Dymek: - Afrykański pomór świń to nie jest powód do żartów

Redakcja
Lucyna Talaśka-Klich
Rozmowa z Jerzym Dymkiem, Kujawsko-Pomorskim Wojewódzkim Lekarzem Weterynarii o afrykańskim pomorze świń i nastawieniu naszych rolników do profilaktyki.

 

Afrykański pomór świń (ASF) budzi ogromne emocje, szczególnie wśród właścicieli dużych stad trzody chlewnej. Boją się, że ta wirusowa choroba zniszczy także ich hodowlę. Co można zrobić, żeby do tego nie doszło?

Cały sztab ludzi zajmuje się tym, by zapobiec wniknięciu ASF-u na teren naszego województwa  (łącznie z Wojewodą i urzędem, którym kieruje). Podczas posiedzenia sztabu kryzysowego przyjęliśmy harmonogram postępowania i realizujemy go. Zaczęliśmy od rozdawania ulotek (już od 2014 roku 31 tysięcy trafiło do rolników), w tym roku przeszkoliliśmy w powiatach  około 1500 gospodarzy oraz około 500 myśliwych (szczególnie tam, gdzie jest duże zagęszczenie dzików, tzn. powyżej 1 sztuki na kilometr kwadratowy).  

 

Wspólnie z Inspekcją Sanitarną przeprowadziliśmy kontrole w miejscach obsługi podróżnych (czyli MOP-ach), przy autostradach. Zostały tam rozwieszone plakaty, jak postępować z odpadkami żywności, by uniknąć rozprzestrzeniania się wirusa ASF-u. Sanepid wzmógł kontrole nad punktami gastronomicznymi przy drogach, żeby były tam odpowiednie miejsca do wyrzucenia odpadków po spożyciu posiłków. 

 

Czy podróżni stosują się do tych zasad? 

Niedawno jechałem do Warszawy autostradą i widziałem, że plakaty wisiały, a w pojemnikach były resztki jedzenia, papiery po kanapkach.... Zatem podróżni stosują się do tych zasad. Czy wszyscy? Tego nie wiem. Inspekcja Sanitarna, wspólnie z naszymi inspektorami z powiatów, kilkukrotnie przeprowadziła kontrole na MOP-ach. 

 

Czytelnik, który wracał z Białorusi był zdumiony, gdy zatrzymali go celnicy i ze względu na afrykański pomór świń kazali mu wyrzucić do pojemnika jego własne kanapki! 

Kontrole na granicach są rzeczywiście bardzo ścisłe. Celnicy stwierdzili ok. 380 przypadków przewożenia żywności z Ukrainy, która może stanowić zagrożenie. Bo na przykład w surowej, peklowanej słoninie wirus afrykańskiego pomoru świń może przetrwać nawet przez kilka miesięcy. 

Celnicy kontrolują podróżnych z tego powodu nie tylko na terenach przygranicznych, ale także na przykład na lotniskach. W przypadku naszego lotniska dotyczy to  samolotów należących do osób prywatnych, przylatujących z krajów w których wykryto afrykański pomór świń, czyli np. z Ukrainy, albo z Białorusi.

 

Kto jeszcze kontroluje w związku z ASF-em?

Współpracujemy również z Komendantem Wojewódzkim Policji, który wdrożył kontrole na drogach lokalnych dotyczące transportu zwierząt. To odbywa się wspólnie z Inspekcją Weterynaryjną (szczebla powiatowego) i ma zabezpieczyć przed nielegalnym handlem zwierzętami - głównie warchlakami. 

Pomaga nam także Inspekcja Transportu Drogowego, z którą przeprowadziliśmy wiele kontroli. Efekt? W 39-proc. przypadków stwierdzono uchybienia dotyczące głównie dokumentacji. A przecież  bardzo ważne są informacje nie tylko o liczbie przewożonych zwierząt, ale także o tym, skąd one pochodzą. 

 

A rolnicy? Czy są świadomi zagrożenia i stosują się do waszych zaleceń?

Większość kujawsko-pomorskich rolników wie, że najważniejsza jest bioasekuracja. Dotyczy to szczególnie właścicieli większych stad. Przecież wektorami choroby są głównie dziki oraz ludzie. Dlatego tak ważna jest bioasekuracja!

