Współcześni Polacy utożsamiają 11 listopada przede wszystkim z Narodowym Świętem Niepodległości. Dla naszych przodków również była to data uroczysta, ale z innego względu. 11 listopada (który jest również dniem św. Marcina) obchodzono bowiem symboliczny koniec sezonu popasu zwierząt gospodarczych, w tym gęsi.
- Kiedyś w każdym gospodarstwie domowym trzymano gęsi. Jednak od dłuższego czasu zobaczenie gęsi na wiejskim podwórku graniczy z cudem. Wiąże się to między innymi z obecną modą na zadbane i czyste podwórka, co przy wolnej hodowli tych ptaków jest niemożliwe. To szkodniki i niszczyciele, którym smakują nie tylko wszystkie rośliny, ale również instalacje elektryczne czy lakier samochodowy - mówi Józef Polichoński.
Gospodarz i sołtys wsi trzy lata temu postanowił rozpocząć hodowlę gęsi. Zrobił to po pierwsze: aby coś komuś udowodnić i pod drugie - jak mówi pół żartem, pół serio - z lenistwa, bo nie chciało mu się kosić trawy na łąkach.
Gęsi to szkodniki, które wszystko zjedzą: rośliny, kable, lakier samochodowy
- Kilka lat temu zostałem poczęstowany gęsim mięsem i zdziwiłem się, bo to nie był smak mięsa, który pamiętałem z młodych lat. Postanowiłem więc sam wyhodować sobie gęś i udowodnić szwagrowi, że jest różnica pomiędzy mięsem z marketu a prywatnej hodowli - tłumaczy rolnik.
W pierwszym roku swojej hodowli rolnik miał 5o gęsi, w kolejnym już 260, a w tym roku aż 1 tysiąc 100 sztuk ptaków. Hodowla szybko się rozwija, bo warunki w Heliodorowie są do tego idealne.
- Moje gęsi pasą się na łące, gdzie mają mnóstwo trawy i wielki staw. Oprócz tego dokarmiane są tylko zbożem, bez żadnej chemii - mówi Józef Polichoński.
Gęś - jak widać - nie musi być droga w utrzymaniu. Jednak bardzo ciężko ją „wychować”. Do dwóch miesięcy nie można praktycznie spuszczać z niej oka.
- Kiedy przywożę gęsi z wylęgarni to mają one dwa dni, są bardzo małe i delikatne. Potrzebują dużo ciepła - mówi rolnik.
Pierwsze dwa miesiące życia gęsi to najgorszy czas dla gospodarza, który musi pilnować je w dzień i w nocy. Józef Polichoński w tym okresie ciągle dokłada węgla do pieca w pomieszczeniu chlewnym, aby gęsiom było tylko wystarczająco ciepło. Chroni je także, aby się nie podusiły i nie padły ofiarami drapieżnika .
- Cały kwiecień i maj spędziłem na łące z gęsiami, aby chronić je przed kotami, lisami i krukami. Do domu szedłem tylko po to, aby coś zjeść. W tym czasie wartę pełniła żona lub dzieci - opowiada.
Józef Polichoński przez to, że spędzał z ptakami tyle czasu przyzwyczaił je do siebie i - można powiedzieć - prawie udomowił.
- Gęsi przychodziły do mnie jak pieski, chciały żebym je głaskał i do nich mówił - jako ciekawostkę dodaje gospodarz.
Jak zauważa, ptaki te są bardzo wrażliwe i płochliwe. Gdy tylko na niebie zauważą samolot od razu podnoszą alarm i łączą się w jednej, silnej grupie. Nie lubią też nowych miejsc, wówczas stresują się i bywa, że dostają ataku serca.
Gęsi kupują dziś - jak mówi rolnik - w większości ludzie po 40 - tym roku życia, którzy w dzieciństwie jedli gęsinę, a także tacy którzy stawiają na zdrowe jedzenie.
- Ludzie przyjeżdżają do mnie i sprawdzają, w jakich warunkach trzymam gęsi - twierdzi Józef Polichoński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?