Inne, ale wciąż smaczne. Dlaczego warto jeść brzydkie warzywa i owoce? Idea zero waste opanowała rolnictwo

Ilu z nas sięgając po świeże pomidory lub paprykę wzięło do ręki produkt ładny, zamiast tego z plamkami i o dziwnej formie? Przekonanie, że to, co na pierwszy rzut oka wydaje się ładne jest lepsze i smaczniejsze, to błąd. Z pozoru brzydkie warzywa i owoce pod względem smaku i wartości odżywczych niczym nie ustępują swoim kolegom ze skrzynki.

Świadoma selekcja i wybieranie tylko tych ładnych produktów sprawia, że nie tylko marnuje się jedzenie, ale także zwiększa ubóstwo i niedożywienie. Do sytuacji przyczyniają się ograniczenia handlowe, które pogłębiają kryzys na rynku zbytu. Producenci warzyw i owoców niespełniających unijnych norm często nie mają co zrobić ze swoimi wybrykami natury.

- Roczne straty w skali kraju w produkcji rolniczej to ok. 2 mln ton, z czego najwięcej żywności marnuje się w obszarze zbożowym i sektorze warzywno-owocowym – informują Banki Żywności.

Co ciekawe, raport "Nie marnuj jedzenia" za 2020 rok ujawnia wybredność konsumentów. Połowa Polaków przyznała bowiem, że nigdy nie nabywa produktów, które są pełnowartościowe, ale gorzej wyglądają, np. małych lub niekształtnych warzyw i owoców (50,9 proc.) oraz produktów w zdeformowanych opakowaniach (50,3 proc.).

Na rynku pojawiają się firmy, które wypełniają niszę i oferują klientom tylko te warzywa i owoce, które na co dzień nie trafiają na sklepowe półki lub bazarowe stragany.

Obecnie głośno jest o kampanii greckiej organizacji Boroume, która walczy z dyskryminacją niekształtnych produktów. Plakaty wykorzystują zdjęcia m.in. odrzucanych przez kupujących ziemniaków i pomidorów.

W Stanach trend na „imperfect food” kiełkuje. Amerykanie stają się bardziej świadomi i zaczynają doceniać wartość tych rzeczy, które z pozoru wydają się nieatrakcyjne. Firmy wykorzystują potencjał rolniczych zbytków i ze smakołyków nienadających się na półki marketów tworzą np. suszone przekąski lub przetwory.

W Polsce o spożywanie niedoskonałych warzyw i owoców apelują firmy takie, jak Wojna Warzyw, czy też Zielona Skrzynka. W ofercie sprzedaży mają te rośliny, które odrzucono ze względu na rozmiar, kształt oraz zmiany powierzchniowe. Wojna Warzyw sprzedaje dwa rodzaje boxów. Rekrut skierowany jest do 1 osoby i zawiera 7 kg dobroci na cały tydzień, z kolei rodzinny zapewnia dwóm osobom 13 kg zbilansowanej żywności. Zielona Skrzynka w menu posiada tzw. brzydki box, czyli kilka kilogramów losowo wybranych warzyw, których nikt nie chciał kupić.

Sieci marketów powoli zaczynają obierać dobry kierunek i włączają się w niektóre akcje prowarzywne i proowocowe. 4 lata temu Tesco wprowadziło do asortymentu pilotażową serię „Perfectly Imperfect”, do której trafiły m.in. jabłka i marchew. W tym roku, w dobie pandemii, Lidl odkupił buraki od rolnika, który ze względu na prezencję produktu, miał problem ze sprzedażą. Podobną ideę poparł Carrefour i na półkach pojawiły się nieperfekcyjna marchew w workach oraz nieidealne jabłka sprzedawane na kilogramy.

Kupno dziwnych i na pierwszy rzut oka uznanych za brzydkie warzyw i owoców nie tylko sprawia, że do naszej kuchni trafiają produkty ekologiczne, ale ogranicza również straty rolników. Jak można wykorzystać tzw. ugly food? Zobaczcie naszą galerię.