu na bazie poroża czytamy, że jest on dedykowany sportowcom, bo „poprawia wytrzymałość fizyczną organizmu”. Jest też dopisek, że badania naukowe nie potwierdzają jednoznacznie tych właściwości...
Wygląda na to, że jest teraz moda na takie preparaty. Można się tylko domyślać, że niektórzy skłaniają się ku dawnej medycynie ludowej, szukają naturalnych metod i leków, choć trudno ocenić ich skuteczność. Szkoda, że sięganie po produkty uważane za naturalne odbywa się czasem ze szkodą dla natury.

Przedstawiciel jednego z pomorskich skupów powiedział mi, że kupuje poroże na gryzaki dla psów. Zaznaczył, że nie ma wiedzy o nieetycznym pozyskiwaniu tego surowca, po prostu ludzie mu go przynoszą. Takie poroże jest przecinane i szlifowane, a potem sprzedawane w sklepach zoologicznych. Za kawałek poroża o długości 20 cm trzeba zapłacić 70 zł. Toż to złoty interes!
Tak. I w tym przypadku walorem jest naturalność. Takie gryzaki mają wzięcie wśród właścicieli psów, bo są bogate w składniki mineralne, nie są naszpikowane chemią. Rynek jest bezkresny, a poroże to towar rzadki, zawsze będzie go za mało w stosunku do potrzeb, bo liczba zwierząt jest ograniczona. To samo dotyczy wszystkich innych naturalnych zasobów, np. ryb w morzach i oceanach. Trzeba było przecież wprowadzić regulacje mówiące o tym, ile można złowić dorszy w Bałtyku. Bez nich temu gatunkowi groziłaby zagłada. To samo, według mnie, powinno dotyczyć handlu porożem. Dziś w tym względzie mamy wolną amerykankę. Ale podkreślam, problemem nie jest to, że wykształcił się rynek i że działają przedsiębiorcy, ale to, że brakuje skutecznych reguł, które chroniłyby zwierzęta.

Żadne przepisy nie ograniczają nieetycznego zbieractwa?
Mamy ustawę, której przepisy zabraniają płoszenia zwierząt w lesie. Ale ta regulacja jest martwa, bo bardzo trudno jest udowodnić, że ktoś celowo płoszy jelenie czy łosie. Zbieracze zawsze mogą powiedzieć, że tylko chodzą po lesie albo biegają dla zdrowia. Nikt im tego nie zakaże. I nikt im nie zakaże zbierania poroża podczas joggingu.

A leśnicy? Nie mogą pogonić tych, którzy niepokoją zwierzęta? Na stronach Lasów Państwowych widziałam apele, aby zbierać poroże bez płoszenia zwierząt. Wydaje się, że leśnicy nie są obojętni wobec nieetycznych zbieraczy.
Generalnie nie są, w tym względzie leśnicy, przyrodnicy i myśliwi mówią jednym głosem. Mówią i na tym koniec. Mam kolegę leśnika, który jest bardzo oburzony tym procederem, ale nic nie robi. Powiedział mi wprost, że boi się, że jak zacznie gonić zbieraczy, to oni mu potem podpalą las. Wielu leśników może się obawiać zbieraczy, szczególnie gdy tworzą oni kilkuosobowe grupy. Mam wrażenie, że na to, co dzieje się w lasach, wszyscy zamykają oczy. Podchodzą do tego procederu tak, jakby nie był problematyczny. A zwierzęta przecież nie napiszą skargi, nie pojadą protestować do Sejmu. To my musimy się zatroszczyć o ich prawo do życia, bo o to tu chodzi. Powinniśmy zaapelować o uporządkowanie i ucywilizowanie działalności związanej ze zbieraniem poroży.

No to co pan proponuje? Chce pan zakazać zbierania poroży?
Nie, w żadnym wypadku. Nawet trudno byłoby taki zakaz wyegzekwować, bo przecież nie zamkniemy lasów. Według mnie, lepszym pomysłem byłoby prawne uregulowanie skupu poroży. Powinno ono być traktowane jak część zwierzęcia, które jest własnością państwa. Za poroże można by było wypłacać jedynie znaleźne w wysokości np. 10 proc. wartości poroża. To jest jedyna rozsądna metoda, która może ten nieetyczny proceder ograniczyć. Jeśli nie będzie się opłacać sprzedaż poroży, to ludzie nie będą ich zbierać na tak dużą skalę, jak to się dzieje teraz. Automatycznie zmniejszy się też presja na zwierzęta. Jestem za tym, aby handel porożem był koncesjonowany. Być może tylko kilka firm powinno się tym trudnić, tak jak to jest w przypadku skupu zwierzyny leśnej zabitej przez myśliwych. Koncesjonowanie sprzedaży czy skupu dawałoby wpływy do budżetu państwa. Nie wierzę już w to, że politycy są wrażliwi na los zwierząt, ale gdyby pokazać im argument finansowy, to może byliby skłonni uporządkować prawnie tę dziedzinę. Być może te firmy, które dziś skupują runo leśne, mogłyby zajmować się również kupowaniem poroży. Natomiast osoby, które zbierają poroże bez szkody dla zwierząt, nadal bez problemów mogłyby to robić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nieuczciwi zbieracze poroża zagrażają jeleniom - Dziennik Bałtycki