 

Na co właściciele trzody chlewnej powinni zwrócić szczególną uwagę?

Ich gospodarstwa powinny być ogrodzone, by dzikie zwierzęta nie miały możliwości dostania się na ten teren. Bardzo istotne jest także to, by osoby postronne nie miały kontaktu z ich zwierzętami, żeby do chlewni wchodzili tylko ci ludzie, którzy zajmują się trzodą. W dodatku przed chlewnią, a także przed wejściem do gospodarstwa, powinny leżeć maty dezynfekcyjne. Dobrze by było, gdyby rolnicy prowadzili rejestr osób, które wchodzą do ich gospodarstwa.

 

Właściciele niektórych małych gospodarstw twierdzą, że nie stać ich nawet na zakup mat. 

Jeśli kogoś nie stać na maty, to może nawet stary dywan czy chodnik położyć na folii i nasączyć go środkiem do dezynfekcji (np. 2 -procentową sodą kaustyczną). 

 

Samochody wjeżdżające na teren gospodarstwa też mogą stanowić potencjalne zagrożenie. 

No właśnie! Dlatego każdy pojazd powinien być zdezynfekowany przed wjazdem do gospodarstwa. Dotyczy to nie tylko samochodów przyjeżdżających po zwierzęta, ale także tych przywożących pasze.

 

A jeśli auto z paszą nie jest zdezynfekowane? 

To rozładunek może się odbyć przed wjazdem do gospodarstwa.

 

W przypadku dużych partii towaru może to być nierealne. 

W takich sytuacjach warto zainstalować maty dezynfekcyjne przed wjazdem do gospodarstwa. Powinny mieć one co najmniej cztery metry szerokości, by mogły najechać na nie wszystkie koła. No i bardzo ważne - nie wolno kupować paszy niewiadomego pochodzenia! 

 

A co z surowcem na ściółkę, albo paszą z własnych pól? Na co warto zwrócić uwagę?

Nie wolno wprowadzać do gospodarstwa na przykład słomy, siana, zboża lub ziemniaków z miejsc, w których buchtowały dziki. Znamy taki przypadek we wschodniej części Polski, że poprzez siano przeniesiono do gospodarstwa wirusa afrykańskiego pomoru świń.

 

Wspomniał pan także o walce z nielegalnym handlem warchlakami. Czasami jednak rolnik może być nieświadomy tego, że kupuje chore świnie.

Aby się zabezpieczyć przed takimi sytuacjami należy kupować wyłącznie świnie z pewnego źródła, a poza tym warto domagać się dokumentu wystawionego przez lekarza weterynarii, z którego będzie wynikało, że tuż przed załadunkiem zwierzęta były zdrowe. 

 

Znam gospodarzy, którzy bronią dostępu do swoich chlewni osobom postronnym i nawet własnych żon nie wpuszczą do budynków inwentarskich, jeśli one nie zechcą nałożyć odzieży ochronnej. Czy to nie przesada?

Każda osoba wchodząca do chlewni powinna zadbać o ubiór ochronny, najlepiej kombinezon i odpowiednie obuwie. 

 

Gospodarze bardzo boją się niefrasobliwości niektórych rolników. Jeden z nich powiedział, że jego sąsiad zażartował sobie wchodząc do gospodarstwa i powiedział, iż przyniósł mu aesefa na butach. Co można zrobić w takim przypadku?

Zadzwonić na policję. Z afrykańskiego pomoru świń nie można żartować! Ta choroba stanowi poważne zagrożenie nie tylko dla polskiej hodowli, ale i gospodarki. Poza tym nie wolno stosować gróźb. A to zachowanie można zakwalifikować jako groźbę karalną. 

 

A jeśli gospodarz zauważy, że jego sąsiad nie przejmuje się afrykańskim pomorem świń i mając zwierzęta w chlewni, nie stosuje się do zasad bioasekuracji? Co powinien zrobić?

Powiadomić nas o tym. Wystarczy zadzwonić do Powiatowego Lekarza Weterynarii. 

 

Nie traktują tego jak donosów? Dzwonią?

