Patriota na zakupach będzie miał łatwiej. Będzi znak Produkt polski

Lucyna Talaśka-Klich
Od początku nowego roku konsument będzie miał szansę dowiedzieć się, czy żywność, którą kupi, powstała z tego, co urodziło się i urosło w Polsce.

- Wprowadzenie takiego oznakowania to dobry pomysł - uważa Janina Jaworska, klientka bydgoskiego sklepu mięsnego.  - Trzeba promować to, co powstaje w Polsce, bo to daje miejsca pracy. Poza tym nasza żywność jest najlepsza! Jeśli będę wiedziała, że np. mam do wyboru schab z polskiej albo z duńskiej świni, to wybiorę to pierwsze mięso.

 

Stosowanie oznakowania „Produkt polski” ma być dobrowolne.  - Tylko, co to znaczy polska wieprzowina? - zastanawia się rolnik z pow. świeckiego. - Mój sąsiad kupuje warchlaki z Zachodu i wstawia je do swojej chlewni, a  potem tuczy i sprzedaje do skupu w Polsce. Czy jego tuczniki są bardziej polskie, czy duńskie?

 

- W przypadku mięsa takie znakowanie będzie można zastosować, jeśli zostało ono pozyskane ze zwierząt urodzonych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej i tu odbył się ich chów oraz ubój  - wyjaśnia Waldemar Sieńko, kujawsko-pomorski wojewódzki inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych w Bydgoszczy.

 

Zatem nie będzie można takiego oznakowania zastosować na mięsie pochodzącym z tuczników, które co prawda wyrosły w chlewniach na terenie Polski, ale urodziły się np. w Danii. - Inne produkty pochodzenia zwierzęcego (np. mleko) będą mogły zawierać informację „Produkt polski”, jeśli pochodzą od  zwierząt, których chów odbywa się w naszym kraju - dodaje Waldemar Sieńko. 

Patriota na zakupach będzie miał łatwiej. Będzi znak Produkt polski

Bardziej skomplikowane są zasady dotyczące produktów przetworzonych. - Będzie można do nich dodać maksymalnie 25 procent produktów, które w Polsce nie mogły urosnąć - mówi Jan K. Arda-nowski, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Rolnictwa.  - Chodzi na przykład o ryż, chociaż i w tym wypadku pojawiły się głosy, że prawo jest niesprawiedliwe dla producentów gołąbków, bo ryż stanowi w nich więcej niż 25 procent. 

 

- Jestem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, bo 32 proc. produkcji żywności eksportujemy i musimy liczyć się z tym, że kraje, do których sprzedajemy nasze towary, też będą chciały w podobny sposób chronić swój rynek - mówi poseł Marek Sa-wicki, były minister rolnictwa. 

 

Podobnie uważa Andrzej Gantner,  dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności: - Walczyliśmy z protekcjonizmem Czechów i Anglików, którzy w podobny sposób znakowali swoje produkty, bo zależało nam na tym, żeby kupowali polską żywność. A teraz chcemy zjeść ciastko i mieć ciastko. Tłumaczenie, że znakujemy, bo inni znakują, nie ma sensu. Poza tym „Polski produkt” może być zarówno wysokiej, jak i kiepskiej jakości. 

 

Zdaniem Gantnera jest jeszcze jedno zagrożenie, szczególnie dla przetwórców z branży mięsnej i mleczarskiej: - Niestabilność na tych rynkach. Jeśli zabraknie w Polsce surowca określonej jakości, to kupienie go poza krajem będzie skutkowało zmianą opakowania. 

 

- Wprowadzenie tego znakowania może pomóc w odbudowie trzody chlewnej w Polsce, szczególnie produkcji prosiąt. Rocznie do Polski wjeżdżało ok. 5 mln sztuk warchlaków - twierdzi Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.  - Teraz konsument będzie miał wybór i mam nadzieję, że chętniej sięgnie po krajowy produkt.

 

Za korzystanie ze znaku „Produkt polski” (także w formie graficznej - będzie to napis na biało--czerwonej fladze) nie trzeba płacić, ale stosowanie niezgodne z prawem będzie traktowane przez inspektorów jak zafałszowanie żywności, a za to grożą kary pieniężne. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Patriota na zakupach będzie miał łatwiej. Będzi znak Produkt polski - Gazeta Pomorska