Dzwonią do nas na przykład mieszkańcy wsi, którym przeszkadza smród z chlewni. Pobudowali sobie domy i nie pomyśleli , że tam gdzie są świnie, musi być obornik  czy gnojowica. A w sprawach związanych z ASF-em mało kto dzwoni, chociaż niedawno mieliśmy sygnał, że w jednym z powiatów ktoś oferuje bardzo tanie warchlaki. Wspólnie z policją sprawdziliśmy to. 

Bardzo zależy nam na takich właśnie sygnałach, ponieważ niska cena powinna budzić podejrzenia. Jeśli taką dziwną ofertę składa na przykład jakiś przewoźnik, to warto zanotować także numer rejestracyjny jego auta. Dzięki temu łatwiej będzie do niego dotrzeć i sprawdzić pochodzenie zwierząt. 

 

Od 18 października obowiązują nowe przepisy dotyczące identyfikacji i rejestracji świń. Czy to może pomóc w walce z afrykańskim pomorem świń?

Na pewno tak, ponieważ każdy właściciel świń musi zakolczykować je w ciągu 30 dni od urodzenia. Oznakowanie to polega na założeniu na lewą małżowinę uszną kolczyka z numerem identyfikacyjnym. W ciągu 7 dni od czasu oznakowania świni, należy zgłosić kierownikowi Biura Powiatowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oznakowanie zwierzęcia. 

 

A co w przypadku zwierząt, które przyszły na świat w innym gospodarstwie?

W przypadku tzw. przemieszczenia, czyli  gdy świnia została na przykład sprzedana do innego gospodarstwa i przebywa w nim dłużej niż 30 dni, posiadacz świni jest zobowiązany dodatkowo oznakować to zwierzę poprzez wytatuowanie numeru identyfikacyjnego. Zatem na świńskiej skórze znajdzie się numer siedziby stada, w której zwierzę przebywa powyżej 30 dni. 

 

Czyli historia życia świni znajdzie się na jej skórze lub kolczyku. Czy nie obawia się Pan, że rolnicy będą się denerwować wzrostem kosztów znakowania zwierząt?

Te koszty znakowania są niewielkie, a korzyści dla rolników znacznie je przewyższają. Przecież chodzi o zwalczenie bardzo groźnej choroby! Poza tym za brak właściwego oznakowania grożą kary!

 

Zwalczanie ASF-u to dodatkowe zadanie dla lekarzy weterynarii. Nie zraża to pracowników Inspekcji Weterynaryjnej? Nie brakuje wam rąk do pracy?

Brakuje i to bardzo. W każdym powiecie mamy co najmniej jeden wolny etat, a chętnych brakuje?

 

Dlaczego?

Praca w Inspekcji Weterynaryjnej łatwa nie jest. Absolwenci studiów weterynaryjnych (a coraz częściej są to kobiety) często wolą podjąć prywatną praktykę, zajmować się mniejszymi zwierzętami, mieć mniej stresującą pracę, a przy okazji większe wynagrodzenie niż w inspekcji. A naszą rolą jest doradzanie, szkolenie, ale i kontrolowanie, czy prawo jest respektowane. Zatem czasami jesteśmy jak policja, a to niewdzięczne i trudne zadanie, więc nic dziwnego, że trudno o pozyskanie nowych pracowników. 

 

Lekarze mówią, że coraz częściej mają obawy iż poniosą konsekwencje łamania prawa przez rolników. Jeśli np. gospodarz zakopie świnię z wirusem ASF, to kto zostanie za to ukarany?

Oczywiście, że rolnik! Przecież to on, a nie lekarz weterynarii, złamałby prawo. 

 

Słyszałam, że niektórzy polscy gospodarze - na wszelki wypadek - nie zgłaszają upadków zwierząt, tylko zakopują padłe świnie. Po co mieliby to robić?

To byłoby bez sensu! Przecież nie zapłaciliby za utylizację zwierząt, a gdyby wykryto chorobę ASF w ich stadzie, to otrzymaliby pełne odszkodowanie. Zatem obyłoby się bez kłopotów i bez strat. 

 

To jak powinien zachować się odpowiedzialny rolnik?

Powinien zgłosić każdy upadek, każde podejrzenie jakiejkolwiek choroby zwierząt. No i nie może zapominać o zasadach bioasekuracji. Trzeba ich przestrzegać, bo to daje największe szanse na skuteczną walkę z ASF-em. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dymek: - Afrykański pomór świń to nie jest powód do żartów - Gazeta Pomorska